Reklama.
W Polsce polityk powinien być biedakiem - Tak dla zasady. Taki biedny polityk, to przecież jest bliżej ludzi, bo ma takie same problemy jak oni: co do gara włożyć, za co rachunki opłacić. Biedny polityk to swój chłop. Jak już taki polityk w biznesie robi, swoje firmy ma i widać że majętny , to znaczy, że przeciwko ludziom jest i wyłącznie pod siebie zagarniać będzie.
Z takiej perspektywy przyznane w prezydiach Sejmu i Senatu premie to nikczemne zło, które zasługuje na masową, uzasadnioną krytykę. Swojego oburzenia nie kryją praktycznie wszyscy (z nielicznymi wyjątkami). Jak w dobie kryzysu można przyznawać sobie samym tak wysokie nagrody?! – grzmią publicyści i politycy wszystkich opcji, wychodząc chyba z założenia, że w dziadowskim państwie powinny obowiązywać dziadowskie premie.
A ja nie chcę żyć w dziadowskim państwie, w którym najważniejsze osoby, mają śmieszne dochody i maluczkie premie. Tak samo jak nie chcę chodzić do dziadowskiego zakładu fryzjerskiego, bo tam poziom usług będzie kiepski i efekt końcowy niezadowalający. Chcę, aby osoby tworzące prawo w moim kraju zarabiały dużo. Generalnie to widzę dwa rozwiązania. Pierwsze – płacić posłom i senatorom dużo większe pieniądze niż obecnie, tak aby do polityki chcieli przyjść najzdolniejsi prawnicy, lekarze, architekci, itd. Drugie – nie płacić zupełnie nic, aby politykami zostali ludzie już ustawieni i bardzo zamożni. Aktualny stan przyciąga do polityki wielu "miernych i wiernych", złaknionych kilkunastotysięcznych apanaży miesięcznie.
Wstyd mi za marszałków nie dlatego, że przyznali sobie sowite nagrody. Wstyd mi za nich, że nie są ludźmi konsekwentnymi, z zasadami i twardym kręgosłupem – a takimi powinni właśnie być. Podjęli decyzje, przyznali nagrody i przy swoich decyzjach powinni umieć trwać i ich bronić. Wystarczył skowyt dziennikarzy i polityków, aby zaczęli bić się w piersi i przekazywać swoje nagrody na biednych. To jest żałosne! Czy ci ludzie byliby w stanie podjąć trudne decyzje w ekstremalnych warunkach, np. w stanie wojny? Obawiam się bardzo, że nie. Pod wpływem krytyki, presji innych, pod wpływem zagrożenia - zachowaliby się zapewne podobnie jak dziś. Nie tego chyba oczekujemy od przywódców narodu!
Problemem naszego państwa jest brak ludzi o twardych kręgosłupach. To dotyczy nie tylko polityków, ale także wielu liderów życia publicznego. Bojaźliwość i brak asertywności obserwowałem przez szereg lat w środowisku wojskowym. Bieda-armia, naruszanie procedur, bylejakość - były skutkiem takich postaw, a konsekwencje takiego stanu - to chociażby katastrofy lotnicze ostatnich lat.
Nie dziadujmy drodzy rodacy, nie dziadujmy, bo to co jest tanie – ostatecznie wychodzi bardzo drogo…