- Grillowanie i nadzieja, że dzięki „europejskości” będzie coraz fajniej skończyło się - napisał Rafał Ziemkiewicz w felietonie w Rzeczpospolitej. Przydługi, mało zrozumiały i w części po prostu nieprawdziwy wywód poświęcił Ziemkiewicz także mojemu udziałowi w budowie "Fajnej Polski". Cóż, przyjrzyjmy się, jaką Polskę ma do zaproponowania RAZ. I czy na pewno jest ona fajna. Tak będzie uczciwie. Każdy będzie mógł wspierać budowę tej, która bardziej mu pasuje.

REKLAMA
My w naTemat swoją Polskę zdefiniowaliśmy miesiące temu. W stopce serwisu napisaliśmy: "Polska, chociaż ma wiele poważnych problemów, rozwija się, pięknieje i staje się krajem coraz ciekawszym. Ogromna rzesza Polaków, w tym młodych Polaków, niezależnie od swych problemów i różnych poglądów, chce żyć po prostu w fajnym kraju, marzy o lepszej Polsce i o lepszym życiu."
Ta Polska nie jest wykluczająca, nie jest agresywna. W tej Polsce mieści się i marsz lewicy 1 maja i święto Konstytucji 3 maja i grillowanie. Mieści się "Koko Euro Spoko" i wszystkie parodie tej piosenki na Facebooku. Myślę, że Tomek Lis, który jest głównym czarnym bohaterem felietonu Ziemkiewicza poświęci opisowi tej Polski kilka zdań w najbliższym czasie.
Ziemkiewicz twierdzi, że naszym (Lisa i Machały) zdaniem "Fajnopolaków" nie interesuje Smoleńsk, czują się lepsi, nowocześni, europejscy, "fajnopolak" niczego nie oczekuje od państwa”, „liczy sam na siebie”, i wie, że jego sukces jest jego indywidualną sprawą. Ziemkiewicz pisze też, że zanik więzi "sprawia, że można miliony Polaków, każdego z osobna, dymać, z przeproszeniem, w nieskończoność."
Śmiałe to stwierdzenie z pióra człowieka słynącego z dymania, z przeproszeniem, podatników (także mnie) poprzez siedzenie w KRUS. Cóż, zobaczmy co jeszcze "Fajna Polska" Ziemkiewicza ma nam do zaproponowania.
Ma nam więc do zaproponowania porównanie Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy do hitlerowskiej Pomocy Zimowej. Orkiestra, zdaniem Ziemkiewicza, "została zmieniona w państwowy propagandowy cyrk przypominający gierkowskie turnieje miast". Marcie Kaczyńskiej tak ta opinia się spodobała, że ją publicznie poleciła. Gratulacje. Wysyłam do jakiegokolwiek szpitala, gdzie można sprawdzić ile ten "cyrk" przywiózł pieniędzy i sprzętu.
Fajna Polska, według Ziemkiewicza, to "plątaniną sitw, większych i mniejszych mafii. Każda z tych mafii ma swoje interesy, każda chce żeby było jak jest". Fajna Polska Ziemkiewicza to więc układ. Ja przyznaję w takiej retoryce się nie odnajduję.

Mam też lepsze zdanie o współobywatelach niż Ziemkiewicz. On w książce opisał Polaków tak: "Jesteśmy, czym jesteśmy – brzydcy, zdziczali, po chłopsku pazerni i amoralni, po reymontowsku bezwzględni w walce o przetrwanie, piękniejący tylko do kościoła, a i to nie w każdą niedzielę. Ale za to – ciężko nas zajebać."
W ogóle Ziemkiewicz ma dużo "szacunku" do rodaków. Homoseksualistów nazywa "parką perwersów". Wyborczy wynik Janusza Palikota, to dla niego dowód społecznej "demoralizacji" i "braku odpowiedzialności za państwo".
Sam natomiast lubi sobie usiąść przy stole i pogawędzić z prawdziwymi patriotami: Stanisławem Michalkiewiczem (parę cytatów ze spotkania: "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz", oraz "Przywódcy Polski są agentami"), a także z oskarżanym o antysemityzm Jerzym Markiem Nowakiem.

Okrągły Stół był, według Ziemkiewicza, picem

A Polska Donalda Tuska jest zdaniem ideologa "Fajnej Polski" po prostu bantustanem.
W Fajnej Polsce Ziemkiewicza szacunek do instytucji wyraża się następującymi słowami do sędziego Państwowej Komisji Wyborczej: "Dziadek zejdź, kurwa, dziadek, spierdalaj z tej anteny". Tak to powiedział pan Ziemkiewicz na antenie do sędziego PKW. W tej fajnej Polsce tak się mówi, nie ma też zwyczaju podawać prezydentowi i premierowi ręki.
Gospodarczy sukces, bogacenie się Polski, wzrost jakiego nie mają inne kraje nazywa Ziemkiewicz "sukcesami jak za Gierka".
To zresztą zrozumiałe. Ziemkiewicz uważa bowiem, że jesteśmy na pograniczu kolejnego rozbioru: "Uważasz, że nad­szedł czas czerwonych targowiczan i IV rozbioru Polski? Zauważam pewne podobieństwo w obecnej sytu­acji Polski do tego, co się działo w wieku XVIII. Wi­dzę bardzo podobny sposób myślenia, zbliżone osoby działają na scenie politycznej, podobne rzeczy się dzieją."
Polska jest dziś w okresie przedrozbiorowym - ostrzega więc Ziemkiewicz, a ja się zastanawiam, czy to to samo, co kondominium Kaczyńskiego, czy coś więcej, lub mniej.
Ziemkiewicz w Rzeczpospolitej pisze też tak: "Bredzić o tym, że „niczego od państwa nie oczekuje” i powtarzać egoistyczne formułki może tylko ktoś, kto się jeszcze nie zderzył z poważnym życiem. Wystarczy paść ofiarą przestępstwa, albo zachorować, albo popaść w inne problemy, żeby zrozumieć, że i państwo dla obywatela, i wspólnota kulturowa jest obywatelowi potrzebna."
Bardzo to wzruszające czytać takie rzeczy z pióra byłego rzecznika Unii Polityki Realnej, KRUS-owca, a zwłaszcza autora następującego prawa wydatków publicznych:

Reguła wydatków publicznych R.Ziemkiewicza

Rząd, zdaniem Ziemkiewicza, musi wydawać pieniądze przede wszystkim na to, czego obywatele nie potrzebują. Na tym, czego obywatele potrzebują najbardziej, rząd może natomiast oszczędzać. Jako że bezpieczeństwo, zdrowie i edukacja są ludziom najbardziej potrzebne, nakłady na te dziedziny mogą być niedoszacowane. Gdy brakuje policjantów – zatrudniamy ochroniarzy. Gdy służba zdrowia kuleje – leczymy się prywatnie, a lekarzom i personelowi w państwowych przychodniach i szpitalach wręczamy koperty. Gdy szkolnictwo zawodzi – posyłamy dzieci do szkół prywatnych i na korepetycje. Państwo wydaje natomiast najwięcej na to, na co statystycznemu obywatelowi nie przyszłoby do głowy wydawać pieniądze.


Biorąc to wszystko pod uwagę, postanowiłem zostać przy swojej wizji "Fajnej Polski".