Chorzy na szpiczaka plazmocytowego (mnogiego) obawiają się, że zostaną pozbawieni terapii lenalidomidem, która jest prowadzona w ramach programu lekowego. Lek podawany jest tym chorym, którym nie pomagała terapia stosowana na początku choroby, czyli leczenie talidomidem.
Decyzja co do finansowania terapii ma być podjęta przez resort zdrowia w najbliższych dniach.
– W obecnej sytuacji wyborczej nie wyobrażam sobie braku kontynuacji tej terapii. Odebranie leczenia osobom, którym wcześniej zostało ono przyznane może mieć znamiona działania wbrew prawu. Jeśli ta terapia przestanie być refundowana to lekarze będą stosować to co jest dostępne, jednak dla tych pacjentów będzie to nieskuteczne leczenie – mówił prof. Wiesław Jędrzejczak z Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podczas debaty pt. „Przyszłość chorych na szpiczaka plazmocytowego w Polsce”, która odbyła się w trakcie Kongresu Pacjentów Chorych na Szpiczaka Mnogiego.
Zemsta ustawy refundacyjnej
Z czego wynika ta sytuacja? Jak tłumaczyła mec. Paulina Kieszkowska-Knapik wszystko przez ustawę refundacyjną, która mówi o odnawianiu ustaleń refundacyjnych pomiędzy firmą produkującą lek a resortem zdrowia co dwa lata.
Posłanka Ewa Czeszejko-Sochacka (PO) zapowiedziała, że będzie interweniować w sprawie chorych na szpiczaka w Ministerstwie Zdrowia.
– Musi być większe zaufanie do lekarzy, tak aby mogli stosować najlepsze terapie. Po co stosować w pierwszym rzucie choroby leki nieskuteczne. Przecież to powoduje tylko większe koszty – zauważyła posłanka.
To nie pierwszy kryzys
Prof. Anna Dmoszyńska z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie zwracała uwagę, że to nie pierwszy kryzys przy stosowaniu nowych terapii u pacjentów ze szpiczakiem.
– Leczenie lenalidomidem to terapia doustna, dającą pacjentowi komfort, oczywiście nie pozbawiona działania toksycznego. Podczas wielu lat pracy obserwowałam kilka kryzysów przy nowych terapiach stosowanych w leczeniu szpiczaka plazmocytowego. Jednak wszystkie kończyły się pozytywnie dla pacjentów. Miejmy nadzieje, że teraz też tak będzie. Oczywiście walka toczy się o cenę leku – mówiła prof. Dmoszyńska.
Lek drugiego rzutu
Przypomnijmy, że w Polsce szpiczaka plazmocytowego leczy się głównie talidomidem. Pacjenci poniżej 70. roku życia po kilku cyklach leczenia mają przeprowadzany przeszczep autologiczny. Starsze osoby, które nie kwalifikują się do przeszczepu, są leczone talidomidem do czasu kiedy leczenie przynosi skutek lub do czasu jego nietolerancji.
W ostatnich latach nastąpił największy postęp w leczeniu szpiczaka. Następcą talidomidu w leczeniu szpiczaka plazmocytowego jest lenalidomid, który działa kilkaset razy silniej i istotnie wydłuża czas przeżycia chorych. Sprawia, że dłuższy jest też czas kiedy choroba nie postępuje.
Jednak w Polsce finansowane jest zastosowanie leku jedynie w szpiczaku plazmocytowym opornym, czyli można go zastosować dopiero później kiedy leczenie talidomidem nie przyniesie efektów.
Częsty nowotwór układu krwiotwórczego
Szpiczak plazmocytowy to jeden z częściej występujących nowotworów układu krwiotwórczego. Chorują najczęściej osoby starsze, po 60. roku życia.
W chorobie dochodzi do rozrostu nowotworowego komórek układu odpornościowego, tych najbardziej dojrzałych komórek, czyli plazmocytów. W normalnych warunkach komórki te wytwarzają przeciwciała, które są nam bardzo potrzebne do walki z różnymi drobnoustrojami. Kiedy dochodzi do procesu nowotworowego komórki te również wywarzają przeciwciała, ale są to już przeciwciała bliżej niezidentyfikowane.
Czasami choroba ta nazywana jest choroba łańcuchów lekkich ponieważ komórki nowotworowe wytwarzają tylko część tych przeciwciał, tylko łańcuchy lekkie, które przesączają się przez nerki i mogą je uszkadzać. Wtedy chory zwykle trafia na początku do nefrologa. Może mieć niewydolność nerek, ponieważ wspomniane łańcuchy lekkie mogą uszkadzać nerki. Inna postać tej choroby manifestuje się rozwojem osteoporozy. Dochodzi do patologicznych złamań, pojawiających się bez wystąpienia urazu. Tacy chorzy trafiają zwykle najpierw do ortopedy.
Wszystkie firmy farmaceutyczne dostają negatywne decyzje komisji ekonomicznej (biorącej udział w procesie decyzji o refundacji leku - przyp. red.) i propozycje obniżenia ceny leku o 50 proc. Ustawa mówi co prawda, że po tych dwóch latach cena leku nie może wzrosnąć, jednak nie ma obowiązku jej obniżania co dwa lata.