Reklama.
"Doskonale!", krzyczy Smutny Polak, który tęczę podpalił. Bo go czemuś wkurwiała.
Smutny Polak widzi tęczę i tej tęczy nie kuma. Robi miny, wydaje z siebie pomruki. Ale to nie działa. Tęcza ani drgnie! No to Smutny Polak pyta, komu tęcza kibicuje. To rzecz najważniejsza pod słońcem. Określić się. Ale tęcza milczy. To Polaka irytuje. Jednak pobić tęczę jakoś głupio, nawet on to rozumie. Za to ogień. Ogień to jest tani i spektakularny argument. Więcej, był taki partyzant, który Ogień się nazywał. Smutny Polak co jak co, ale duszę to ma przede wszystkim partyzanta. Kiedy szeleszczą mu na wietrze ortaliony, wyobraża sobie, że to skrzydła husarii. Jest z natury wojownikiem.
Więc podpala.
Kolorowa tęcza nie mieści się w czarno-białej wizji świata. Tęcza spalona jest tego koronnym dowodem. Już po pierwszym podpaleniu padały argumenty, że powinna zostać taka, jaka jest. Że w połowie zniszczona, więcej mówi o nas (o nas!), niż zrekonstruowana. Też tak uważam. Jak uczy historia, za odbudowę stolicy najlepiej brać się dopiero po wojnie.