Sezon jagodowy w pełni. Warto korzystać z dobroczynnych właściwości czarnych jagód, bo oprócz tego, że zawierają dużo witaminy C są niezastąpione przy biegunkach o podłożu bakteryjnym, nieżytach żołądka i jelit a także w zaburzeniach jelitowych wywołanych przez pokarmy lub toksyny. Jednak mogą stać się też przyczyną poważnych problemów, jeśli ich nie umyjemy.
Na jagody często wybieramy się całymi rodzinami. Zbierają wszyscy - rodzice, małe dzieci. Trzeba jednak pamiętać, że konsumpcja tego przysmaku powinna nastąpić dopiero w domu, kiedy porządnie umyjemy owoce. Jeśli tego nie zrobimy narażamy się na zakażenie tasiemcem – bąblowcem wielojamowym.
Mały ale groźny
W polskich lasach jest coraz więcej lisów, z których część jest zakażona pasożytem. Jego jaja lis wydala wraz z kałem. Jaja bąblowca są bardzo odporne na warunki atmosferyczne oraz środki chemiczne. Mogą przetrwać nawet rok w wysuszonym kale zwierzęcia. Nie groźne są im niskie temperatury, mogą przetrwać nawet kilkadziesiąt godziny w temperaturze -70 stopni Celsjusza.
Bąblowiec wielojamowy jest małym tasiemcem, ma zaledwie 2mm długości. Występuje w przewodzie pokarmowym lisów i jenotów. Zwierzęta wydalają z kałem jaja tasiemca, którymi zarażają gryzonie. U gryzoni, w wątrobie rozwija się larwalna postać pasożyta. Po zjedzeniu gryzonia przez lisa, u lisa w jelicie cienkim rozwijają się dorosłe tasiemce.
Przy zbieraniu owoców leśnych lub grzybów szczególną ostrożność trzeba zachować w województwach: warmińsko-mazurskim, podkarpackim, mazowieckim i małopolskim. Na tych terenach, jak podawała Pracownia Parazytoz Domowych Instytutu Parazytologii Polskiej Akademii Nauk, odnotowywano najwięcej zakażonych lisów i jenotów.
Jak nowotwór
Jak podaje PAN, bąblowica wielojamowa jest przewlekłą chorobą wywoływaną przez formę larwalną tasiemca. Pasożyt zwykle rozwija się w wątrobie zakażonego człowieka, rzadziej w płucach, mózgu i innych narządach. Objawy kliniczne - bóle w prawym podbrzuszu - pojawiają się dopiero kilka - kilkanaście lat po zarażeniu. Choroba w swoim przebiegu jest bardzo podobna do nowotworu, występuje coś na kształt przerzutów do odległych narządów.
U osoby chorej pasożyt niszczy miąższ wątroby. Wędruje z krwią do płuc, oka a nawet mózgu. 90 proc. nieleczonych przypadków choroby kończy się śmiercią. Chorobę często rozpoznaje się przypadkowo podczas badania USG lub RTG. Bąblowicę można też wykryć za pomocą badań serologicznych krwi lub badań molekularnych.
Bez paniki ale z głową
Jak podaje w swoich raportach Zakład Epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny w tym roku odnotowano 33 przypadki bąblowicy, w ubiegłym roku, w analogicznym okresie (od 1 stycznia do 15 lipca) - 22 przypadki. Wydaje się, że nie jest to dużo, ale trzeba pamiętać, że zakażenie jest rozpoznawane zwykle po wielu latach a zarażonych lisów przybywa stosunkowo od niedawna.
Tak jak zaznaczają lekarze rodzinni, nie ma co wpadać w panikę i rezygnować z jedzenia jagód, jeżyn, czy grzybów (oczywiście tych jadalnych). Jednak jedzenie jagód prosto z krzaka powinniśmy sobie darować i nie narażać się bez sensu na zakażenie groźną chorobą. Nie tylko przed bezpośrednim spożyciem, ale też przed wrzuceniem jagód do lodówki, czy suszarki nie można zapominać o dokładnym ich umyciu.
Jaja bąblowca roznoszone są przez odchody zwierząt, głównie lisów, których populacja w ostatnich latach w Polsce znacznie wzrosła. Istnieje niebezpieczeństwo zakażenia się przez zjedzenie jagód, malin, poziomek czy borówek prosto z krzaka. Jednak nie przesadzajmy i nie popadajmy w panikę. To nie jest powód, by zupełnie zrezygnować z tych zdrowych, sezonowych owoców. Najlepszym sposobem, żeby uniknąć zagrożenia, jest dokładne mycie owoców.