Niedawno otworzył swoje podwoje nowy klub GO – GO. Każde najmniejsze dziecko wie, że to taniec na rurze. Bardzo trudna dziedzina, zwykle tańcują nagie kobiety, które wyginają się jakby nie miały kości. Tym razem mamy do czynienia z klubem odjazdowym oraz objazdowym, który może wystąpić nawet w salce katechetycznej, zwłaszcza, że jeden z tancerzy jest pastorem, drugi zaś kimś w rodzaju cywilnego zakonnika, bo są i tacy.
To nasi Katonowie. Obaj są stosownie ubrani, pod krawatem, elegancko przyczesani. A na dodatek wszystkiego śpiewają swoją pieśń, z własnym tekstem, rapują o tym, że PO poszła za bardzo na lewo, a oni chcą w prawo. GO- win krytykuje szefa kabaretu Donalda Tuska, niczym poseł Błaszczak, GO-dson zaś twierdzi, że tylko Tusk nadaje się na przywódcę i ma nadzieję, że wkrótce szef przejrzy na oczy. Rura jest bardzo śliska, trudno się na niej utrzymać, taniec bardzo trudny, nie wiadomo jak się zakończy, czy ktoś zatknie im jakiś banknot za gumki od stringów, czy spadną z tej grubej rury. Na cztery łapy, prosto w łapki PiSu.
Specjalnie dla Was, moi Kochani czytelnicy wykleiłam szybki kolaż czyli collage, jakby kto chciał znać źródło słowa. Kiedyś zajmowałam się i tym, wolałabym jednak, żeby narysował to Henryk Sawka, albo Andrzej Mleczko, ale oni rysują tylko swoje pomysły, no to musiałam się dla Was pomęczyć!