REKLAMA
7-go kwietnia 2020 musiałam udać się do stomatologa. Używam słowa „musiałam” ponieważ moja potrzeba była nagłą, była pilną. Wymagałam natychmiastowego udzielenia mi pomocy. Gdyby tak nie było, nie zawracałabym dentyście głowy, ani też nie zostałabym po prostu przyjęta.
Nie udałam się do przypadkowej placówki. Byłam w moim, zaufanym, wybranym miejscu, którego jestem pacjentką.Wizyta przebiegła w atmosferze zachowania wszelkich środków ostrożności. Nie mam zastrzeżeń. Jestem wdzięczna, za pomoc i odpowiedzialność , której dowodem będzie poniższe zdanie, szkoda tylko, że w tym artykule o dowodach odpowiedzialności więcej nic nie będę mogła napisać.
8-go kwietnia 2020 roku dowiaduje się bezpośrednio od Właściciela Przychodni, że u jednego z pracowników biurowych podczas dzisiejszej, standardowej kontroli personelu wykryto COVID-19. W związku z powyższym każdy, kto odwiedził Klinikę w dniach 6, 7, 8 kwietnia jest proszony o zachowanie środków ostrożności oraz oczekiwanie na oficjalny telefon z wytycznymi od Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
logo
Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny m.st. Warszawa zgłasza się do mnie 12-go kwietnia 2020 roku. Począwszy od pierwszych zdań, które słyszę w telefonie przebywając na tarasie w niedzielne, a jakże bardzo ciepłe popołudnie mam nieodparte wrażenie, że oto spotkał mnie zaszczyt i otrzymałam rolę u samego Mistrza Barei w jednym z jego filmów, lub też za długo po prostu wystawiałam głowę na słońce.
Pani Inspektor uprzejmie donosi, że od dziś jestem objęta kwarantanną. Tzn. nie od dziś, ja jestem nią objęta od 8-go kwietnia 2020, a to że Sanepid informuje mnie o tym dopiero w trakcie tego świątecznego popołudnia powinnam po prostu wziąć za szczęśliwe zrządzenie losu, akt łaski - samego Inspektoratu!
Moja kwarantanna jest naliczana od dnia kontaktu tj. 7-go kwietnia, co oznacza, że dzięki refleksowi szachisty naszych służb , którego oczywiście nie omieszkam pogratulować - 5 dni mam już za sobą i będę wolna 21-go kwietnia 2020 roku. W rewanżu do moich gratulacji otrzymuję w prezencie diagnozę, przecież to żaden problem, że telefon do mnie wykonany został z „delikatnym" ujmijmy to opóźnieniem. Powiedziałam, że się dobrze czuję ,w takim razie na pewno jestem zdrowa!
Wysłuchując pochlebstw na temat mojego samo-zakwalifikowania się w odosobnienie, uznaje, że najwyraźniej ominęły mnie doniesienia jakoby Polska Służba Sanitarna była w posiadaniu najnowszej generacji testów na obecność koronawirusa - widocznie teraz wystarczy odebrać telefon i proszę - człowiek już jest przebadany!
Na tej podstawie zuchwale pytam: z jakiej racji oddelegowuje się mnie na kwarantannę, skoro jestem zdrowa ?
Ten roześmiany, ale jakże stanowczy głosi tym razem przyznaje mi Sanepidowskiego Oscara, bowiem mam prawo do testu, standardowego już 14-go Kwietnia .Widocznie ten wykonywany przez smartfona nie jest jeszcze wystarczająco miarodajny- może za krótko na rynku, albo nie spełnia norm? Tak, napewno nie spełnia jakichś norm - jakich, w moich fantazjach nie wnikam. Najważniejsza, jest szansa, że w przymusowej izolacji tak naprawdę spędzę tylko dwa dni.
logo
Niestety, po przyznaniu mi prawa do rychłego badania, od razu mi się odbiera na nie nadzieję mówiąc, że ” lepiej niech Pani na nic nie liczy, to że się odbyć tego dnia powinno, to nie oznacza przecież, że się odbędzie”. Kończąc wymianę zdań z moją rozmówczynią coraz bardziej dochodzę do wniosku, że conajmniej słuch mnie zawodzi, albo to wszystko mi się zwyczajnie majaczy i tym bardziej nie powinnam sama zostawać w mieszkaniu, a udać się czym prędzej do wykwalifikowanej placówki dedykowanej zdrowiu, ale psychicznemu.
Żegnając się proszę o numery telefonów, jakieś wskazówki, jak mogę samodzielnie zawalczyć o swoją samodzielność, o wolność i w jaki sposób mogę się zatroszczyć o terminowe wykonanie testu. Pani udostępnia mi numer 22 310 91 00, który mimo moich licznych prób nawiązania połączenia przez cały okres trwania mojej izolacji - po prostu nie odpowiada.
Wieczorem 12-go kwietnia 2020 otrzymuję na mój telefon wiadomość zobowiązująca mnie do zainstalowania aplikacji „kwarantanna domowa”. W opcjach jest tzw. wezwanie pomocy- wybieram możliwość skorzystania z pomocy społecznej w celu zrobienia zakupów.Nie zawiodę się. Nikt ze służb zakłócać mojego spokoju jakąkolwiek próbą skontaktowania się ze mną ze będzie.14-go kwietnia 2020 mój test na obecność COVID - 19, także się nie odbędzie.

