Robert Lewandowski podpisał kontrakt z Bayernem Monachium, czyli zrobił wielki krok w stronę naprawdę galaktycznej piłkarskiej kariery. Na domiar złego będzie zarabiał wielkie pieniądze. Czego jak czego, ale w Polsce takich rzeczy się nie wybacza.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Z całym szacunkiem dla internautów, bo wielu wśród nich ludzi mądrych, o czym świadczą dowodnie liczne wpisy w naTemat, gdy słyszę albo czytam hasło "internet kpi" albo "internauci kpią" albo "internauci krytykują", bardzo często wiem, że będę się musiał zderzyć nie z gejzerami humoru i śmiechu, ale z lawiną zawiści.
Robert Lewandowski zrobił rzecz "straszną". Podpisał kontakt z najlepszym obecnie klubem na planecie. Bardzo bym chciał, by został gwiazdą Realu Madryt i za rok zdobył z nią puchar Ligi Mistrzów, ale nie można Lewandowskiemu i jego menadżerowi, Cezaremu Kucharskiemu odmówić, że postąpili w zgodzie z żelazną logiką.
O Lewandowskiego zabiegały najlepsze kluby na świecie. W praktyce oznaczało to wybór między Realem, Barceloną, Manchesterem City, Manchesterem
United i Bayernem. City akurat o niego nie zabiegało, Manchester United jest w fazie bolesnego kryzysu, a za kilka miesięcy gdy odejdzie z niego prawdopodobnie
Rooney, kryzys może się jeszcze pogłębić. Opcja Manchester więc odpadała.
Barcelona? W niej Lewandowski nie byłby pewnie nigdy "większy" niż Messi, niż Neymar. Real? W nim nigdy nie byłby zapewne większy niż Ronaldo. W Bayernie zaś już za rok może być gwiazdą numer jeden albo gwiazdą w tym samym stopniu co Robben czy Ribery. A biorąc pod uwagę, że obaj są już po 30-tce, Robert naprawdę może być w tym klubie absolutnym numerem jeden.
Oczywiście liczy się drużyna, jeśli drużyna jest wielka, to każdy grający w niej zawodnik jest wielki. Ale bycie numerem jeden ma dodatkowe zalety. Jeśli Lewandowskiemu to się uda, za rok nie będzie występował w reklamach Opla przeznaczonych na polski rynek, ale dajmy na to w reklamie Samsunga obok Messiego i Ronaldo, przeznaczonej na rynek globalny. To już będzie stratosfera finansowa.
Z punktu widzenia sportowego i finansowego wybór jest więc doskonały. Oczywiście, może być i tak, że Lewandowski jakoś w tym Bayernie "nie zaskoczy", że trener Guardiola na dłuższą metę potraktuje go jak Zlatana Ibrahimovica w Barcelonie. Tak oczywiście może być, ale tak może być zawsze, w każdym klubie. Kto się spodziewał, że naprawdę wspaniały Kaka w Realu wyląduje na ławce jako piąte koło u wozu?
Jak będzie tym razem, to zależy od Roberta Lewandowskiego. Nigdy nie lubiłem Bayernu, ale cieszę się, że Polak będzie grał w wielkim klubie, tak jak 30 lat temu cieszyłem się, że Zbigniew Boniek grał wtedy w klubie numer jeden, czyli w Juventusie. Życzę Lewandowskiemu wielkich pieniędzy, sukcesów i mistrzostw. W naszą narodową piłkę już nie wierzę, ale może Lewandowski będzie przez lata pokazywał światu, że Polacy naprawdę mogą być wielcy.
Lewandowskiego wielu nazywa teraz Judaszem. Bzdura. Borussia Dortmund, którą bardzo lubię, dała naszemu piłkarzowi naprawdę wiele. On sam, przez lata robił
dla niej równie wiele. Naprawdę życzyłem w zeszłym roku Realowi występu w finale Ligi Mistrzów. Ale Real odpadł po meczu w Dortmundzie. Bez Lewandowskiego i jego czterech goli w półfinale, Borussii nigdy by na Wembley nie było. Rachunki wyrównane.
Rober Lewandowski jest profesjonalistą, dlatego przez najbliższe miesiące będzie stawał na głowie, by grać jak najlepiej dla Borussii. Żadnych wątpliwości. Oby ta drużyna zaszła w Lidze Mistrzów do finału. A jak w nim by zagrała z Bayernem i wygrała dzięki jego golom, to byłoby nawet zabawnie.
Tak czy owak, cieszmy się, że Polak, jakie to rzadkie, robi naprawdę światową karierę. Życzmy mu powodzenia i okazujmy mu życzliwość. Tak po prostu.