Jeśli onkologia jest priorytetem w polskiej polityce zdrowotnej, to trzeba przyśpieszyć dostęp pacjentów do innowacyjnych metod leczenia nowotworów – uważają specjaliści i proponują stworzenie Funduszu Walki z Rakiem.
– W Polsce bardzo mało wydajemy na onkologię, bo tylko ok. jednej trzeciej tego co wydają kraje zachodnie – mówił podczas konferencji dr Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care, współautor raportu na temat Funduszu Walki z Rakiem.
Zwracał uwagę, że onkologia uważana jest za priorytet, jednak stworzony przez resort zdrowia pakiet onkologiczny jest korzystny raczej dla osób z podejrzeniem nowotworu, a nie dla tych którzy chorują już od jakiegoś czasu.
– Pakiet onkologiczny skrócił kolejki do świadczeń dla osób z podejrzeniem choroby nowotworowej jednak nie objęto nim reszty pacjentów onkologicznych. W tej sytuacji szpitale bardziej skupiają się na zachowaniu 9-tygodniowego terminu od podejrzenia do postawienia diagnozy u nowego pacjenta, żeby dostać za to odpowiednie finansowanie z NFZ, niż na pacjentach np. w fazie przewlekłej choroby nowotworowej – tłumaczył dr Łanda.
Mało pieniędzy na nowoczesne leczenie
Z jednej strony wydajemy mało na leczenie nowotworów, skupiamy się raczej na szybkiej diagnozie, a z drugiej strony mamy utrudniony dostęp do nowych leków, sposobów leczenia czy metod diagnostycznych. Nie jesteśmy bogatym krajem, na ochronę zdrowia w ogóle wydajemy niewielki procent i tak niedużego PKB.
Jak podkreślał dr Łanda, mamy koszyk świadczeń gwarantowanych, czyli tych, które finansuje NFZ, taki sam jak Niemcy, jednak przy o wiele niższym finansowaniu niż niemieckie, mamy ogromne kolejki do tych świadczeń. Żeby wystarczyło pieniędzy na sfinansowanie tych świadczeń, trzeba ich wykonanie rozłożyć w czasie.
Jednak specjaliści uważają, że jest sposób na to żeby mimo wszystko leczyć nowocześnie. Sposobem ma być wspomniany Fundusz Walki z Rakiem. Byłby to fundusz finansowany poza budżetowo na zasadzie ubezpieczenia komplementarnego.
W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że płacilibyśmy od 55 do 74 zł miesięcznie (zależnie od naszego wieku) na taki właśnie fundusz, to pozwoliłoby nam korzystać z 250 innowacyjnych terapii lekowych i 1000 innowacyjnych technologii nielekowych, które nie są finansowane obecnie ze środków publicznych w Polsce, a pacjenci w innych krajach mają do nich dostęp.
Nadwyżka lub jej część powstała z opłacania tych ubezpieczeń (eksperci wyliczyli, że byłoby to ok. 17,5 mld zł), w ramach solidaryzmu społecznego, byłaby przeznaczona na Fundusz Walki z Rakiem.
To pozwoliłoby na finansowanie innowacyjnego leczenia nowotworów, a nawet, jak to ma miejsce w innych krajach UE, dostęp do technologii medycznych, które są w fazie badań klinicznych ale wydają się tak obiecujące, że warto je zastosować, szczególnie w przypadkach kiedy wykorzystano już dostępne formy leczenia i te nie przyniosły spodziewanych rezultatów.
Nowe leki od zaraz
Finansowanie z Funduszu, zdaniem dr Łandy, byłoby rozwiązaniem dla tych pacjentów, którzy dziś słyszą o nowym, dobrym leku przeciw chorobie nowotworowej, na którą cierpią, a nie mają do niego dostępu w Polsce.
Czy Polacy zgodzą się płacić dodatkowo na ochronę zdrowia? Wydaje się, że tak. Eksperci podają, że z badań wynika iż 72 proc. Polaków chciałoby uzyskać dostęp do ubezpieczeń komplementarnych.
Trzeba oceniać skuteczność
Oczywiście pojawia się pytanie o weryfikację skuteczności innowacyjnych terapii. Teraz zanim lek jest refundowany, Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydaje opinię o jego skuteczności i o ekonomicznej opłacalności terapii. Pomysłodawcy Funduszu Walki z Rakiem proponują żeby ATOMiT nadal oceniał skuteczność terapii, jednak przy opinii nie brałby już pod uwagę kwestii ekonomicznych.
Inną sprawą jest to, że firmom farmaceutycznym mogłoby przestać zależeć na tym, by ich lek był lekiem refundowanym i korzystałyby nadmiernie z Funduszu Walki z Rakiem. Tu jest propozycja, aby w razie nieskuteczności terapii firma farmaceutyczna była zobowiązana do zwrotu pieniędzy. To, zdaniem ekspertów, ukróci ewentualne nadużycia.
W Polsce od czasu rejestracji leku do czasu kiedy pojawi się on w koszyku gwarantowanych świadczeń mija 5 - 7 lat. Często okazuje się więc, że leki, które u nas dopiero są wprowadzane, na Zachodzie są już przestarzałe.