• Robert Lewandowski omal nie doznał ciężkiej kontuzji w meczu z Interem
• W Mediolanie Polak przerwócił się na schodach prowadzących do szatni
• "Lewy" i spółka przegrali w Italii i są w ciężkiej sytuacji w grupie Ligi Mistrzów

Robert Lewandowski w meczu Ligi Mistrzów z Interem Mediolan nie strzelił gola, nie miał asysty i prawdę mówiąc przeżył ciężki wieczór. Duma Katalonii przegrała 0:1 (0:1) na wyjeździe z Interem Mediolan, a gola na wagę zwycięstwa zdobył Hakan Calhanoglu. To nie był dzień lidera LaLiga, bezbarwne spotkanie zaliczył nasz snajpera. Sytuacja Barcy w Lidze Mistrzów robi się coraz trudniejsza i musi zacząć wygrywać, by awansować do 1/8 finału.

Jak się okazuje, ten mecz mógł się zakończyć dla "Lewego" i jego drużyny jeszcze gorzej. Dlaczego? Bo nasz kapitan w przerwie niemal doznał poważnej kontuzji na schodach:

Okazuje się, że schodząc z murawy w przerwie spotkania potknął się na schodach prowadzących do szatni i omal nie przypłacił tego poważnym urazem. Wszystko nagrał jeden z fanów, na filimiku widać, że Robert Lewandowski bardzo się spieszy. Aż potyka się na schodach i znika z oczu fanów. Polski snajper uniknął najgorszego, wyszedł na drugą połowę i tym razem uniknął urazu. Ale zapewne wizytę na Giuseppe Meazza zapamięta długo.

Feralne schody na mediolańskim stadionie mają swoją długą historię, przewracają się na nich nawet piłkarze Interu Mediolan czy AC Milan, którzy na tym obiekcie grają na co dzień. W zeszłym roku podobna sytuacja przydarzyła się trenerowi Nerazzurrich Simone Inzahgiemu, a jakiś czas temu kibice wymieniali się filmikami, gdy upada Marcelo Brozović. Z pewnością w Mediolanie na schodach prowadzących do szatni trzeba bardzo uważać.

Co ciekawe, feralne schody sprawiły we wtorek problem także piłkarzom Interu Mediolan, co nagrał ten sam kibic, który uchwycił upadek Roberta Lewandowskiego. Wyobrażacie sobie, co by się stało, gdyby nasz as doznał kontuzji na schodach i nie mógł grać w klubie? Albo gdyby przez ten uraz stracił mundial w Katarze? My wolimy nawet o tym nie myśleć. Na Camp Nou też, bo nasz snajper będzie teraz bardzo potrzebny.

Tak złego scenariusza w fazie grupowej Ligi Mistrzów chyba nikt się w Barcelonie nie spodziewał. Trzy mecze, dwie porażki i nóż ma gardle. Duma Katalonii jest na krawędzi i jeśli nie awansuje do 1/8 finału Champions League drugi raz z rzędu, straci kilkadziesiąt milionów euro. A to dla walczącego z zadłużeniem klubu będzie prawdziwa katastrofa. Co zrobi prezydent Joan Laporta? Na razie liczy na to, że zespół wyszarpie awans. A do tego niezbędne będą gole Polaka.