Koordynatorka telefonu zaufania mówi o stanie psychicznym polskich dzieci. Zagrożenie życia to norma
Żaneta Gotowalska
31 maja 2021, 05:59·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 31 maja 2021, 05:59
– Odbieramy ok. 300 telefonów dziennie. Sytuacji zagrożenia życia i zdrowia jest około 2-4 dziennie. Przez cały 2020 rok było ich 747, teraz od stycznia jest ich 330. To bardzo dużo, a liczba cały czas rośnie – mówi w rozmowie z naTemat Paula Włodarczyk – psycholog, pedagog, koordynatorka 116 111, telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży, który prowadzi Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.
Reklama.
Jak informował przed kilkoma dniami "Dziennik Gazeta Prawna”, gwałtownie wzrosła liczb prób samobójczych wśród dzieci. To wzrost o niemal 1/4. Czy to bezpośredni związek z sytuacją pandemiczną?
Nigdy nie ma jednej przyczyny, z powodu której młodzi ludzie podejmują próbę samobójczą lub pojawiają się myśli samobójcze. Trudno określić jednoznacznie, czy to wyłącznie pandemia ma wpływ na te wzrosty. Na pewno ta sytuacja ma wpływ na dzieci, bo zawsze to, co się dzieje dookoła, ma wpływ na to, jak reagujemy, jak się zachowujemy, co czujemy.
Pandemia sprawia, że nie ma bezpośredniej pomocy dla dzieci. Jest bardzo ograniczona lub nie ma jej wcale. Brak kontaktu z rówieśnikami, ograniczona pomoc, gorsze relacje z rodziną, napięta atmosfera, nauka zdalna, trudności w szkole – przekładają się na ogrom stresu, napięcia, na to, że więcej osób choruje na depresję i więcej osób podejmuje próby samobójcze.
Czy w związku z tym jest więcej połączeń na telefon zaufania?
Mamy więcej kontaktów, ale to się pozmieniało. Wcześniej, przed pandemią, więcej osób dzwoniło, a mniej pisało. Teraz ta tendencja się odwróciła. Dzieci i młodzież kontaktują się z nami online niemal dwukrotnie częściej niż przed pandemią, mówiąc, że trudno jest im rozmawiać przez telefon, bo słyszą to inni domownicy. Nie mają intymności i komfortowej przestrzeni do tego, by móc porozmawiać.
Częściej wybierają pisanie wiadomości. Jest mniej rozmów w stosunku do zeszłego roku, ale są one znacznie dłuższe. Jest inna tematyka rozmów, są one poważniejsze, poruszają trudne tematy. Kiedy dłużej rozmawiamy, jesteśmy w stanie mniej takich telefonów odebrać. Kiedy rozmowy trwały np. po 10 minut mogliśmy ich przeprowadzić więcej niż teraz, kiedy trwają godzinę.
Podczas takich długich rozmów dzieci i młodzież są poza domem? Muszą znaleźć przecież jakieś swobodne miejsce.
Albo dzwonią, kiedy nikogo nie ma w domu, albo wychodzą na spacer. Czasami dzwonią, kiedy spacerują z psem. W 2020 roku był moment, kiedy dzieci i młodzież nie mogły wychodzić z domu bez opieki dorosłego. Wtedy było najgorzej. Dzieci kontaktowały się z nami i mówiły, że już tego nie wytrzymują, że nie mają siły tak funkcjonować. Czasami rodzic był z nimi w tym samym pomieszczeniu, bo są przecież rodziny, które żyją razem na małej przestrzeni. I tego komfortu tam nie ma w ogóle.
Rozmowy telefoniczne utrudnione, a dochodzi jeszcze problem dostępu do komputera. Czasami trzeba dzielić się jednym na kilka osób.
Dzieci często mówiły, że nie mogą się łączyć na lekcje, bo nie mają tylu komputerów w domu. Do tego wspominały, że internet nie jest wydolny, tak by rodzice mogli pracować, a dzieci uczestniczyć w lekcjach. Tych trudności w pandemii przybyło. Zmieniła się ranga problemów. Wcześniej wydawały nam się one nierealne czy prozaiczne, a teraz bardzo utrudniają funkcjonowanie.
O czym mówią dzwoniący podczas tych godzinnych rozmów z telefonem zaufania?
Rozmowy trwają tyle, bo bardzo często dzwonią do nas osoby w kryzysie, kiedy ich życie lub zdrowie jest zagrożone. Albo osoby, które zmagają się od dawna z obniżonym nastrojem czy lękiem lub depresją. Te osoby potrzebują czasu, by jakkolwiek się w tej rozmowie otworzyć, nawiązać kontakt, zaufać osobie, z którą rozmawiają.
Ułatwieniem dla dzieci jest to, że rozmowy są anonimowe, ale jest to forma kontaktu, która często jest nowa dla dziecka. Czasem dzwoniący po raz pierwszy w życiu opowiadają o swojej sytuacji. Naszym zadaniem jest to, by dziecka wysłuchać i mu towarzyszyć.
