PiS powołuje kolejny urząd do realizowania własnej polityki historycznej - Instytut Solidarności i Odwagi. Duplikat Instytutu Pamięci Narodowej na sam początek otrzyma 75 mln zł z kieszeni podatników. Ma się zajmować promocją historii Polski za granicą, zapewne wzorem Polskiej Fundacji Narodowej.
W projekcie ustawy czytamy, że Instytut Solidarności i Odwagi ma się zajmować ochroną pamięci ludzi zasłużonych dla Polski za granicą. Tym samym zajmują się od lat instytucje polonijne finansowane przez Senat. W tym roku na ten cel wydano 75 mln zł, w przyszłym będzie o 25 mln zł więcej. Promocją polskości za granicą miała także zajmować się Polska Fundacja Narodowa i dobrze wiemy, czym zajmuje się teraz. Nie ma więc żadnej gwarancji, że podobnie Instytut Solidarności i Odwagi nie zmieni w międzyczasie statutu i kompetencji. I stanie się rządową wersją Europejskiego Centrum Solidarności, upowszechniającą alternatywną wersję historii Solidarności z lat 80.
Mamy już zresztą specjalny urząd do spraw polityki historycznej - Instytut Pamięci Narodowej. W tym roku jego budżet wynosił 289 mln zł, w przyszłym będzie znacznie większy, sięgnie 400 mln zł. Dla porównania, na Polską Akademię Nauk państwo wyda pięć razy mniej - ok. 81, 5 mln zł. Po co w tej sytuacji tworzyć kolejny urząd za 75 mln zł? Może dla niektórych to niewiele, jednak 75 mln zł to roczne dochody średniego miasta powiatowego i pełen koszt wypłaconych odszkodowań smoleńskich.
W Polsce jest wiele niedofinansowanych obszarów. Najważniejszy z nich to służba zdrowia. Za rozszerzony od stycznia protest rezydentów zapłaci większość Polaków, bo dostęp do lekarza znacznie się skomplikuje, a kolejki wydłużą. Słyszeliśmy niejednokrotnie od pani premier i pana ministra Radziwiłła, że nie ma pieniędzy na spełnienie prośby rezydentów, czyli wzrost nakładów na służbę zdrowia do 6, 8 proc. PKB. Na duplikat IPN pieniądze się znalazły. Takie są właśnie priorytety państwa PiS.
Wygląda na to, że autorzy projektu poważnie potraktowali cytat z "Roku 1984" Orwella: "Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość". Tyle że Orwell pisał to ironicznie, nie dosłownie... W kontekście Instytutu Solidarności i Odwagi lepiej jednak odejść od dosłownej interpretacji, bo nieco dalej Orwell napisał "Prawdziwą dziedziną Ministerstwa Pokoju jest wojna, Ministerstwa Prawdy - kłamstwa, Ministerstwa Obfitości - głód".
Oczywiście polityka historyczna jest istotna, nie może jednak stać się ważniejsza od teraźniejszości i przyszłości.