Wielki smutek, wielki żal, wielki szacunek, ale też poczucie wielkiej wdzięczności za wszystko co dla nas i dla Polski zrobił - tą są pierwsze myśli jakie przychodzą mi do głowy na wieść o śmierci Tadeusza Mazowieckiego.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Tadeusz Mazowiecki jest jednym z ojców założycieli wolnej Polski - obok Lecha Wałęsy, Bronisława Geremka, w sensie przemian gospodarczych także Leszka Balcerowicza. To samo w sobie czyni go niezwykle ważną postacią naszej współczesnej historii.
Ale rola Mazowieckiego wykracza według mnie zdecydowanie nawet poza misję w jego życiu najważniejszą- szefowanie pierwszemu niekomunistycznemu rządowi w wolnej Polsce.
To rola przykładu, którego sens i znaczenie nie tylko nie maleje, ale rośnie - idzie o wartości, którym w polityce można być wiernym i o styl w jakim w polityce, i szerzej, w życiu publicznym się funkcjonuje. Te wartości to wielki patriotyzm, ale też wielki szacunek dla ludzi, także dla politycznych oponentów. Ten styl, to umiar, powściągliwość i tak, również - dobroć.
Zacząłem swoją pracę dziennikarską kilka miesięcy po wielkiej zmianie w Polsce. I przyznaję, w wielkim sporze, który wtedy Polskę podzielił, uważałem, że rację ma Lech Wałęsa. Sądziłem też, że prezydentura Wałęsy jest nie tylko nieunikniona, ale i niezbędna. I uważałem, że Tadeusz Mazowiecki nie tylko nie powinien wtedy do wyborów prezydenckich stawać, ale powinien w duecie z Wałęsą ten polski państwowy wózek pociągnąć.
Dziś jednak tamten spór jest nieważny. Ważne jest wielkie dziedzictwo, które pozostawił po sobie były premier. Jego mądrość sprawiła, że z założenia niezwykle trudna operacja transformacji zakończyła się niezaprzeczalnym sukcesem. Że polski okręt przez pierwszego kapitana został wyprowadzony na szerokie morze i że ów pierwszy kapitan nadał mu właściwy kurs.
Pamiętam 2 grudnia 1990 roku. W tydzień po pierwszej turze wyborów prezydenckich w Audytorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego odbywało się zebranie założycielskie Unii Demokratycznej. Pamiętam tamto wystąpienie Tadeusza Mazowieckiego, w którym, pozostając krytyczny wobec niektórych zachowań Lecha Wałęsy z kampanii prezydenckiej, wezwał do głosowania na niego w starciu z Tymińskim. Tak jak wiele razy wcześniej, i wiele razy potem, dał Tadeusz Mazowiecki przykład wielkiej klasy, wielkiej odpowiedzialności. Zachował się po prostu jak wielki mąż stanu, bo był wielkim mężem stanu.
Czy ktoś jeszcze w dzisiejszej Polsce, a w każdym razie w naszej polityce, pamięta jeszcze o czymś takim jak kompromis? Tadeusz Mazowiecki był człowiekiem kompromisu, nie chciał forsować za wszelką cenę swoich racji, za wszelką cenę starał się szukać tego co nas łączy.
Mazowiecki kochał Polskę i rozumiał Polskę. Rozumiał też jak wielkie są szanse Polski i stojące przed nią wyzwania. I tej Polsce marzeń i nadziei był zawsze wierny. I wtedy, gdy współtworzył naszą konstytucję. I wtedy gdy angażował się w nasze starania o wejście do Unii Europejskiej. I wtedy, gdy budowaliśmy jak najlepsze relacje z naszymi sąsiadami.
9 lat temu pan Tadeusz Mazowiecki zaprosił mnie na rozmowę do siebie do domu. To była rozmowa o Polsce, o tym co dla niej trzeba zrobić, także o tym - były premier mówił o tym otwarcie, nawet z pewną ironią - jaką cenę za to się płaci. Było też w tych latach kilka telefonów od byłego premiera, w których radził, podpowiadał, sugerował. Mądrze, delikatnie, jak to on. Za każdą z tych rozmów jestem wdzięczny, każdą uważałem za zaszczyt.
W ostatnich latach, gdy w Polsce było źle, gdy działo się coś naprawdę niedobrego, do swojego programu zapraszałem właśnie Tadeusza Mazowieckiego. Z prostego powodu, chciałem, by w całym tym naszym jazgocie wybrzmiał głos człowieka naprawdę mądrego. W Polsce takie chwile będą jeszcze wiele razy, niestety już nigdy nie zabrzmi wtedy głos premiera Mazowieckiego.
Dziś mamy poczucie wielkiej i bolesnej straty. Ale będziemy je mieli za każdym razem, gdy w naturalny sposób przychodzić nam będzie do głowy pytanie - a co by o tym powiedział Tadeusz Mazowiecki.
Zmarł wielki Polak. Warto się jemu i jego pamięci bardzo nisko pokłonić.