Naród polski, katolicki i miłosierny, umie wybaczać, ale swój honor ma. Dlatego przed ewentualnym wybaczeniem, musi usłyszeć przeprosiny, szczere i przekonywujace, a przekonać Naród nie jest tak łatwo, bo jest honorny, ale nie łatwowierny. Byle jakie przeprosiny nie wyprowadzą go, a właścicie Go, w pole.
Filozof prawa i konstytucjonalista, publicysta, bloger
Przeprosin Wałęsy za jego współpracę z SB ponad 40 lat temu domaga się Naród, ustami swych najwyższych przedstawicieli. Sam Prezydent, Andrzej I Niezłomny, z obrzydzeniem pochylił się nad wstydliwymi kartami swego marnego poprzednika sprzed kilku kadencji, zauważając, że kładą się one plamą na całej III RP. Prezydent ma rację: III RP była kiepska, z winy także Wałęsy, i zanim jeszcze został niezłomnym, Andrzej Duda musiał kombinować na delegacjach sejmowych, kręcić wobec swojej macierzystej uczelni z której brał urlop by uczyć w dziadowskiej szkole prywatnej itp. – jednym słowem, cwaniakować jak Wałęsa. Niech go teraz Wałęsa za tę demoralizację czym prędzej przeprosi.
Idąc kilka szczebli w dół, ale nadal pozostając na dworze prezydenckim, pełniący odpowiedzialną funkcję dworskiego błazna dr Andrzej Zybertowicz (profesor co prawda UMK, ale nie w ogóle) też wymaga przeprosin Wałęsy, nazwawszy go “człowiekiem podłym”. (Ale czy od podelca przeprosiny coś znaczą?). By wałęsowe blizny podłości nie przykleiły się na trwałe do Zybertowicza, Lechu musi tego ostatniego żarliwie przeprosić: za marne lata młode Zybertowicza, chmurne i durne (z naciskiem na durne), gdy – jako obiecujący partyjny uczony (PZPR) musiał pisać marksistowskie bzdury. Tego upokorzenia Zybertowicz łatwo nie wybaczy, ale przynajmniej rozważy wniosek Wałęsy o przebaczenie, w zależności od szczerości przeprosin.
Przeprosiny należą się licznym byłym partyjnym dziennikarzom i działaczom frontu ideologicznego, których Wałęsa zmusił do zapisania się do PZPR: Marcinowi Wolskiemu, Krystynie Grzybowskiej, Jerzemu Targalskiemu, Krzysztofowi Czabańskiemu i wielu innym, dzisiaj niepokornym… Partyjnym poetom, a już osobliwie Wieszczowi Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi, za to że musiał przyłączyć sie do partyjnej nagonki na autorów listu niezależnych literatów, protestujących przeciw cenzurze w głębokiej PRL. Osobne przeprosiny należą się Jarosławowi Kaczyńskiemu za wiadome upokorzenie.
Ale nie tylko ludziom znanym z gazet należą się przeprosiny Wałęsy. Niech przeprosi Waldka z Lubartowa, Zenka z Gliwic, Stefkę z Łomży… Nic o nich Państwo nie słyszeli? No właśnie za to niech ich Wałęsa teraz przeprosi.
I gdy już Wałęsa dokona publicznych, szczerych, najlepiej kilkakrotnie powtórzonych przeprosin, Naród zastanowi się, czy mu wybaczyć. Bo, jako się rzekło, choć jest honorny, to i miłosierny.