– Pani doktor, nie mogę iść na zwolnienie, proszę mi przepisać antybiotyk. Z pracy mnie wyrzucą, mam ważne spotkania itd. – wielu z nas taką rozmowę przeprowadziło kiedyś ze swoim lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej w nadziei, że infekcja która nas dopadła przejdzie jak ręką odjął po antybiotykach. Czasami lekarz się zgadzał, innym razem nie, co niektórych skłoniło do… zmiany lekarza.
Tymczasem wszystkie, tęgie medyczne głowy alarmują, że jeśli nadal będziemy nadużywać antybiotyków, to za kilkanaście lat zaczniemy, tak jak przed wynalezieniem penicyliny, umierać z powodu zapalenia płuc, gruźlicy, czy zapalenia opon mózgowych. Biorąc pod uwagę, że wiele infekcji bakteryjnych dróg oddechowych potrafi skończyć się zapaleniem płuc, to jest to dość katastroficzna wizja.
Wszystko przez to, że dostępne antybiotyki przestaną być skuteczne. To nie jakaś spiskowa teoria, tylko zwykła biologia. Przez nasze nieodpowiedzialne nadużywanie antybiotyków, bakterie stają się oporne na działanie tych leków.
– Antybiotykooporność to przykład na to, jak człowiek potrafi zniszczyć jedno z najlepszych narzędzi terapeutycznych – mówił prof. Mirosław Wysocki, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, podczas konferencji zorganizowanej z okazji II Światowego Tygodnia Wiedzy o Antybiotykach
Tylko nie na wirusy
Bakterie to, mówiąc kolokwialnie, dość inteligentne bestie. Wykazują dużą plastyczność genomu, łatwo pobierają materiał genetyczny kodujący oporność i wymieniają się informacjami. Generalnie "uczą się" jak poradzić sobie z antybiotykiem.
Specjaliści powtarzają do znudzenia, że antybiotyki nie działają na wirusy, a większość infekcji chociażby w okresie jesienno-zimowym, to właśnie infekcje wirusowe. Antybiotyki zwalczają bakterie. Lekarz przepisze nam antybiotyk np. kiedy zachorujemy na anginę, dlatego że jest to choroba wywołana przez bakterie. Nie przepisze na infekcję grypopodobną, bo tą powoduje wirus. Tyle w temacie.
Jednak wielu lekarzy zmęczonych nagabywaniem pacjenta ulega i myśli sobie "raz kozie śmierć", niech ma ten antybiotyk. Takich sytuacji jest niestety wiele. Oczywiście jest jedno "ale" przy infekcjach wirusowych. Czasami torują one drogę infekcjom bakteryjnym i wtedy lekarz rzeczywiście przepisze nam antybiotyk, ale to raczej kiedy infekcja wirusowa trwa już od jakiegoś czasu i była szansa, żeby do takiego nadkażenia bakteryjnego doszło.
Nie wszystkie antybiotyki działają na wszystkie bakterie. Niewłaściwy lek raz, że nas nie wyleczy, dwa spowoduje, że bakterie „nauczą się” unikania kolejnych zagrożeń ze strony antybiotyków. Dlatego ważne jest by lekarz dokładnie zebrał wywiad podczas wizyty, a w razie wątpliwości zlecił badania, które wykażą z czym trzeba dokładnie walczyć.
Przerywanie sprzyja bakteriom
Jeden problem to niepotrzebne branie antybiotyków. Inny to przerywanie kuracji antybiotykowej. Załóżmy, że lekarz prawidłowo przepisał nam antybiotyk przy infekcji bakteryjnej. Po dwóch dniach nie mamy gorączki, kaszlu, czujemy się świetnie. Pierwsza myśl - po co brać dalej lek skoro jestem zdrowy. To bardzo duży błąd.
Przerywanie terapii antybiotykiem, branie tego niewłaściwego lub przyjmowanie go podczas infekcji wirusowej działa niekorzystnie nie tylko na leczonego pacjenta. Bakterie, które w jego organizmie nauczyły się unikać zagrożenia ze strony kolejnego antybiotyku mogą zakazić innych ludzi. Jeśli kolejne osoby postąpią niewłaściwie i znowu „mądrzejsza” bakteria trafi na kolejną ofiarę, ta może mieć już problemy z wyleczeniem, bo kilka preparatów antybiotykowych nie będzie w stanie zwalczyć infekcji.
Superbakteria ma się dobrze
Bakterie lekooporne, czyli superbakterie to nie bajka o złym wilku. O tym, że problem jest realny może świadczyć rozprzestrzenianie się jednej z bakterii antybiotykoopornych na terenie najpierw Wielkopolski i Mazowsza, a potem w kolejnych regionach Polski.
