
Obliczenia pozwoliły odtworzyć tor lotu tupolewa PLF 101 po uderzeniu w brzozę lekarza Bodina. Potwierdziły to, co znaleźli na miejscu śledczy - nastąpił kilkusekundowy, niesterowalny lot po urwaniu dużego fragmentu lewego skrzydła, co zaowocowało szybką beczką lotkową i przekręceniem samolotu w momencie dotknięcia ziemi o 145 stopni, w odległości ok. 350 metrów za brzozą. Ale miejsce kluczowego zderzenia z drzewem wynika też z zupełnie innej, niezależnej rekonstrukcji dynamicznej, o której chciałbym opowiedzieć. Oderwana końcówka skrzydła wylądowała mało uszkodzona, w odległości 111 m za brzozą Bodina, nieco po prawej stronie toru lotu. Obliczenia oparte o niedawno opublikowane prace o aerodynamice autorotacji mówią dość dokładnie o tym, jak leciała i z jaką prędkością spadła. Pokazują po raz kolejny, że łamanie skrzydła nastąpiło nie przed brzoza, jak zmyślają jedni, lub za nią, jak spekulują inni, ani nad nią, jak fantazjują jeszcze inni, ale właśnie na pniu brzozy Bodina.
Po pierwsze, wiadomo to z dokonanej przez śledczych analizy rozkładu szczątków (w tym fragmentów mechanizacji skrzydła PLF 101 znalezionych koło brzozy, oraz dzięki znalezieniu wiórów brzozowych w przełamanym skrzydle) , opisu i fotografii brzozy na działce lekarza pogotowia N. Bodina zaraz po zdarzeniu, jak i poźniejszej, dokładnej rekonstrukcji jej pnia, wspomnianej na niedawnej konferencji prasowej WPO.
Otrzymałem dwie ważne korelacje. Pierwsza to korelacja obliczonej trajektorii i historii obrotu w ostatnich 4.6 sekundach lotu PLF 101 z licznymi śladami na ziemi (przycięciami pod dobrze znanym kątem dziesiątków konarów drzew o znanym położeniu na mapie). Druga, to korelacja tych wydarzeń z zapisem zdarzeń dźwiękowych w zapisie CVR. Obie omówiłem w referacie na konferencji naukowej Mechanics in Aviation XVI w maju 2014 r. w Kazimierzu nad Wisłą, cyklicznej konferencji na której co dwa lata zbierają się przedstawiciele wszystkich ważniejszych ośrodków inżynieryjno-lotniczych i instytutów wojskowych w Polsce. Uzyskałem dobrą zgodność trajektorii obliczonej z zasad aerodynamiki z faktami udokumentowanymi w raportach o wypadku, jak i z zapisem dźwięku przez mikrofony w kokpicie. Ta zgodność nie byłaby możliwa, gdyby urwana część lewego skrzydła samolotu nie miała tego samego rozmiaru, co faktycznie znaleziona 110 m za brzozą część skrzydła, lub gdyby ta część została urawana gdzie indziej. Mechanika obrotu nie zgadza się z hipotetycznym urwaniem części skrzydła w odległości większej, niż 5 metrów od brzozy. Tak samo można też wykluczyć urwanie jej na innej, niż faktyczna, 6.5-metrowej wysokości nad ziemią, z dokładnością do kilku metrów. Zaś ewentualny wysoki przelot ponad brzozą też jest wykluczony, gdyż samolot nie przyciąłby szeregu drzew i konarów oraz zaleciałby dalej i obróciłby się po utracie części skrzydła jeszcze bardziej, co nie nastąpiło.
O godzinie 8:40:59.35 czasu pokładowego, wg najnowszego transkryptu WPO, nastąpiło zderzenie skrzydła z brzozą Bodina. Urwało się ok. ~1/3 rozpiętości skrzydła o powierzchni około 15 m.kw. W rachubie czasu uniwersalnego UTC, stało się to o 2 godziny i 2.0 do 2.3 sekund wcześniej, a więc pomiędzy 6:40:57.05 i 6:40:57.35 UTC. Różnica UTC-QAR jest dobrze zrozumiana na podstawie zapisów wielu rejestratorów parametrycznych i skrzynki dźwiękowej. Za dokładne wyznaczenie różnicy czasów i przejrzysty opis procedury wdzięczny jestem dr. Prószyńskiemu (nie przytaczam tu wyjaśnień technicznych jak można wyznaczyć tę różnicę z dokładnością lepszą, niż 1 s, podczas gdy czas uniwersalny znany jest rejestratorom z GPS-ów, dających raz na sekundę; zajęłoby to cały felieton).
