Zofia Wojtkowska
Saga rodu Czartoryskich
Zofia Wojtkowska Saga rodu Czartoryskich Wydawnictwo Iskry

Ta rodzina w XVIII wieku trzęsła wręcz Rzeczpospolitą. W wieku XIX jej członkowie reprezentowali polską rację stanu poza granicami kraju, by w końcu skupić się na ratowaniu substancji kulturowej kraju, który zdaniem zaborców miał się już nigdy nie odrodzić. Czartoryscy.

REKLAMA
Rodzina Czartoryskich. Dla wielu z nas kojarzy się ona jedynie z Familią, potężną koterią polityczną wyznaczającą kierunki polskich reform w XVIII wieku, z hotelem Lambert, polskim ośrodkiem na obczyźnie i z Fundacją, która ostatnio zyskała sławę dzięki tajemniczemu transferowi pieniężnemu poza granice RP. Nic dziwnego, Czartoryscy dość późno zaczęli grać pierwsze skrzypce w polityce wewnętrznej II Rzeczpospolitej, ustępując pola choćby Radziwiłłom. Dzięki korzystnym mariażom i pozyskaniem wpływów na dworach kolejnych królów elekcyjnych stali się jednak wielcy, wpływowi i potężni. Dążąc do wzmocnienia władzy królewskiej zwalczali liberum veto, korzystając jednak z możliwości zrywania sejmów, kiedy wprowadzane zmiany nie były korzystne dla ich interesów. Wreszcie oni, posiadacze sporej części Rzeczpospolitej odrzucili propozycje poparcia Targowicy, konsekwentnie opowiadając się za Polską. Ich historia jest jednak bardziej skomplikowana, tym bardziej, że członkowie tego rodu nie byli postaciami pomnikowymi, ale ludźmi z krwi i kości.
Sięgając po tę książkę wiedziałem, że czeka mnie rzetelne i ciekawie napisane opracowanie. Wszak spod pióra Zofii Wojkowskiej wyszedł choćby Wiek ambasadora znakomita biografia Edwarda Raczyńskiego. Nie zawiodłem się, bowiem Autorka nie opisywała życia każdego z członków rodziny Czartoryskich skupiając się na tych, którzy w sposób wyjątkowy odcisnęli swoje piętno na historii Polski. Zaskoczyć może brak życiorysu osoby księcia Adama Jerzego, choć czytelnik dostrzeże jego obecność w każdym z rozdziałów, począwszy od historii jego rodziców. Świadome działanie autorki, która nie chciała powielać istniejących już biografii niekoronowanego króla Polski, pozostawia miejsce dla innych postaci, choćby Izabelli Elżbiety, twórczyni świetności Gołuchowa i donatorką wielu wielkopolskich klasztorów. Otrzymujemy zatem rzetelną, napisaną ciekawie pozycję, której docelowym czytelnikiem może być tak naprawdę każdy z nas. Zaiste rzadkie to w czasach wszechobecnego chłamu wydawniczego.
Czytajmy więc.