Podlaski Oddział Wojewódzki NFZ apeluje by pacjenci, którzy nie mogą skorzystać z umówionej u lekarza wizyty, odwołali ją. Niewykorzystane wizyty to ponoć duży problem. Oczywiście nie ma wątpliwości, że występuje, natomiast można odnieść wrażenie, że długie „ogonki” do lekarzy i operacji to wina niefrasobliwych pacjentów, którzy zapisują się i nie korzystają.
Podlaski NFZ informuje, że ponad 500 pacjentów miesięcznie nie zgłasza się na umówioną wizytę do lekarzy specjalistów w województwie podlaskim, co oznacza, że więcej niż 6 tys. wizyt rocznie przepada.
Tysiące niewykorzystanych wizyt
„Tylko od początku 2016 roku do nie odbyło się ponad 1600 wizyt lekarskich, ponieważ pacjent nie odwołał wizyty lub nie doniósł skierowania. Najwięcej wizyt przepadło w poradniach kardiologicznych – 730, endokrynologicznych – ok. 430 oraz ortopedycznych prawie 300. Podobnie sytuacja prezentuje się w innych zakresach specjalistycznych” – podaje podlaski NFZ..
Z szacunków oddziału wynika również, że w 2015 roku, tylko w wymienionych zakresach, z wizyty nie skorzystało prawie 5 tys. osób, około 400 pacjentów zrezygnowało także z zabiegów endoprotezoplastyki stawu biodrowego i kolanowego.
Kolejki nie znikną
Niestety odwoływanie wizyt u lekarza to chyba za mało, żeby uzdrowić system ochrony zdrowia i znacząco zmniejszyć kolejki do świadczeń zdrowotnych. Jak wynika z niedawno opublikowanego raportu Fundacji Watch Health Care, która m.in. monitoruje kolejki do świadczeń medycznych w Polsce, pacjenci najdłużej czekają na zabieg endoprotezoplastyki stawu biodrowego.
Jeśli Chodzi o kolejki do lekarzy specjalistów to najdłużej czeka się do: endokrynologa (9,8 mies.), ortodonty (9,8 mies.), kardiologa (5,8 mies.), chirurga naczyniowego (5,3 mies.), chirurga plastycznego (5,2 mies.) i angiologa (5,2 mies.).
Jak widać część specjalistów, do których umówili się, a nie przyszli na wizytę chorzy w województwie podlaskim, to właśnie specjaliści do których trzeba czekać najdłużej. Oczywiście nic nie usprawiedliwia nieodwołania wizyty, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że jeśli pacjent np. z nadczynnością tarczycy ma czekać do endokrynologa prawie 10 miesięcy to zdecyduje się na wizytę prywatną. Tak samo pacjent z problemami kardiologicznymi nie będzie czekał na lekarza pół roku, bo zwyczajnie po takim czasie może już nie być w stanie nawet odwołać wizyty.
To samo dotyczy zapisanych na endoprotezoplastykę stawu biodrowego i kolanowego. Niektórzy pacjenci zapożyczą się i zrobią zabieg w prywatnej klinice, ponieważ ból i niepełnosprawność spowodowane chorobą nie pozwolą im czekać latami. Wolą często przez te parę lat spłacać kredyt, który wzięli na operację. W tej całej sytuacji trudno dziwić się, że chory zapomina o odwołaniu wizyty czy operacji.
Potrzeba pieniędzy, nie akcji
Jest też druga strona medalu. Zdarza się, że to pacjent mimo długiego oczekiwania nie dostaje się do lekarza lub ma przełożoną operację. Dzieje się tak z różnych powodów - choroby lekarza, braku lekarza, który np. zmienił pracę czy zwyczajnie, z powodu bałaganu w rejestracji poradni lub szpitala. Żeby zmniejszyć kolejki do lekarzy i operacji zwyczajnie potrzebujemy lepszego finansowania ochrony zdrowia.
Rezerwując wizytę do specjalisty ze znacznym wyprzedzeniem, nie potrafimy przewidzieć wypadków losowych, które zdecydują o tym, że ten termin nie będzie dla Ciebie dogodny. Nie zapomnijmy wtedy powiadomić o tym przychodnię. W ten sposób inny pacjent otrzyma pomoc wtedy, kiedy jej potrzebuje. Możemy to zrobić osobiście, telefonicznie lub mailowo.