Jarosław Kaczyński, jakby nie było prezes największej partii opozycyjnej nie ma szczęścia do polityki. Wydawałoby się, że jest inaczej, że to super inteligentny facet, który szturmem zdobywał (wraz z bratem) wszystko co chciał. Niestety, z Wałęsą nie wyszło. Wałęsa czy ktoś chce, czy nie zostanie legendą Solidarności. Bracia przytulili się do niego, dał im szansę, ale Jarek ją zmarnował. Zszargał imię Wałęsy, Solidarności i swoje. Dziś jęczy, że nie rozumie, jak mogli go nie internować w stanie
Krystyna Kofta. Pisarka, felietonistka Twojego Stylu. Urodzona w czepku
W. Celiński śmieje się, bo rzeczywiście, nie być wówczas internowanym to był niezły obciach! Oczywiście jeśli było się działaczem. Pamiętam naszego przyjaciela Tomka Jastruna, jak się zastanawiał, dlaczego go nie internowano, poeta cierpiał z tego powodu! Tomek Łubieński siedzi, Werner siedzi, nie będę wymieniała, bo prawie wszyscy nasi znajomi siedzieli. Ułatwiłam Jastrunowi ujęcie, pisałam o tym wiele razy, bo to było bardzo śmieszne, choć nie wówczas, gdy się działo.
Ukrywał się u nas, poprosiłam, żeby odwiózł mnie do Czytelnika, bo miał małego fiata, jechały za nami jakieś auta, prosił, żebym zapisywała numery, ale ja sądziłam, że ma paranoję. Wysiadłam, poszłam do kawiarni, gdzie spiskowano na potęgę, ustawiano świat, krążyły pogłoski o tym, kto, gdzie siedzi, kto kogo odwiedza. Wróciłam do domu. Gdy Jastrun się nie pojawiał, pomyślałam, że poszedł na jakieś tajne zebranie WEZWANIA, podziemnego pisma, które wówczas redagował. A jednak nie miał paranoi, bo przyjechała zdenerwowana Ania Bolecka, pisarka z wieścią, że sprzed Czytelnika wzięła go brygada antyterrorystyczna! Słyszeli bowiem agenci, że on trenuje karate! Ostrzegła mnie, że esbecy mogą przyjść do mnie. I przyszli. Dwóch. Z gadką, że poeta się ukrywa, że może są tu jakieś materiały. Ja na to, że jest koszulka tenisowa, bo chodzi grać. Nie powinnam tego mówić, bo z takich informacji oni korzystali udając wszystkowiedzących.
Sytuacja nie była wesoła. Udawałam, że się nie ukrywa, że ma remont w domu itp. Jeden z nich, major, pochwalił się, że czytał moją powieść! Demonizowano agentów, że są wykształceni, że władają językami. Gadałam z nimi bagatelizując to co mówili, a Magda przyjaciółka i sąsiadka, wówczas żona Maćka Zembatego, rozpoznała w jednym z esbeków, swojego kolegę z liceum! Zielony polonez z dwoma typami, zelektryzował osiedle. Magda zaczęła też rozpytywać sąsiadów czy złożą się na wykupienie mnie, gdyby co, bo czasami dawali tylko grzywnę. Tak, złożą się, mówili. Nieszczęsny konspirator Jastrun, prawdziwie działający, odważny, został w odróżnieniu od prezesa PiS, szczęśliwie zapudłowany, choć na krótko, bo niebawem zaczęli niektórych wypuszczać. Problem w tym, że w szufladzie biurka zostawił przygotowany do druku skład WEZWANIA!
Taka to była konspiracja. Gdyby to znaleźli, też bym siedziała z kobietami, a towarzystwo było tam niezłe. Nie szukali, bo odegrałam przekonująco scenkę, że nikt tu się nie ukrywa. Dopiero gdy wyszyli, ugięły się pode mną nogi, odkryłam te szufladę. Pomyślałam też o moich dziennikach, zapakowałam w kartony i oddałam przyjaciołom na przechowanie. Poratowali mnie, jak się wtedy mówiło, lufą koniaku. Najbardziej bałam się o dziecko, bo zabierali dzieci, więc były przeszkolone, jak syn Basi Labudy, żeby natychmiast jechał do dziadków.
Pamiętam nasze lęki o przyjaciół, jak załadowali ich do helikoptera nie mówiąc dokąd polecą. Sugerowano, że polecą do Związku Radzieckiego, a właściwie to na Syberię. Rodziny nic nie wiedziały. Wyobraźcie sobie co czuły żony, matki, ojcowie. Od Tomka Jastruna dostałam na pamiątkę wezwanie na Rakowiecką, podpisane przez inspektora, tego samego faceta, który był u mnie.
Wtedy nie wylądowali na Syberii. Wypuszczono ich. Wszyscyśmy się bali. Strach czynni z ludzi bohaterów. Strach przezwyciężony w niebezpiecznych czasach. Dziś łatwo pójść pod dom Jaruzelskiego, albo wziąć udział w marszu psiocząc na brak swobód obywatelskich, na kaleką demokrację. Idą w marszu pod przewodem kogoś, kto wciąż ma kompleks, że nie był internowany. Ktoś mówi, że musiał podpisać lojalkę. Nie wiem, nie sądzę, esbecja miała rozeznanie w środowisku, wiedziała kto jest kim w tym interesie, kto jest ważny, a kogo można pominąć.