Podczas takich rozmów niczego od dzieci nie wyciągamy. To nie jest nasza rola, żeby być jak szpieg i dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów. Zanim o coś zapytamy, zawsze staramy się odpowiedzieć sobie na pytanie, po co to robimy i do czego jest nam to potrzebne. Dzwonią do nas dzieci z całej Polski, więc nasza pomoc jest na odległość. Staramy się szukać różnych możliwości w zależności od sytuacji.
To, w czym dziecku pomagamy, to zrozumienie swojego stanu, swoich emocji, potrzeb. Dziecko jest wysłuchane i dostaje informację, gdzie i jaką pomoc może otrzymać.
Czy w jakikolwiek sposób sprawdzacie, co później z tymi dzwoniącymi osobami się dzieje? Czy jest szansa monitorowania sytuacji?
Nie ma takiej możliwości, bo telefon jest anonimowy. Dzieci nam się nie przedstawiają. Jedynym odstępstwem od tej sytuacji jest moment, kiedy zagrożone jest życie i zdrowie dziecka. Wtedy decydujemy się na interwencję i na wezwanie pomocy do dziecka. Czasem posiadamy dane dziecka, bo np. ono nam je poda, bo chce pomocy. Wtedy wzywamy pomoc do dziecka, często działając na mocy porozumienia z policją. W takiej sytuacji dostajemy informację zwrotną, co się z dzieckiem zadziało, np. że dziecko zostało przewiezione na konsultację psychiatryczną albo że dzieckiem zaopiekowali się rodzice i zobligowali się do udzielenia mu pomocy.
Niekiedy same dzieci kontaktują się ponownie i mówią, co dalej się z nimi zadziało. Pytają o kolejne kroki. Nie "ścigamy” dzwoniących – z powodu anonimowości i zasobów ludzkich. Działamy codziennie, 24 godziny na dobę, jest ok. 200-300 telefonów dziennie. Gdyby zrobić monitoring każdej sytuacji, musiałoby pracować non stop mnóstwo osób. To jest niemożliwe.
W tych 200-300 telefonach dziennie przeważają sytuacje, gdzie jest zagrożenie zdrowia i życia, czy te – w dużym cudzysłowie – spokojniejsze?
Sytuacji zagrożenia życia i zdrowia jest około 2-4 dziennie. Przez cały 2020 rok było ich 747, teraz od stycznia do 24.05 jest ich 330. To bardzo dużo, a liczba cały czas rośnie. Dla porównania w 2019 roku było ich 519. W 2020 roku, w okresie pandemicznym, ta liczba wzrosła aż o 40 procent.
Jakie są wasze potrzeby, jeśli chodzi o działalność telefonu zaufania?
Potrzeby są bardzo duże. Na ten moment mamy głównie prywatnych sponsorów, którzy nas wspierają. Dzięki czemu jesteśmy w stanie działać 24 godziny na dobę. Mamy niewielki grant z MSWiA. Jesteśmy w trakcie oczekiwania na wynik konkursu, na całodobową linię dla dzieci i młodzieży, ogłoszonego przez Ministerstwo Zdrowia. Mamy nadzieję, że będziemy mogli dalej pomagać dzieciom i nastolatkom z całej Polski nie martwiąc się o finanse.
Potrzebujemy stałego, płynnego finansowania, by móc stabilnie pomagać dzieciom. Nie chcemy sytuacji, w której przez 3 miesiące telefon działa całodobowo, bo ktoś nam dał na to pieniądze, a za chwilę nie będzie działał, bo tych pieniędzy nie mamy.
Dzieci muszą mieć stałość, pewną sytuację. Kiedy jej nie mają, co pokazała pandemia, dzieją się różne, niedobre rzeczy i wszyscy na tym cierpimy.
116 111 – telefon zaufania dla dzieci i młodzieży prowadzi Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, która bezpłatnie pomaga dzieciom, które doświadczyły różnych form przemocy. Telefon jest anonimowy, bezpłatny, całodobowy i dyskretny. W każdym europejskim kraju pod tym numerem osoby poniżej 18. roku życia otrzymają potrzebną pomoc i wsparcie. Można się skontaktować nie tylko telefonicznie, ale i wysyłając wiadomość przez stronę.
Paula Włodarczyk, koordynatorka telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży
Chcemy je wspierać i poszukać razem z nim rozwiązań, które są możliwe w jego sytuacji. Podążamy za nim i jesteśmy uważni w rozmowie. Pokazujemy, że mu wierzymy. Szukamy też zasobów w otoczeniu dziecka, które są możliwe, z których może skorzystać. Choćby szukając zaufanej osoby dorosłej w otoczeniu.
Paula Włodarczyk, koordynatorka telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży
To tylko część naszych rozmów. W 2020 roku było ich łącznie ponad 61 tysięcy. Cała reszta rozmów, poza interwencjami, to bardzo poważne sprawy. Dzwonią do nas młode osoby z przemocą, myślami samobójczymi, zaburzeniami odżywiania, depresją, problemami z rówieśnikami czy rodziną.