Być może uprawiam grę kontrastów,
a mój dzisiejszy fotoreportaż zbija nieco z tropu,
ale im więcej tego typu pochodów, tym mniej
zdolny jestem zdystansować się i wyciągnąć z tego
jakiekolwiek wnioski.
Mam wrażenie, że zwolennicy PiS coraz bardziej dążą
do konstruktywistycznej abstrakcji charakteryzującej się
wielością nader subiektywno-fanatycznego postrzegania.
Akceptacją dyrektyw ,których sami nie rozumieją oraz
fuzji haseł, które są im tak naprawdę zupełnie obce.
Społeczny dyskurs,który rozpoczął się 10.04.2010 roku
stał się dla wielu jedynym sensem życia.
Niestety mam wrażenie,że nie wychodzi on wcale z tak wielkiego
zaangażowania politycznego,społecznego,psychologicznego czy moralnego,
nie jest to też z pewnością odruch empatii czy współczucia.
Moje zdjęcia absolutnie nie apelują ani nie agitują,
są tylko fotograficzną relacją,odpowiedzią na wczorajszy napór
hałaśliwej, często agresywnej anonimowości.
Społeczne terminy moralne przepełniają mnie coraz bardziej niesmakiem,
nie dlatego,że są złe, czy wątpliwe, ale dlatego,że ich źródłem są
wątpliwi mówcy
Kiedyś „Solidarność“ i “patriotyzm“ były dla mnie postawami szacunku,
umiłowania oraz oddania własnej ojczyźnie, dziś stają się zimnymi,
nieczułym terimiami.Odrzucają mnie, bo wchodzą w idiotyczny romans
z „nowocześnie“ pojętym nacjonalizmem czy „zwykłym“ antysemityzmem.
Wczorajszy Marsz Wolności Solidarności i Niepodległości zorganizowany przez
PiS unaocznił mi tylko,że większość jego uczestników jest słaba,zagubiona
i rozgoryczona. Ich rozproszony, wszędobylski smutek snuł się przez całe
Ujazdowskie, błąkał się w ich oczach, mizernych,pozbawionych życia.
Życie w Polsce kłuje.Jest biedne,pobladłe i ponure.
Łachamny postrzępionej czerni i bieli na moich zdjęciach są wyrazem tego
co wczoraj poczułem,Polski gasnącego dnia.