Bakteria NDM-1 (Klebsiella pneumoniae New Delhi), bo o niej mowa, jest oporna nawet na działanie najmocniejszych antybiotyków. W 2014 r. były w Polsce dwa główne regiony występowania zakażenia tą bakterią: Wielkopolska i Mazowsze. Służby sanitarne stwierdziły wówczas, że ponad 100 osób jest zakażonych lub jest nosicielami bakterii. Walka z nią jest bardzo trudna, ponieważ należy ona do patogenów, które wytwarzają enzym zdolny do niszczenia karbapenemów, czyli antybiotyków ostatniej szansy.
Zakażenie tą superbakterią rozprzestrzeniało się w szpitalach. Pacjenci roznosili bakterię przemieszczając się z oddziału na oddział. Teraz jest obecna np. we wszystkich szpitalach na Mazowszu.
Rękawiczki to podstawa
I tu pojawia się kolejna kwestia dotyczącą walki o antybiotyki. Trzeba minimalizować możliwość rozprzestrzeniania się takich superbakterii, a to wymaga stosowania zasad higieny wśród personelu medycznego. Wydaje się to oczywiste, jednak nie jest takie do końca.
W erze superbakterii nie można pozwolić sobie na robienie zastrzyku, czy pobieranie krwi bez rękawiczek, lub nie dezynfekowanie stetoskopu po badaniu pacjenta. Niby zwykłe sprawy, ale personel medyczny nie zawsze pamięta… Warto więc w trosce o własne zdrowie zwracać uwagę na to jak w tej kwestii postępuje lekarz, pielęgniarka, którzy się nami opiekują. Dotyczy to nie tylko pobytu w szpitalu, ale też wizyt w przychodni.
Lekarze też na cenzurowanym
Za pojawianie się opornych na antybiotyki bakterii odpowiedzialni są zarówno chorzy jak i personel medyczny.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny przeprowadził badanie wśród lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej dotyczące antybiotyków. Przepytano 100 lekarzy zarówno z placówek publicznych jak i prywatnych.
Jej zdaniem, obawy budzi też fakt, że aż 42 proc. lekarzy w wieku 30-49 lat nie dostrzega problemu lekooporności.
Z badania wynika również, że prawie 100 proc. lekarzy informuje, że nie wolno przerywać kuracji antybiotykiem, jednak już nieco mniejsza grupa informuje pacjentów, jak należy przyjmować antybiotyk. Również nie wszyscy informują, że nie wolno dawkować samodzielnie leku. Nie wszyscy lekarze przestrzegają też chorych, że nie należy na własna rękę brać antybiotyków przepisanych innej osobie.
Badanie pokazało też, że antybiotyki najrzadziej przepisują pediatrzy (56 proc.), którzy najprawdopodobniej są najbardziej świadomi, że antybiotyk powinien być traktowany jak lek "ostatniej szansy".
Okazuje się również, że młodsi lekarze są bardziej świadomi, że antybiotyki powinny być przepisywane jak najrzadziej (36 proc.).
Lekarze biorący udział w badaniu potwierdzili też, że pacjenci często próbują wymuszać przepisanie antybiotyków. Zaledwie od 7 do 13 proc. lekarzy spotyka się z pacjentami świadomymi tego, że antybiotyk to ostateczność. Dosyć często zdarza się, że dorośli proszą pediatrę także o antybiotyki dla siebie – aż 33 proc. pediatrów spotyka się z takimi roszczeniami.
Antybiotyki to nie cukierki na bolące gardło. Zanim poprosisz lekarza by ci je przepisał 3 razy się zastanów. Tobie lek nie pomoże a jednocześnie dołożysz "cegiełkę” do tego, by w bliskiej przyszłości nie było się czym leczyć.
Napisz do autora: anna.kaczmarek@natemat.pl
Reklama.
Dr Iwona Paradowska-Stankiewicz
NIZP-PZH
Tylko od 11 do 22 proc. lekarzy ma świadomość, że brak higieny znacząco sprzyja szerzeniu się lekooporności, gdyż ułatwia szerzenie się szczepów lekoopornych. Wśród lekarzy świadomych, że brak higieny zwiększa lekooporność najwięcej jest osób po 60 r.ż - aż 17 proc. Gorzej jest z tą wiedzą wśród młodych lekarzy. Zaledwie od 13 proc. do 22 proc. lekarzy uważa z kolei, że problem antybiotykooporności dotyczy ich praktyki. Natomiast aż 40 proc. lekarzy ogólnych traktuje ten problem jako znikomy.