W cieniu wydarzeń w USA i sporu o dostępność aborcji przechodzi w Polsce kolejna ważna sprawa - powołanie przez PiS Wojsk Obrony Terytorialnej. Wiele wskazuje na to, że będzie to armia najemników Macierewicza opłacanych z publicznych pieniędzy, bo "za gotowość" przysługiwać im będzie co najmniej 500 zł miesięcznie. Pierwsze szkolenia prowadził Bartłomiej Misiewicz.
Na ostatnim posiedzeniu Sejmu dyskutowana była ustawa o Obronie Terytorialnej, która trafiła jeszcze do sejmowych komisji. Projekt zakłada, że WOT utworzone będą w przyszłym roku, w 2019 r. będą liczyć ponad 50 tys. żołnierzy otrzymujących "za gotowość" 500 zł lub 600 zł (oficerowie) miesięcznie.
Koszt tej armii przez najbliższe dwa lata to 3,6 mld zł. Nadzorować ją będzie wyłącznie minister obrony, Antoni Macierewicz. Niewykluczone, że tworzy WOT również z egoistycznych pobudek, żeby być niezbędnym w PiS nawet wtedy, gdy wyeksploatuje do końca temat Smoleńska.
Żeby zostać żołnierzem WOT, nie trzeba spełniać nadzwyczajnych wymagań. Grzegorz Kwaśniak, pełnomocnik MON ds. utworzenia WOT wyjaśniał, że nadaje się każdy, kto "spełnia wymogi związane z kwalifikacją wojskową, głównie zdrowotne". Uprawnienia do żołdu osiągnie się po przysiędze, poprzedzonej podstawowym 16 - dniowym szkoleniem. To oczywiście wymarzona szansa zarobku dla kiboli czy "narodowców", z doświadczeniem bitewnym zdobytym na ulicach. Ciekawie zapowiada się także system szkoleń w WOT. Pierwszych żołnierzy, którzy mają uczyć ochotników, szkolił nie kto inny, a ... Bartłomiej Misiewicz. Przestał, gdy informacja wyciekła do mediów, ponoć Macierewicz wpadł wtedy w szał. Chociaż ustawy o WOT jeszcze nie ma, pierwsi ochotnicy - ponad 60 osób- już złożyli przysięgę we Wrocławiu i zostali zaprzysiężeni.
Większość krajów Europy woli inwestować w zawodowe armie. Zawodowe wojsko nie jest jednak oczkiem w głowie Macierewicza. Polska armia nie ma sprzętu - ostatnio zerwano kontrakt na Caracale. Traci ludzi, bo z wojska odchodzą doświadczeni dowódcy. Przez ostatni rok, odkąd Macierewicz został ministrem, z polskiej armii odeszło 26 generałów i 254 pułkowników. Z pewnością nie zastąpią ich patriotyczni ochotnicy z WOT.
Gorzej, że do dziś nie znamy precyzyjnej odpowiedzi na dwa pytania: czy żołnierze WOT zyskają powszechny dostęp do broni oraz czy będą mieli prawo do ataków na cywili? Bo jeśli tak, na naszych oczach powstają bojówki gotowe do pacyfikacji każdej demonstracji opozycji. Coś w rodzaju ORMO - bis, tyle że podlanego patriotycznym sosem. A polscy podatnicy tylko przez najbliższe dwa lata zapłacą za to co najmniej 3, 6 mld zł.