Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Poseł na Sejm I, V i VI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Były Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.
Janusz Korwin Mikke stoi przed wielką szansą na wejście do Parlamentu Europejskiego. Co nam może przynieść jego wybór pokazuje zachowanie jego fanów. Dałem mu szansę wyjść z honorem i odciąć się od obelżywych wyzwisk jakimi obrzucają moich wyborców jego obsesyjni fani. Jeszcze niedawno w programie publicystycznym siedząc pół metra ode mnie zapowiedział, że przyjrzy się tym komentarzom i jeśli będzie trzeba, zacznie działać. Minęły dwa tygodnie i jego janczarzy wciąż zaczepiają na Facebooku i obrażają od najgorszych. Obraz ich komentarzy daje do myślenia, bo w swojej agresji Korwinowcy przebili już nawet narodowców. Czekam na to by odciął się od nienawistników obrażających ludzi, a zdecydowanie potępił groźby jakie formułują pod adresem moich wyborców. Powiem Wam wszystkim krótko, nie damy się zastraszyć, wygramy te wybory, a Korwinowców wyślemy na zawsze tam, gdzie ich miejsce. Na margines.
Wracam do tematu, bo przekroczenie w niektórych sondażach progu wyborczego przez partię Korwina i możliwość, iż dostanie się przez on do PE wywołała falę komentarzy i zainteresowania jego osobą. Jest to zrozumiałe, bo w końcu ważne jest, aby opinia publiczna wiedziała kto ma szanse ją reprezentować w tym niezwykle ważnym dla polskich interesów miejscu. Od ponad 25 lat traktujemy Korwina jako zabawnego, inteligentnego dziwaka, który swoje ekscentryczne pomysły prezentuje w takiej dosyć radykalnej, ale miejscami zabawnej formie. Jednak warto przyjrzeć się bliżej tezom, które głosi.
Mam świadomość, że część osób wybiera Korwina-Mikke z powodu jego wizerunku liberała i osoby bezkompromisowo walczącej z i różnego rodzaju ograniczeniami, nie tylko fiskalnymi, w prowadzeniu działalności gospodarczej. Jednak jeśli przyjrzeć się bliżej, można zauważyć, że Korwin-Mikke argumenty dla swoich tez odnajduje w systemach, które z liberalizmem nie miały nic wspólnego. Stąd na przykład teza, iż podatki w III Rzeszy Niemieckiej były niższe, niż obecnie w Polsce. Jest to człowiek, którego liberalizm opiera się na prymitywnym rozumieniu teorii politycznych wysuwanych w oparciu o koncepcje darwinowskie. Mówiąc krótko, silniejszy ma zawsze rację i powinien wygrać, niezależnie od tego, czy chodzi o działalność gospodarczą, relacje między ludźmi, czy o relacje między państwami. A więc nie chodzi tutaj o to, żeby istniał jakiś równy rynek, równy układ szans w gospodarce, ale o to, aby silniejsze podmioty gospodarcze mogły pożerać słabsze.
To samo dotyczy ludzi. Po co finansować kosztowne instytucje społeczne, które wyrównują szanse dla słabszych i pozwalają im funkcjonować i integrować się w społeczeństwie, skoro to tylko obciążenie dla naszej kieszeni. Niech lepiej radzą sobie sami. A jeśli sami nie mogą sobie poradzić, to co nas obchodzi ich los. Trzeba zlikwidować ZUS i wprowadzić dobrowolne ubezpieczenie, a jeśli kogoś nie stać, to w oczywisty sposób państwo nie powinno do niego dopłacać, niech zdechnie. Trzeba skasować publiczną pomoc zdrowotną, każdy powinien płacić za nią sam, w końcu jesteśmy odpowiedzialni za swój los. A to, że kogoś może nie być stać na ubezpieczenie, które pokryłoby kosztowne zabiegi związane z leczeniem serca, czy nowotworów, co to Korwina obchodzi. Ważne, że ci, których stać, będą mogli sobie poradzić.
A jaka jest jego koncepcja relacji międzynarodowych? Dokładnie taka sama – trzeba zlikwidować UE, dlatego, że jest miejscem dla złodziei, którzy żywią się na podatkach obywateli europejskich. Niech państwa walczą o swoje. I przypominam, nie pisze tego Niemiec, obywatel największego i najzamożniejszego państwa w UE, które w oczywisty sposób mogłoby sobie poradzić samo. Pisze to Polak, który ma doświadczenie osamotnienia naszego kraju w rywalizacji z mocarstwami. Teraz wyobraźmy sobie niezorganizowaną Europę, niezintegrowaną w Unię Europejską i Rosję. Przecież Rosja wg Korwina ma prawo dokonywać agresji na Ukrainie, bo jej istotne interesy zostały tam naruszone. Rozumiem, że jak zakończy proces połykania Ukrainy, to zdaniem Korwina ma prawo uderzyć na Polskę. W końcu takie jest prawo silniejszego. Nie ma żadnych innych odniesień moralnych, jest czysty pseudo-darwinizm zapatrzony w siłę.
Rozumiem, że dla wielu Korwin jest prawdziwą alternatywą dla dotychczas rządzących Polską elit. Ale do czego ta alternatywa ma prowadzić? Do tego, aby stworzyć jakiś nowy system? Żeby rzeczywiście poprawić sytuację przedsiębiorców? Przecież to jest niemożliwe, bo Korwin jest sam. Musiałby wejść w koalicję. A przeecież jego główną zasadą, którą pamiętam z okresu funkcjonowania UPRu w Sejmie I kadencji, było to, aby nie wchodzić w koalicje z nikim, bo to ogranicza możliwość mówienia i robienia głupot na własny rachunek. A więc tutaj nie chodzi o to, aby stworzyć realną alternatywę. Korwin ma świadomość, że nie jest w stanie tego zrobić, i to nigdy nie było jego celem politycznym. Może zatem chodzi o to, żeby było zabawnie?
Teraz wyobraźmy sobie, że Janusz Korwin - Mikke zacznie wygłaszać swoje poglądy w Parlamencie Europejskim. Zacznie mówić, że państwa powinny rywalizować ze sobą na takiej zasadzie, że silniejszy ma rację. Zacznie popierać Rosję w jej konfliktach z sąsiadami. Czy od tego naprawdę będzie nam do śmiechu? Czy pozycja Polski w jakikolwiek sposób zostanie wzmocniona? Czy rzeczywiście młodzi ludzie, którzy szukają jakiejś liberalnej alternatywy, ale myślą patriotycznie, będą dumni ze swojego wyboru? Te pytania trzeba dzisiaj postawić. I każdy ze zwolenników Korwina musi sobie na nie odpowiedzieć.