W czasie kiedy nie cichną dyskusje, a nawet awantury i protesty dotyczące aborcji i antykoncepcji, redakcja naTemat dostaje materiały edukacyjne tworzone przez obrońców życia poczętego i przeciwników przynajmniej części środków antykoncepcyjnych. Pochyliłam się nad tą lekturą, co niestety doprowadziło mnie do ciężkiego bólu głowy, oburzenia, przerażenia i niesmaku jednocześnie. Wybrałam najbardziej szokujące informacje, które dotarły do mnie z tej lektury edukacyjnej.
Na wstępie trzeba jednak wyjaśnić, że nie jestem w ciąży i nie zastanawiam się nad dokonaniem aborcji. Jestem mężatką i mamą nastolatka. Materiały edukacyjne, które dotarły do naszej redakcji to popularne magazyny tworzone przez ruchy pro-life i książki promujące katolickie podejście do ciąży i macierzyństwa oraz planowania rodziny. Celowo nie zamierzam podawać tytułów, dlatego, że moim zdaniem, wartość edukacyjna tych publikacji jest dość wątpliwa, a jednocześnie są napisane takim językiem, że niezorientowany chociażby w tematyce zdrowotnej Czytelnik mógłby uwierzyć w wiele nieprawdziwych informacji głoszonych przez autorów tych materiałów.
Aborcja
Z materiałów edukacyjnych dowiedziałam się, że aborcja jest śmiertelnie niebezpieczna dla kobiet, które się na nią zdecydowały. Z materiałów wynika, że legalna aborcja w Wielkiej Brytanii jest skorelowana z wyższymi wskaźnikami śmiertelności matek, a także martwych i przedwczesnych urodzeń.
Autorzy publikacji zamieścili też tabelę przedstawiającą liczbę zgonów kobiet związanych z aborcją w USA w latach 1973 - 2009. Dane są przerażające. Przedstawiono liczbę zgonów, do których doszło z powodu aborcji wykonanej przez lekarza, a także przez osobę nieuprawnioną. Z danych wynika, że więcej umierało kobiet, którym aborcję wykonywano legalnie. W sumie, z powodu legalnej aborcji w obserwowanym okresie miało umrzeć 411 kobiet, z powodu tej wykonanej nieprofesjonalnie tylko 56.
Jaki z tego wniosek? Jak aborcja, to tylko nielegalna, wtedy mamy większe szanse, że nie umrzemy. Jak na moje oko coś z tą informacją jest nie tak. Nie przeczę, każda interwencja zabiegowa niesie za sobą ryzyko, nawet śmiertelne, ale wydaje mi się, że zabieg przerwania ciąży lepiej wykonuje ginekolog niż np. fryzjerka. Nie słyszałam też, żeby amerykańscy ginekolodzy byli bardzo słabymi lekarzami.
Dowiedziałam się również, że w Rosji występuje duża śmiertelność matek, mimo że aborcja jest tam legalna. Przepraszam „co ma piernik do wiatraka”? Śmiertelność okołoporodowa matek zwykle związana jest ze słabą opieką ginekologiczną i położniczą, niezależnie od tego, czy aborcja jest w kraju legalna, czy też nie. Zupełne pomieszanie danych.
Przeczytałam również, że ryzyko śmierci u kobiety, które dokonały aborcji wzrasta z różnych przyczyn, również z powodu wypadków i AIDS. Bez komentarza…
Matki aborcjonistki
Otóż po lekturze materiałów edukacyjnych będę baczniej obserwować matki przy piaskownicach. Dowiedziała się, że te które dokonały aborcji są agresywne w stosunku do swoich urodzonych dzieci. Przeczytałam, że te, które przerwały ciążę, częściej niż matki bez takiego doświadczenia, stosowały wobec dzieci klapsy, uderzenie, kopanie, gryzienie, oraz bicie. W sumie to nie widziałam, przynajmniej publicznego, karania dzieci gryzieniem, ale może wszystko przede mną.
Dzieci aborcjonistek mogą też cierpieć z powodu zaburzeń psychicznych, piszą „edukatorzy”. Nie wiedziałam również, że aborcja jest skorelowana z częstszym paleniem tytoniu i piciem alkoholu... Mało tego, w dłuższej perspektywie czasowej kobiety, które przerwały ciążę częściej mają zaburzenia psychiczne niż te, które poroniły. Litości...
Antykoncepcja
Zacznijmy, od najmniej kontrowersyjnej metody - prezerwatywa, która ma chronić przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, w tym przed zakażeniem wirusem HIV. No więc, dowiedziałam się, że intensywne promowanie prezerwatyw sprzyja wzrostowi ilości ryzykownych kontaktów seksualnych, bez zabezpieczenia, ponieważ zachęca do intensywnej aktywności seksualnej. Trochę to przewrotne i chyba ma niewiele wspólnego z prawdą, ale spróbujmy. „Chrońcie się przed HIV, używajcie prezerwatyw!” - czy już zachęciłam czytelników do większej, ryzykownej aktywności seksualnej?
Antykoncepcja hormonalna… Otóż niemieckie badania wykazały, że ponad 30 proc. kobiet stosujących doustną antykoncepcję hormonalną, aktywnych seksualnie, cierpiało na dysfunkcje seksualne. Środki antykoncepcyjne działają też gorzej u kobiet mieszkających z partnerem, który nie jest ich mężem. U mężatek zawodność spada prawie o 50 proc. Ciekawe, czy jak mąż nie mieszka z mężatką, to jest tak samo?
Najlepsze, że ponoć u kobiet poniżej 20 roku życia antykoncepcja jest bardziej zawodna gdy mieszkają razem z partnerem. Wystarczy więc wynająć osobne mieszkania i antykoncepcja będzie mniej zawodna…
Abortowane płody
Przeczytałam, że lekarz może ale nie musi mieć umowę z firmą farmaceutyczną lub kosmetyczną, której sprzedaje abortowane płody lub ich części. Ponoć taki proceder kwitł w USA, więc może i u nas w Polsce ma miejsce. Polskich aborterów nikt nie kontroluje, więc mogą robić co dusza zapragnie. Ci aborterzy to chyba nie są ginekolodzy, bo oni wykonując legalną w świetle prawa aborcję, podlegają wszelkim inspekcjom i kontrolom i prawom, tak jak wszyscy inni lekarze. Ale może się mylę, "edukatorzy" pewnie wiedzą lepiej.
Zdrowa „Matka Polka”
Na koniec „edukacji” zrobiło mi się smutno, bo przeczytałam, że wielodzietność zmniejsza zachorowalność na nowotwory. Pomyślałam, że jeszcze mam szansę, żeby osiągnąć ten efekt. Niestety, jakież było moje rozczarowanie, gdy doczytałam, że przeciwnowotworowy efekt występuje tylko gdy pierwsze dziecko rodzi się przed 24. rokiem życia. Cóż, spóźniłam się.
Nie jestem zwolenniczką aborcji dla wszystkich i z byle powodu, ale chciałabym, żeby środowiska antyaborcyjne nareszcie przestały traktować kobiety jak osoby o niskim poziomie inteligencji. Jeśli chcą mnie przekonać, wyedukować, to chciałaby poczytać coś mądrego, bez zmanipulowanych danych „amerykańskich naukowców”. Publikacje, które przyszło mi czytać nijak nie zachęciły mnie do podzielenia ich antyaborcyjnych przekonań.