Na zdjęciu obecny prezydent Iranu Hasan Rowhani, który twierdzi, że "Izrael to stara rana, która powinna zostać usunięta"
Na zdjęciu obecny prezydent Iranu Hasan Rowhani, który twierdzi, że "Izrael to stara rana, która powinna zostać usunięta" Fot. YouTube/Al Jazeera English

– Niszczycielska burza zmiecie bastion syjonizmu. Nie ma miejsca dla Izraela w tym regionie – oświadczył ustępujący prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad. Nowo wybrana głowa Iranu, Hasan Rowhani, stwierdził z kolei, że "syjonistyczny reżim to od lat rana na ciele świata islamskiego" i "ta rana powinna zostać usunięta".

REKLAMA
Mahmud Ahmadineżad przemawiał z okazji przekazywania władzy swojemu następcy. Osób, które śledzą jego poczynania, raczej nie zdziwiło piątkowe wystąpienie - po raz kolejny bardzo konserwatywny ex-prezydent zaznaczył, że "Izrael musi zostać zniszczony".
Izraela słowa Ahmadineżada nie szokują, bo przemawiał on w ten sposób już wielokrotnie i od lat przekonywał, że świat islamski musi się pozbyć Izraela. Zadziwiła jednak wypowiedź nowego prezydenta-elekta Hasana Rowhani. - syjonistyczny reżim to od lat rana na ciele świata islamskiego i rana ta powinna zostać usunięta - mówił Rowhani.
To o tyle zaskakujące, że środowisko międzynarodowe miało nadzieję, iż z nowym prezydentem przyjdzie nowa era polityki Iranu. Rowhani jest uważany za bardziej rozważnego, pragmatycznego i stonowanego, niż odchodzący Ahmudineżad. Po jego wyborze wiele osób, w tym dziennikarzy i ekspertów, wyrażało nadzieję, że być może zerwie on właśnie z tak ostrą, antyizreaelską retoryką.
Jak widać, te nadzieje były złudne. Może Rowhani nie wypowiada się tak dosadnie, jak Ahmudineżad, ale swoje intencje wyraził dość jasno. Taka wypowiedź stawia nie tylko pytanie o dalszą politykę Iranu wobec Izraela, ale również o dalsze losy irańskiego programu nuklearnego.
Szczególnie USA liczyło na to, że wraz z nadejściem władzy Rowhaniego uda się porozumieć z Iranem i doprowadzić przynajmniej do zawieszenia prac nad programem nuklearnym. Teraz jednak można mieć co do tego wątpliwości.
Słowa Hasana Rowhani nie zdziwiły premiera Izraela Benjamina Netanjahu. Stwierdził on, że Rowhani "pokazał swoją prawdziwą twarz wcześniej, niż przewidywano". Podkreślił, że prezydent się w Iranie zmienił, ale cel reżimu - nie. Oczywiście, celem tym ma być, według Netanjahu, zniszczenie Izraela za pomocą bomby atomowej. Jak zaznaczał premier, nie można dopuścić do tego, by Iran taką bronią dysponował.
Warto przy tym pamiętać, że sytuacja na Bliskim Wschodzie nie jest jednoznaczna. Iran bowiem często podkreśla, że program nuklearny prowadzony jest po to, by stworzyć elektrownie, a nie bombę. Amerykanom i Izraelowi trudno jest udowodnić, że jest inaczej, bo Iran nie daje dostępu do swoich placówek pracujących nad programem nuklearnym. Z drugiej strony, Izrael często przypomina, że jeśli Iran nie zawiesi prac na programem, to Izrael może dokonać ataku "prewencyjnego". Przypomnijmy, że państwo premiera Netanjahu dysponuje już bronią atomową.
Pomimo wyboru nowego prezydenta widać więc, że sytuacja między tymi dwoma krajami wciąż jest mocno napięta. Miejmy jednak nadzieję, że deklaracje Hasana Rowhani o rozmowach na temat programu nuklearnego nie były tylko pustymi obietnicami wyborczymi.
Michał Wąsowski

Źródło: Huffington Post