Trwająca od wielu miesięcy telenowela pt. "Gdzie zagra Robert Lewandowski?" zaczyna męczyć i odnoszę wrażenie, że wszyscy "eksperci" wiedzą lepiej od bohatera meczu z Realem, co powinien robić w swoim sportowym życiu. Najgorsze jest to, że większość spekulacji i "dobrych" rad skupia się wokół pieniędzy, a nie aspekcie realnych możliwości "Lewego".
Czytam Dariusza Tuzimka, którego cenię, a w tej sprawie nie rozumiem:
"Po pierwsze zostanie w Borussii odpada. Byłoby dla Roberta krokiem w tył, w myśl zasady kto nie idzie naprzód ten się cofa. Borussia ma swoje ograniczenia. I sportowe i finansowe. Z tego drugiego powodu klub nie zrezygnuje z pieniędzy, jakie są do zarobienia za Polaka i sprzeda go już latem tego roku".
Inna opinia Michała Pola i porównanie BvB do Arsenalu: "Wszyscy odeszli zniechęceni polityką finansową klubu, nie pozwalającą im zarabiać tyle ile u rywali. Z jednej strony te kominy płacowe sprawiają, że klubowe finanse są zdrowe, nie ma długów, jest za to wspaniały stadion i drugie na Wyspach wpływy z dni meczowych. Ale kosztem jest brak sportowego sukcesu od siedmiu lat i krwotok największych gwiazd. Dziś w Arsenalu nie został ani jeden piłkarz, o którego chciałby się bić kluby z europejskiej czołówki".
Jaki krok w tył? Jakie ograniczenia? Zespół z BvB to półfinalista LM, to firma prowadzona przez znakomitego fachowca, jakim jest Jürgen Klopp, oczywiście nie ma takiego dorobku, jak Pep Guardiola, ale jest szkoleniowcem, który nie zepsuje zawodnika (dla porządku były trener Barcy również jest ojcem dla piłkarzy) i zaufa, nawet w przypadku słabszej formy. To ten człowiek wychował nasze trio i nauczył ich grać na światowym poziomie. To on zna ich prawdziwe możliwości i miejsce na boisku. Pep będący pod silną presją i niekoniecznie zwolennik piłkarzy o takim profilu jak Robert będzie skłonny stawiać na Polaka.
Oczywiście klub z Dortmundu nie jest gigantem, jak Bayern, Real czy Manchester United, ale nie sądzę, że po zarobieniu min. 50 mln € zadowoli się pozycją drugiego zespołu w Niemczech i średniaka w LM. Właściciele Borussi realizują długofalowy plan, a Robert Lewandowski ma być lub miał być jego częścią.
Chciałbym również zaapelować do wszystkich "doradców" ds. kariery Lewandowskiego, aby wybudzili się ze snu "Borussia Dortmund - Real Madryt" i chłodno ocenili dorobek i aktualne możliwości naszego najlepszego piłkarza. Z pewnością wskoczył do TOP10 w Europie, ale wciąż daleko mu do graczy typu Van Persi, Ibrahimovic, Suarez czy Cavani. Ktoś odpowie: Dlatego ma iść do drużyny, gdzie będzie większa konkurencja. Nie zgadzam się z taką opinią, zrozumiałbym gdyby grał np. w Wolfsburgu. W tym przypadku i z takimi umiejętnościami kolejny faktycznie lepszy klub to konieczność.
Cały czas jednak mówimy o fantastycznym miejscu na budowanie marki, a także do zarabiania pieniędzy (o czym tak często mówi menadżer Czarek Kucharski). Nie wierzę w to, że Watzke nie chce zaoferować Robertowi porównywalnych warunków finansowych z Reusem. Bardziej wyczuwam polskie piekiełko i ujawnianie się kompleksów typu - Polak nie może dostać więcej niż Niemiec.
Proponuję skończyć z doradzaniem i pozostawieniem tych spraw na linii Robert Lewandowski i Borussia Dortmund (pewnie to już czas przeszły). Niestety w tym wszystkim jest Pan Kucharski. Facet, który przyniósł wiele radości Legii Warszawa, ale kariery międzynarodowej nie zrobił, co naturalnie nie przeszkadza być skutecznym fachowcem jako menadżer piłkarski, tylko jak wspomina Jarosław Kołakowski, Kucharski - piłkarz bardziej był zainteresowany wysokością kontraktu niż możliwością rozwoju sportowego, a to ma również ogromne znaczenie dla zawodnika, który jest na początku kariery. Może to opinia bezpośredniej konkurencji? Mimo to, nie zauważam w tym amatorskim teatrze opieki nad zawodnikiem i troski o jego rozwój sportowy. Robert Lewandowski zawdzięcza bardzo dużo trenerowi Kloppowi i działaczom w BvB. Obawiam się, że Pan Czarek widzi prowizję, a jedyne, co może zaoferować swojemu brylantowi to wyższy kontrakt w innym klubie, nie wiem, czy lepszym z punktu widzenia samej gry w pierwszej jedenastce.
W kontakty w Europie, pisanie na kartkach nazwisk "Wolski" dla Fergusona również nie wierzę, bardziej to część budowania szumu medialnego bez faktycznych powiązań z czołowymi trenerami na kontynencie europejskim. Samo zachowanie w tej konkretnej sprawie czyli transfer "Lewego" jest zaprzeczeniem etyki biznesowej i brakiem profesjonalizmu.
Czekam na jutrzejszy występ Roberta i potwierdzenie znakomitej formy z pierwszego półfinału. Liczę również na chłodne głowy wszystkich dobrych ludzi. W tym temacie można zrobić wiele krzywdy temu zdolnemu zawodnikowi.