Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł unikał jednoznacznej odpowiedzi na pytanie dziennikarzy, dlaczego nie rozmawiał osobiście z pielęgniarkami z Centrum Zdrowia Dziecka. Podczas zorganizowanej przez resort zdrowia konferencji prasowej tłumaczył, że ministerstwo pomaga w negocjacjach, wspiera dyrekcję CZD i właściwie to wystarczy.
Czyżby pielęgniarki zajmujące się najbardziej chorymi dziećmi w tym kraju nie były godne by rozmawiać z Ministrem Zdrowia. Nie zawsze tak było. Ministerialny stołek w resorcie zdrowia jest zawsze gorący, bo w niedofinansowanej polskiej ochronie zdrowia, której nikt jeszcze nie zdołał kompleksowo zreformować zawsze wybuchały pożary.
Strajkowali na zmianę to lekarze, to pielęgniarki, a także przedstawiciele innych zawodów medycznych. O ile lekarskie uposażenia bardzo się poprawiły (choć nie dotyczy to wszystkich lekarzy) to pielęgniarki dalej słabo zarabiają. Wywalczyły co prawda, kiedy ministrem zdrowia był prof. Marian Zembala podwyżki, jednak zwiększenie wynagrodzenia jest rozłożone w czasie i na razie pielęgniarki nie odczuły jeszcze poprawy sytuacji materialnej. Zresztą warto tu zadać sobie pytanie ile trzeba dołożyć do najniższej krajowej (to wysokość pensji wielu pielęgniarek), żeby w końcu zarabiały dobrze. To na ich barkach w pewnej części spoczywa nasze życie i zdrowie.
Szefowie resortu rozmawiali z pielęgniarkami
Ale wróćmy do spotkań protestujących pielęgniarek z ministrami zdrowia. Otóż wcześniej szefowie tego resortu rozmawiali z protestującymi i lekarzami, i pielęgniarkami. Niektórzy ich za to chwalili, innym się to nie podobało. Nie będę porównywać ministra Radziwiłła do ministrów zdrowia z PO, bo może to być źle zrozumiane. Jednak warto spojrzeć na to, jak z pielęgniarkami rozmawiał minister zdrowia za czasów poprzednich rządów PiS, nieżyjący już prof. Zbigniew Religa.
To za czasów prof. Religi powstało tzw. „Białe miasteczko”, chyba największy i najpoważniejszy protest pielęgniarski po 1989 r. Pielęgniarki prawie przez miesiąc okupowały kancelarię premiera, żądając podwyżek wynagrodzeń. Oczywiście skala protestu z 2007 r. jest nieporównywalna do tego z Centrum Zdrowia Dziecka. Jednak myślę, że prof. Religa podjąłby się negocjacji w tak specyficznym szpitalu, jakim jest Centrum Zdrowia Dziecka.
Zresztą mam wrażenie, że te kilkaset pielęgniarek, które protestują w CZD czeka właśnie na rozmowy z ministrem. W końcu przed kamerami mówią: Nikt się z nami w tym kraju nie liczy.
Na pytania dziennikarzy, czy Minister Zdrowia powinien z nimi porozmawiać nie odpowiadają wprost, tłumaczą, że sytuację pomogłyby rozwiązać konstruktywne, mądre decyzje. Więc zwyczajnie chcą by takie podjął minister Radziwiłł razem z nimi.
Strajk jest nieważny
Dlaczego więc minister nie przejedzie z Miodowej do Centrum Zdrowia Dziecka? W końcu tłumaczenia, że stroną jest kierownictwo CZD a nie resort zdrowia, który tak naprawdę jest organem założycielskim, czyli kimś na kształt właściciela tego instytutu jest zwyczajnie dziecinne. Może minister obawia się negocjacyjnej porażki? Kiedyś wspierał protesty pracowników ochrony zdrowia, może nie wypada mu teraz rozmawiać z pielęgniarkami o zakończeniu protestu?
Nie chcę nawet myśleć o tym, że minister lekceważy pielęgniarki z CZD, bo to zwyczajnie dyskredytowałoby go jako szefa resortu zdrowia. Jednak patrząc na tę sytuację nie sposób nie wziąć takiej ewentualności pod uwagę.
Ten brak osobistego zaangażowania ministra Radziwiłła w rozwiązanie sporu w CZD może sugerować jeszcze jedno – marginalizowanie problemu. Być może resort obawia się, że zaangażowanie ministra podniosłoby wagę tego protestu. A tak, telewizja publiczna marginalizuje protest, minister marginalizuje protest, to może wszyscy uwierzą, że protest jest małoważny, pielęgniarki z CZD nieistotne i właściwie w ogóle nie ma o czym rozmawiać.
Niech sobie nie żartują, niech wracają do pracy, bo przez nie cierpią dzieci. A tak w ogóle to ich strajk zagraża CZD, generuje wielomilionowe straty. Nie mówiąc już o tym, że pielęgniarki świetnie zarabiają i obijają się na dyżurach. Nie to co diagności laboratoryjni, fizjoterapeuci i przedstawiciele innych zawodów medycznych zatrudnieni w CZD, którzy zarabiają mniej niż pielęgniarki. Zresztą protest pielęgniarek w CZD to wynik nieudolności poprzednich rządów… Tyle dowiedzieliśmy się z konferencji w resorcie zdrowia.
Generalnie zamiast zaangażowania i dobrej woli mamy teraz ze strony Ministra Zdrowia napuszczanie społeczeństwa na pielęgniarki (przez nie cierpią dzieci) i napuszczanie przedstawicieli innych zawodów medycznych na pielęgniarki (inni zarabiają mniej niż pielęgniarki w CZD). Coraz częściej w naszym kraju stosuje się taką politykę, nie tylko w ochronie zdrowia. Tyle, że to nie rozwiąże problemów.
I tu należy wtrącić jedną ale ważną uwagę, w CZD przy najmłodszych i najbardziej chorych pacjentach pielęgniarki czuwają, mimo strajku. Nikt, komu niezbędna jest ich pomoc nie zostanie pozostawiony sam sobie.
Prezes doceniał dialog w ochronie zdrowia
Jak podawał tygodnik Wprost, prezes PiS Jarosław Kaczyński po śmierci prof. Religi mówił tak o zmarłym ministrze: "Był ciepły, dobrze mi się z nim współpracowało i rozmawiało. Nie mam wątpliwości, że to był człowiek idei. Jako minister potrafił rozmawiać z ludźmi, ze związkami zawodowymi.”
Natomiast, jak podawał Wprost, Dorota Gardias, która była szefową Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w czasach „Białego miasteczka” mówiła o prof. Relidze, który negocjował z pielęgniarkami, że był człowiekiem wielkiego serca i dialogu.
"Spotykałam się z nim prywatnie i wtedy, kiedy był ministrem zdrowia. Mogę powiedzieć, że jest niewiele ludzi o takim sercu, tak otwartych na dialog. Profesor Religa był człowiekiem, który miał serce po właściwej stronie" - powiedziała Gardias.
Gardias wspomniała także wizytę prof. Religi w „Białym miasteczku" zorganizowanym w Warszawie przez OZZPiP w czerwcu 2007 r. przed kancelarią premiera. "Pielęgniarki czekały na niego. Wiedziały, że negocjacje z nim będą twarde, ale jest on człowiekiem pokornym, otwartym na innych. I on do nas wtedy przyszedł" - powiedziała.
Może pielęgniarki z CZD teraz czekają na ministra Radziwiłła. Na twarde ale uczciwe negocjacje. Zapewniają, że podwyżki nie są ich najważniejszym postulatem strajkowym.