Czas tak szybko biegnie, że przy okazji okrągłych rocznic łatwiej wspominać tragedię niż akty upamiętnienia, które miały miejsce wcześniej. Tak jest i dzisiaj, gdy opinia publiczna i politycy odkrywają zbrodnię na Wołyniu. Trwa spór – było ludobójstwo czy nie było, kto atakował, kto się bronił, itd.
REKLAMA
Dziesięć lat temu miała miejsce uroczystość, o której mowa poniżej. Rok przed nią, z ówczesnym szefem kancelarii Kuczmy, Wiktorem Medwedczukiem, rozpoczynaliśmy przygotowania do uroczystości. Z udziałem Andrzeja Przewoźnika wskazywaliśmy miejsca do upamiętnienia. Działał liczny zespół ekspertów stworzony wspólnie ze stroną ukraińską, w którym współpracowali archiwiści, dziennikarze, przedstawiciele organizacji pozarządowych i kresowych. Zespół kilka razy gościł w Kijowie.
Na Ukrainie ukazało się kilkaset publikacji na temat zbrodni wołyńskiej. Chcieliśmy dotrzeć do ukraińskiej opinii publicznej z naszą polską wrażliwością. Przy okazji przekazywaliśmy nad Wisłą stan myślenia Ukraińców.
Sukcesem było to, że pierwszy raz prezydenci obu krajów wysłuchali relacji świadka, który cudem uciekł z płonącego kościoła. Wspólnie złożyli wieńce.
Obchodząc kolejne rocznice, warto sięgnąć do słów, które były wypowiedziane wcześniej.
***
Tekst pochodzi z serwisu internetowego POLONIA PORTAL – www.expatpol.com
Tekst pochodzi z serwisu internetowego POLONIA PORTAL – www.expatpol.com
Prezydenci Polski i Ukrainy Aleksander Kwaśniewski i Leonid Kuczma spotkają się 13 lipca 2003 r. w Pawliwce dawny Poryck) na Wołyniu, aby złożyć hołd ofiarom rzezi wołyńskiej z 1943 roku i uczynić kolejny krok do pojednania polsko-ukraińskiego.
W trakcie rozpoczętej w 1943 roku na Wołyniu czystki etnicznej, prowadzonej przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) i miejscowych chłopów, zginęło od 30 do 60 tys. Polaków (strona ukraińska uważa liczbę 60 tys. za zawyżoną). Strona ukraińska mówi o 10-12 tys. swych ofiar w związku z polskimi działaniami odwetowymi, a polska - o 2-2,5 tys. Celem akcji Ukraińców było usunięcie z Wołynia wszystkich Polaków. W Porycku od 11 do 13 lipca 1943 roku Ukraińcy zamordowali około 200 Polaków. Minister Siwiec przyznał, że problem wołyński jest bardzo upolityczniony, zarówno w Polsce jak i na Ukrainie. "To jest sześćdziesiąta rocznica rzezi wołyńskiej i w tym momencie zaczyna się polityka, ponieważ jedni mówią o tragicznych wydarzeniach, inni mówią o morderstwach, jeszcze inni o czystkach etnicznych, ale ponad wszelką wątpliwość 60 lat temu miała miejsce kulminacja zbrodni, zbrodni dokonywanej przez Ukraińców na ludności polskiej zamieszkującej tamte tereny". "Ta zbrodnia była popełniona ze szczególnym okrucieństwem. To jest rzecz, o której trzeba jasno powiedzieć. Czym innym jest walka o terytorium, czym innym jest wypędzanie ludzi, czym innym jest zadawanie 362 (rodzajów) mąk. (...) Później myśmy organizowali obronę i odwet. Też były ofiary, a że tych ofiar było mniej, no było mniej... O tym też chcemy powiedzieć" oświadczył Siwiec. Szef BBN uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy Ukraińcy, z których większość do niedawna nic nie wiedziała o mordach dokonanych przez UPA, są gotowi przyjąć prawdę o wydarzeniach wołyńskich. "Ja nie chciałbym wystawiać sąsiedniemu narodowi, sąsiedniemu państwu cenzurek, są gotowi, nie są gotowi" - powiedział Siwiec, przypominając, że w ostatnich miesiącach na Ukrainie ukazało się wiele publikacji na temat tragedii wołyńskiej. Na pytanie, czego strona polska oczekuje od uroczystości w Pawliwce, Siwiec odparł, że nie określono konkretnie, co ma tam nastąpić. "Nie stawiamy oczekiwań. Dla nas jest czymś bardzo ważnym sposób, otwarty, głośny, bardzo uczciwy. Tam na tym cmentarzu jeden i drugi prezydent powie, co myśli o tym wydarzeniu. I to jest wartość, którą warto docenić w tej całej sprawie". "Nie wiemy, co powie prezydent Kuczma - oświadczył Siwiec. "Ale to, co zostanie wyrażone przez prezydenta, będzie miarą pewnej refleksji i pewnego jakby stopnia oswojenia się z własną historią".
