Moje ciało, mój wybór – to hasło kojarzy się z ruchami kobiecymi walczącymi o legalne aborcje i sprzeciwiającymi się kulturze gwałtu. Jest ono nośne, wiąże się z szeregiem wartości, dociera do konkretnej grupy ludzi, jednym słowem, jest rozpoznawalne. Dlatego australijski ruch antyszczepionkowy postanowił wykorzystać je w walce o możliwość nieszczepienia swoich dzieci.
"Czy naprawdę ktoś powinien kontrolować twoje ciało za ciebie?" – tym oto stwierdzeniem antyszczepionkowcy wpisali swoją walkę przeciwko szczepionkom w dyskurs feministyczny i antyprzemocowy. Czy liczyli na zbudowanie wspólnego frontu? Wierzyli, że porównanie lekarza do gwałciciela rzuci na sprawę szczepionek nowe światło? Uświadomi ludziom, że jakakolwiek ingerencja w ciało bez woli głównego zainteresowanego jest przemocą? A może pogubili się w odmętach relatywizmu, który pozwala dostosować każdą teorię do każdej idei? Jedno jest pewne, stowarzyszenie Australian Vaccination Skeptics Network przede wszystkim narobiło sobie wrogów.
Kontrowersyjny plakat
Plakat, na którym mężczyzna zatyka usta zrozpaczonej kobiecie i równocześnie promuje hasła antyszczepionkowe poruszył nawet zagorzałych przeciwników uodparniania dzieci na choroby zakaźne. "Tym razem poszli już za daleko" stwierdzili niektórzy członkowie facebookowej grupy, która została już zamknięta.
O wiele ostrzej sprawę skomentowali proszczepionkowcy i zaznaczyli, że plakat obraża wszystkich, począwszy od dzieci szczepionych, poprzez lekarzy, kończąc na ofiarach gwałtu.
Australijscy antyszczepionkowcy idą jednak w zaparte.
Gwałt i szczepionka pasują do siebie jak pięść do nosa
Gwałt to przestępstwo, w wyniku którego ofiara wbrew własnej woli zostaje poddana czynnościom seksualnym, zwykle przy użyciu przemocy. Niezgwałcenie nie powoduje skutków ubocznych, które mogą być niebezpieczne dla całego społeczeństwa. Powstrzymanie się od przemocy seksualnej nie jest w żaden sposób niebezpieczne, nie odbija się rykoszetem, nie powoduje ubytków na ciele ani na umyśle. Niedoszły sprawca musi dać ujście swojej energii seksualnej w inny sposób. Niezgwałcenie wiąże się więc jedynie z niezrealizowaniem potrzeb oprawcy/oprawczyni.
Jak to jest ze szczepionkami? Ingerencje lekarzy na ciele nieświadomego pacjenta są bardzo często działaniem mającym na celu uratowanie życia. Nieświadoma ofiara wypadku, człowiek, który przechodzi właśnie zawał nie może zbyt świadomie podejmować wyborów dotyczących własnego ciała. Po to szkoli się ludzi na medycynie, by potrafili dokonać tych wyborów za pacjenta. Co więcej, robią to zwykle w taki sposób, by temu pacjentowi się przysłużyć. Czasami trzeba przetoczyć krew, amputować jakąś kończynę, zastosować konkretny lek. Zadaniem lekarzy jest więc przede wszystkim ratowanie życia. Nie pogwałcanie praw.
Ok, ale na szczepionkę nie prowadzi się nieprzytomnego dziecka, które walczy o życie, to działanie prewencyjne (więcej informacji o szczepionkach dla dzieci można znaleźć na stronie: https://portal.abczdrowie.pl/co-to-sa-szczepionki). Nikt nie jest przecież zmuszony do stosowania antykoncepcji, czy leków na katar sienny (dowiedz się, czym jest katar sienny: https://portal.abczdrowie.pl/katar-sienny). Dlaczego więc szczepienia są tak ważne?
Antyszczepionkowcy powiedzą więc, że chodzi o wielkie lobby farmaceutyczne, które zarabia na szczepionkach prawdziwe kokosy. Przy takim wytłumaczeniu zawsze zadaję sobie pytanie, czy nie lepszy interesem nie byłoby dla tego sektora doprowadzenie do epidemii chorób zakaźnych i zarabianie na lekach. Ale nie wiem, nie znam się, nigdy nie potrafiłam robić dobrych biznesów.
Prawda jest jednak taka, o czym pisałam już na naTemat, że nieszczepienie dziecka skutkuje niebezpieczeństwem zarażenia się np. niebezpieczną odrą, także wśród innych dzieci, także tych szczepionych. Ruchy antyszczepionkowe, które oczywiście odżegnują się od takiej narracji, doprowadziły już do wybuchu epidemii odry w Stanach Zjednoczonych. A choroby, zakaźne, które przestały być groźne już lata temu, znów robią się śmiertelne.
Życie w społeczeństwie
Owszem, zarówno w Australii, jak i w Polsce rodzice są zmuszeni do szczepienia swoich dzieci. Niedoprowadzenie dziecka do lekarza, który przekaże dziecku antygen może skutkować karami finansowymi. Jednak życie w społeczeństwie wiąże się z całą masą zakazów i nakazów, takich jak płacenie podatków, postępowanie zgodnie z prawem, niegwałcenie.
W Polsce istnieje też obowiązek szkolny, są określone zasady ruchu drogowego. Oczywiście są także takie przepisy, z którymi można polemizować, jak np. głośna ostatnio sprawa dotycząca możliwości dostępu do leczniczej marihuany.
Działacze z Australian Vaccination Skeptics Network na swoim plakacie wykorzystali dwa zjawiska, które dotyczą jednego obszaru, chronienia społeczeństwa przed niebezpieczeństwami. A ich hasło może zostać wykorzystane przeciwko antyszczepionkowcom, bo czy prawdziwym gwałtem nie jest narażanie członków społeczeństwa na choroby, które mogą okazać się śmiertelne?
Napisz do autorki: agata.komosa@natemat.pl
Reklama.
Komentarz pod plakatem zrównującym gwałt ze szczepieniami
To obrzydliwe. Czy wy naprawdę właśnie powiedzieliście, że szczepienie swojego dziecka jest równoznaczne z karmieniem go? Co w tej sytuacji mają w ogóle powiedzieć ofiary przemocy seksualnej?
Australian Vaccination Skeptics Network
Ten post nie jest niesmaczny – jest szczery. To co naprawdę zniesmacza, to wybrany przez nas rząd, który każe nam szczepić własne dzieci, nawet jeśli nie uważamy, że to jest najlepsze dla ich zdrowia.