Z przykrością przeczytałem o grupie ludzi, którzy za pomocą facebooka chcą "wypie.....w kosmos" Tomasza Terlikowskiego. Niewiele jest pewnie spraw, co do których z Terlikowskim się zgadzam. Wiele raz wygłaszał on poglądy, które budziły mój sprzeciw, czasem gniew. Kilka razy mi osobiście poświęcił strofki, jak sądzę, brutalnie krzywdzące. W jednym przypadku podobno było to dzieło hackera. Nieważne.
REKLAMA
Bardzo bym nie chciał żyć w świecie i w Polsce, które Terlikowski uznawałby zapewne za idealne. Ale w tym momencie to też nie jest ważne. Dlaczego? Bo nie chciałbym również żyć w świecie i w Polsce, w których ktokolwiek kogokolwiek chce ekspediować w kosmos, a tym bardziej wypie... w kosmos za to, co mówi.
Terlikowski nie jest anonimowym internautą strzelającym anonimowo zza węgła. Podpisuje się pod swoimi poglądami twarzą i nazwiskiem, doskonale wiedząc, że nie będzie za to głaskany. Ma też odwagę, by w mediach, których nie lubi, swoje prawdy głosić. Odwagę o tyle, że wielu z jego okolic ideologicznych uważa, że nie ma żadnego sensu rozmawiać z wrogiem, a tym bardziej na terytorium – słusznie czy niesłusznie – uznawanym za wrogie.
Nie odbieram facebookowcom prawa do wyrażania swych poglądów, nawet w radykalny sposób. Robi to Terlikowski, mogą robić i oni. Nie widzę jednak żadnej potrzeby, by Terlikowskiego przy okazji obrażać. Poza wszystkim innym jego ideologiczni przeciwnicy powinni wiedzieć, że zwalczając nie jego poglądy, ale jego, i to w takiej formie, wyłącznie go wzmacniają. No chyba, że o to chodzi.