Zacznijmy od teorii daleko spoza obszaru nauk aerodynamicznych. Prof. Binienda z wydziału inżynierii lądowej w Akron, Ohio, proponuje od paru lat na turnee i spotkaniach o charakterze zdecydowanie bardziej politycznym niż technicznym, że końcówka skrzydła nie mogła rozpocząć lotu na wysokości 6 m nad ziemią koło brzozy Bodina, gdyż w wyniku obliczeń, które jakoby wykonał wraz z bliżej nie zidentyfikowanym kolegą, dostawali wyniki kompletnie sprzeczne z raportami komisji badania wypadków lotniczych. Lot fragmentu skrzydła w jego obliczeniach wyglądał tak, że oderwany płat o polu powierzchni 12-15 m. kw. i masie rzędu pół tony, hamował w powietrzu, tracąc na odległości ok. 5 metrów (mniej, niż jednej długości płata) większość energii kinetycznej, po czym spadał w odległości "10 do 12 metrów" za brzozą. Te kompromitujące autora wyniki, które budzą zdumienie i wesołość gdy są pokazywane prawdziwym specjalistom lotniczym, zilustrowane są na rysunku pokazywanym przez niego na licznych wiecach:
Ponieważ pokazana mocno powyginana trajektoria wymaga przyspieszeń dochodzących do 60g, można ją otrzymać obliczeniowo naruszając fizykę na kilka hipotetycznych sposobów:
(a) albo przyjmując gęstość powietrza o rząd wielkości większą, niż faktyczna,
(b) albo zakładając współczynnik oporu czołowego 20 do 30, czyli kilkadziesiąt razy za duży
(c) pomyłkowo wczytując dziesiątki razy za małą masę obiektu,
(d) albo też przyjmując prawidłowe dane wejściowe, ale robiąc karykaturalnie błędne obliczenie, w którym efektywna liczba Reynoldsa jest za mała o wiele rzędów wielkości (to nieproste, ale widywałem już podobne przypadki, nieodmiennie związane z brakiem elementarnej wiedzy o metodach numerycznych).
Najprostszy model lotu końcówki skrzydła otrzymamy rozważając, co dzieje się z cienką płytą prostokątną, początkowo położoną niemal równolegle do przepływu cieczy/gazu. Jak pokazują liczne wypadki Formuły 1 i wyścigowych łodzi motorowych, samochody i łodzie (płaskie obiekty) bywają podrywane przez siły aerodynamiczne do krótkiego, niekontrolowanego lotu, zaczynającego się niezmiennie od gwałtownego poderwania części dziobowej pojazdu do góry i rozkręceniu obrotu w osi pochylenia (obrotu względem osi poziomej, poprzecznej w stosunku do kierunku ruchu). Dalszy lot może wyglądać różnie, lecz w przypadku nas interesującym, jak wynika z pracy o 3-wymiarowym obrocie swobodnym podłużnej płyty w strumieniu powietrza Kakimpa, Hargreaves i Owena (2010), pozostaje najprawdopodobniej zasadniczo jednoosiowy (wokół osi pochylenia), przy niewielkim ruchu nutacyjnym w pozostałych osiach. Oś obrotu jest niewiele odchylona od poziomu i kierunku północ-południe, co tłumaczy mały skręt kierunku lotu w prawo.
Najciekawszy jest model Cd=0.8, mający oszacowny współczynnik oporu czołowego Cd mniejszy niż 1.2 a większy niż 0.05, dwie wartości skrajne odpowiadając lotowi końcówki na sztorc i na płasko, względem napływu powietrza. Prosta teoria ruchu balistycznego daje zupełnie niezłą zgodność z odległością 110 m. Okazało się niedawno, że może zostać znacznie rozszerzona.
Od lat siedemdziesiątych, zajmowano się na serio (obliczeniowo i doświadczalnie) modelowaniem zjawiska autorotacji, samo-podtrzymującego się obrotu. Aby nie przedłużać felietonu, podsumuję prace paru dekad w ten sposób. Najważniejszy w autorotacji lecących w strudze powietrza płyt protokątnych okazała się synchronizacja tempa zrzucania wirów z rotora, wirującej płyty lub końcówki skrzydła samolotu z jego obrotem.
