Artykułów o wizerunkowym fiasku nC+ na samym naTemat.pl można znaleźć conajmniej kilka(naście). Ale czy koncentrując się na bieżących działaniach nowego gracza nie warto się również przyjrzeć praktykom tych, którzy mają ugruntowaną pozycję na rynku? Oto co przydarzyło mi się w Cyfrowym Polsacie.
Absolwent University of Oxford i honorowy obywatel miasta New Britain w Connecticut, USA. Z zawodu coach, trener i konsultant.
Polsat Cyfrowy wystartował jako pierwsza telewizja satelitarna z dużym zasięgiem oferując dekodery bezabonamentowe. W moim rodzinnym domu, gdzie telewizja wykorzystywana jest tylko do oglądania Dobranocek, kiedy pojawiają się goście z małymi dziećmi albo do włączenia Discovery Channel kiedy ktoś choruje, było to doskonałe rozwiązanie.
I taka sytuacja, mimo wprowadzenia abonamentu trwała od 1999 r., czyli bez mała 14 lat.
Oczywiście zmiana pakietów, podpisanie nowej umowy, zmiana karty, zmiana dekodera – niemal wszystko można było załatwić mailowo albo przez telefon. Super.
Niemniej, czasy się zmieniają, moi rodzice – którym przez cały ten czas opłacałem w/w abonament – przyznali się ostatnio, że telewizji nie oglądają praktycznie w ogóle i że nie ma sensu, żeby ten abonament dalej utrzymywać. Tym bardziej, że mogą za tę kwotę dwa razy wybrać się do kina.
Przejrzałem umowę. Mamy 5 kwietnia. Data obowiązywania umowy – 7 kwietnia – super! Zostało co prawda zaznaczone, że nierozwiązanie umowy w terminie skutkuje automatycznym przedłużeniem umowy na 12 miesięcy (co już jest dla mnie sygnałem – dlaczego nie na okres nieokreślony?), ale 7 kwietnia jest dopiero za 2 dni, więc możemy to na spokojnie załatwić.
Tak mi się tylko wydawało.
Okazuje się, że za pomocą maila czy telefonu, jak zaznaczyłem wyżej, można:
- zawiązać umowę
- zmienić pakiet
- zmienić dane na umowie
- zamówić nowy dekoder
- zamówić dodatkowy dekoder
- i pewnie wiele innych rzeczy, które wiążą się z wnoszeniem dodaktowych opłat na rzecz dostawcy sygnału
Ale ja chciałbym umowę rozwiązać. Okazuje się, że telefonicznie zrobić tego nie mogę. Okazuje się, że mailowo zrobić tego nie mogę. Okazuje się, że pisemnie zrobić tego również nie mogę, ponieważ dla Cyfrowego Polsatu liczy się nie data wysłania pisma, ale jego fizycznego dostarczenia do siedziby, na ul. Łubinowej w Warszawie.
Ale to jeszcze nie koniec...
Jakie było moje zdziwienie, kiedy zadałem pytanie, co w przypadku, jeśli taki list dotrze w poniedziałek rano, ponieważ w niedzielę Poczta nie funkcjonuje. Otrzymałem informację, że nowa umowa zostanie z automatu nawiązana i będzie ją można rozwiązać dopiero po 3 miesiącach (sic!).
Ale to nadal nie jest koniec!
W/w rozwiązanie umowy może nastąpić wyłącznie w przypadku uiszczenia opłaty karnej za rozwiązanie umowy przed upływem 12 miesięcy. W jakiej wysokości? Trzymajcie mnie bo cytuję:
Nie dysponujemy takimi informacjami, ponieważ kara zostanie wyliczona dopiero po otrzymaniu przez nas wypowiedzenia umowy.
Reasumując:
Podpis cyfrowy nie jest Cyfrowemu Polsatowi potrzebny, jeśli chce się podpisywać i zawierać umowy ustne i mailowe.
Jak przed wieloma laty, wszystko należy załatwiać osobiście w siedzibie Cyfrowego Polsatu, albo umieć przewidzieć dokładną logistykę Poczty Polskiej, żeby upewnić się, kiedy list znajdzie się w tejże siedzibie.
Dodatkowo, w ramach bonusu, Cyfrowy Polsat zastrzega sobie prawo do nakładania na odchodzącego klienta kary w nieokreślonej wysokości.
I to wszystko w dobie cyfryzacji i ułatwiania życia użytkownikom.
No, drogi Cyfrowy Polsacie – słabiutko. Bardzo słabiutko kończymy naszą przeszło 14-letnią przygodę.
Jak daleko można zajść powołując się na zgodne z prawem rozwiązania tylko tam, gdzie firmie jest wygodnie?