Przeczuwając to, od rana będę interweniowała, pod każdym możliwym numerem, jaki tylko uda mi się znaleźć, wyprosić, wręcz wybłagać.Napiszę e-meile do sekretariatu i do kancelarii Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemologicznej.
Nawet otrzymam odpowiedzi :
"Z uwagi na bardzo dużą ilość e-maili wpływających na skrzynkę e-mailową sekretariat@pssewawa.pl uprzejmie informujemy, że Państwa mail może być odebrany z opóźnieniem." 17-go kwietnia 2020 roku pierwszy raz pojawi się u mnie kontrola z Policji. Panowie Funkcjonariusze będą taktowni, będą też jedynymi, jak do tej pory zainteresowanymi moim stanem zdrowia. Zapytają, czy czegoś mi nie potrzeba. Potrzeba mi testu do odzyskania samodzielności, ale niestety w przeprowadzeniu go Policja pomóc nie może.
Będę czekała, nadal wybierając jeden po drugim zdobyte numery.Poprzez infolinię + 48 606 108 040 będę się łączyć z Łodzią, Kaliszem, Sosnowcem, z całą Polską, tylko nie z Warszawą.Każdy konsultant będzie odmawiał zajęcia się moją sprawą i będzie nalegał na kolejną próbę dzwonienia pod ten sam numer, aż do skutku z nadzieją, że po drugiej stronie zgłosi się wreszcie dedykowana ku temu placówka w Stolicy. Nie zgłosi się.
18-go kwietnia będę mieć szczęście. Sobotniego poranka odbierając telefon w nadziei, że oto dzwoni do mnie ktoś w sprawie przeprowadzenia badania, dowiem się ,że rozmawiam z Panią wydelegowaną do kontroli pracy Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemologicznej.
To Pani Komisarz wysłuchawszy wnikliwie mojej historii mi pomoże. Tylko dzięki jej dwukrotnej interwencji będę mieć przeprowadzony test. Interwencja będzie dwukrotna, ponieważ mimo, iż Pani Komisarz obiecano, że moje badanie odbędzie się najpóźniej w niedzielę tj. 19-go kwietnia, z racji braku go, ponownie będę dzwoniła do niej w poniedziałek rano.
Biały samochód,typu Van, zaparkuje przy mojej ulicy po południu 20-go kwietnia, z dwoma mężczyznami na pokładzie, pasażerem i kierowcą.Pasażer z papierosem w ustach,wybierze mój numer i oznajmi mi, że jak się przygotuje to przyjdzie przeprowadzić mi test, ale nim to zrobi, to uda się jeszcze pod inny adres.
Kiedy nadchodzi moja kolej, otwieram drzwi, na widok jaskrawopomarańczowego kombinezonu mojego wybawcy trudno jest mi zachować resztki powagi.
No, ale sprawa jest przecież wagi Państwowej. Wypełniam podane mi dokumenty i mowię „aaaa”! Wymaz z gardła pobrany.
Mój test ląduje miękko w woreczku, który to następnie jest odkażany. Pan jest sam, zwracam uwagę, że dokumenty nie są odkażane i że przecież w tym samym kombinezonie odwiedził już poprzedni adres.

„Jeżeli wszyscy myślą tak samo, to nie myśli nikt” George.S. Patton.

Na wyniki mam czekać 24 godziny. Aplikacja" kwarantanna domowa" powiadamia mnie po 22-ej tego samego dnia, że moja kwarantanna zakończyła się.
Przezornie skoro świt jeszcze raz wybieram numer +486 06 108 040 .
Oczywiście nie łączy mnie z Warszawą, ale przecież konsultant w każdym mieście może mi powiedzieć, czy skoro otrzymałam taką informację, to czy jest to równoznaczne z odzyskaniem przeze mnie wolności, czy to błąd systemu.
Pani najpierw mówi, że tak jestem wolna. Po czym po moich sugestiach, czy to aby napewno nie wada systemu nakazuje mi czekać kolejne 24 godziny dla w odosobnieniu, aż ktoś do mnie zadzwoni. Pytam się kto ma do mnie zadzwonić ?Uwzględniając moje doświadczenia, proszę o wskazanie mi, gdzie się ja mogę się zwrócić żeby nie już bezsensownie nie czekać.Moja determinacja i stanowczość powodują, że nagle słyszę po drugiej stornie:
- proszę pozostać na linii, niech Pani poda pesel. Sprawdzę.
Nie wiem, czy milczę, bo jestem w szoku, czy doznałam jakiegoś porażenia.
Tak, jestem wolna.
Dziękuję mojej rozmówczyni za pochylenie się nade mną i po otrząśnięciu się z euforii radości już rozumiem, powody mojej konsternacji.Przecież to, co przed chwilą się wydarzyło pozwala mi wnioskować, że każdy, dosłownie każdy konsultant, z którym się łączyłam do tej pory mógł mi udzielić pomocy. Wystarczyły chęci, których tu każdorazowo zabrakło.
Spędziłam nadplanowo tylko kilka dni w izolacji, ale wiem że takich jak ja jest więcej.
Wiem, że wśród „czekających” są też pracownicy służby zdrowia, tak bardzo potrzebni na polu walki.Co innego jeżeli jest się w zamknięciu ze świadomością, że się wypełnia obowiązek, a co innego jeżeli powodem izolacji jest z błąd ludzki.
„Czyń to, co tylko możesz, za pomocą tego, co masz, tam, gdzie jesteś.” – Theodore Roosevelt.
Pismo urzędowe oddelegowujące mnie na przymusową kwarantanne nadane przez Powiatowy Państwowy inspektorat Sanitarny zostało mi dostarczone dnia 23-go kwietnia. Data nadania 21-go. Urząd pocztowy nie zawiódł.

Ja się zawiodłam, całe szczęście nie na sobie.