Jak widać na wizualizacji prawdziwych przepływów w laboratorium, wir na krawędzi cofającej się w kierunku ruchu ośrodka utrzymuje się długo, jak przyklejony do płata, co podtrzymuje jego obrót (przepływ ośrodka na fotografiach zachodzi z lewa na prawo). Ponieważ mamy do czynienia z przepływem niestacjonarnym, wyniki dotyczące np. współczynnika oporu mogą w zasadzie różnić się nawet o czynnik 2 od wyników w przepływie ustalonym, jak to zwykle jest w przypadku obliczeń siły nośnej i oporu wytwarzanego przez skrzydła. Obserwuje się i w obliczeniach i w teorii, a co najważniejsze także w locie ptaków i owadów poruszających skrzydłami (właśnie częściowo aby skorzystać z tego efektu) chwilowe siły aerodynamiczne dużo większe, niż wynikałoby to z wiedzy o przepływie ustalonym.
Związane jest to z opisaną wyżej produkcją i przemieszczaniem się wirów. Dlatego też, nie można po prostu założyć, że rotujący fragment skrzydła ma pewną wartość współczynnika oporu Cd opartą na przepływie niezależnym od czasu i kilku wartościach charakterystycznych kąta natarcia. Trzeba wykonać obliczenia ab initio, używając aerodynamiki przepływów nieustalonych.
Zarówno mierzona przez badających autorotację płyt siła nośna Magnusa, jak i siła oporu dają się przybliżyć funkcjami matematycznymi i użyć do symulacji lotu smoleńskiego skrzydła. Rysunek Cd i CL w zależności od kąta natarcia pokazuje porównanie wielkości omawianych sił
Wyniki symulacji dynamicznej ruchu skrzydła nad terenem po raz pierwszy pokazałem na konferencji w Kazimierzu w 2014 r. Oto rysunek trajektorii wraz z zaznaczoną orientacją płyty w przestrzeni (kolor niebieski):
U góry rysunku pokazano przebieg zmienności w czasie współczynników CL i Cd obiektu. Strzałka na dole pokazuje miejsce znalezienia urwanej części lewego skrzydła tupolewa. Podnoszący się teren jest zaznaczony na rysunku linią kropkowaną.
Obliczenia trajektorii pokazane w tym felietonie stały się możliwe dopiero niedawno. Pojawiły się w literaturze prace laboratoryjne i obliczeniowe opisujące autorotację i przepływy niestacjonarne wokół przedmiotów podobnych do płatów skrzydeł. Uwzględniłem je w modelu matematycznym. Okazało się, że końcówka skrzydła przelatuje z miejsca oddzielenia od całego samolotu 110 m i spada poda kątem i z prędkością zgodnymi z danymi powypadkowymi. Po drodze wznosi się szybko aż na prawie 30 m nad terenem, po czym spadek jej jest stromy i powolny. Gdyby urwanie skrzydła nastąpiło dalej, niż kilka metrów przed lub za brzozą Bodina, albo nad brzozą (nonsensowny scenariusz wybuchowy, gdyż nie odtwarza stanu brzozy po wypadku) - wówczas końcówka wylądowałaby zupełnie nie tam, gdzie wylądowała i nie wyglądałaby tak jak wygląda. Przypominam, że widział to miejsce Bodin i inni, biegnący w stronę miejsca katastrofy.
LITERATURA I ODSYŁACZE
• Artymowicz, P., 2012, prezentacja na konf. Mechanics in Aviation XV, Kazimierz Dolny, 30 maja 2012.
• Artymowicz, P., 2014a, prezentacja na konf. Mechanics in Aviation XVI, Kazimierz Dolny, 29 maja 2014. “Katastrofa TU-154M PLF 101: konfrontacja obliczeń trajektorii lotu ze zniszczeniami naziemnymi i zapisem dźwięku w kokpicie”, link do MechAvXVI-1.pdf
• Artymowicz, P., 2014b, prezentacja na konf. Mechanics in Aviation XVI, Kazimierz Dolny, 29 maja 2014. “Co oblicznia dynamiczne łamania brzozy i lotu końcówki skrzydła w katastrofie PLF 101 mówią o jej przebiegu?”, link do MechAvXVI-2.pdf
• Ganlund, Ol & Bernal J. Fluid Mech., 2013, "Unsteady pitching flat plates", vol. 733, R5
• Kakimpa, B, Hargreaves, D., Owen J., 2010, "Aerodynamic characterisation of static and auto-rotating plates using coupled CFD-RBD simulations", w: The Fifth Symposium on Computational Wind Engineering, Chapel Hill, NC, USA, May 23-27, 2010.
• Wideoblogi Zespołu Laska, 2014, portal faktysmolensk.gov.pl:
• korelacja trajektorii i CVR (Artymowicz),
• rekonstrukcja trajektorii lotu (Artymowicz),
• o zderzeniu z brzozą i obrocie samolotu (Artymowicz)
