Zgadzam się ze Stefanem Niesiołowskim, że zestawienie go przez "Politykę" w drużynie oszołomów z panią Stankiewicz, z panem Braunem czy z panem Macierewiczem jest absolutnie nie fair.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
To jest przykład z gruntu fałszywej symetrii. Niesiołowski, owszem, mówi ostro, ale czy stawia tezy obrażające zdrowy rozsądek? Jeśli tak, to które? Czy wzywa do wystrzeliwania swych politycznych oponentów? Nie pamiętam. Czy bredzi o zamachach, zabójstwach? Nie przypominam sobie.
Rozumiem, że "Polityka" nie chciała sugerować, że oszołomy są tylko po jednej stronie, ale manifestując swój obiektywizm posłużyła się fałszywą miarą.
Poseł Niesiołowski mówi ostro, ale jego słowa są reakcją na agresję drugiej strony. I ma on odwagę nazywać rzeczy po imieniu wiedząc doskonale, że będzie za to nieprzytomnie glanowany przez prawicowych polityków i agitatorów. Czasem może przesadza, jak każdy, ale częściej trafia w punkt. I ma rację Niesiołowski, że zło należy nazywać po imieniu. Przez ostatnie dwa lata tego nie robiono. Skutki widzimy.
Byłoby więc fair umieścić Stefana Niesiołowskiego na liście najostrzejszych sejmowych mówców, ale wśród ludzi cierpiącymi na psychologiczny "zespół Macierewicza" miejsca dla niego nie ma.