Liczba osób, które przechorowały COVID-19 jest ogromna. Szczególnie po ostatnich dwóch falach pandemii. Część z nich boryka się z powikłaniami i potrzebuje kompleksowej rehabilitacji pocovidowej, aby wrócić do pełnej sprawności. Lekarze jednak nie mogą już wystawić im skierowania na taką rehabilitację, a ci pacjenci, którym udało się zdobyć skierowanie wcześniej, mogą zrealizować je tylko do końca czerwca. To nagła decyzja resortu zdrowia, która zaskoczyła pacjentów, lekarzy oraz placówki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
Program rehabilitacji postcovidowej ruszył w kwietniu 2021 r. Przewiduje, że rehabilitacja pacjentów, którzy chorowali na COVID-19 i mają powikłania, trwa od 2 do 6 tygodni. Pacjenci mają zapewnioną opiekę lekarską, pielęgniarską i wsparcie psychologiczne. Za każdy dzień leczenia w uzdrowisku NFZ zapłaci 188 zł. Rehabilitacja prowadzona jest w formie stacjonarnej, ale także ambulatoryjnej.
W poniedziałek Narodowy Fundusz Zdrowia rozesłał do świadczeniodawców komunikat, w którym poinformował o zakończeniu wystawiania skierowań na rehabilitację pocovidową w ramach dotychczas funkcjonujących programów.
Stało się to praktycznie z dnia na dzień, bez wcześniejszych sygnałów, że są plany, aby takiej rehabilitacji zaprzestać. Wywołało to więc niemałe zaskoczenie zarówno po stronie pacjentów, lekarzy oraz placówek, które takie skierowania wystawiały, jak też po stronie uzdrowisk i gabinetów, które taką rehabilitację realizują.
Nieformalnie koniec pandemii został ogłoszony przez ministra zdrowia pod koniec marca, a symbolem było zniesienie obowiązku noszenia maseczek i odejście od testowania oraz izolacji. To przynosi efekt w postaci jeszcze niższych statystyk o nowych zachorowaniach.
Jednak trudno szukać jakiegokolwiek uzasadnienia dla decyzji sprzed kilku dni o odejściu od rehabilitacji pocovidowej. Liczba tych ozdrowieńców, którzy mają powikłania pocovidowe, nie maleje bowiem z dnia na dzień.
Jak przekonaliśmy się w ciągu ponad dwóch lat pandemii koronawirus jest bardzo podstępny, potrafił mutować, ale potrafi też pozostawić szereg powikłań nie tylko w zakresie układu oddechowego. Wielu pacjentów boryka się z różnymi skutkami przechorowania COID-19, które utrudniają im powrót do normalnego funkcjonowania. Od szybkiego męczenia się, niewydolności oddechowej, problemy z koncentracją, pamięcią, snem, po kłopoty ze wzrokiem, słuchem czy odzyskaniem węchu lub smaku.
Odpowiedzią miał być właśniej program specjalnej rehablitacji dla nich. Tym bardziej, że minister niejdnokrotnie podkreślał, że skutki pandemii dla systemu ochrony zdrowia będą długofalowe. Z jednej strony przez zaciągnięty dług zdrowotny przez pacjentów, którzy mieli ograniczony dostęp do leczenia i nierzadko nie otrzymali go na czas, a choroba postępowała, jak też właśnie przez bezpośrednie skutki przechorowania COVID-19 i powikłania, jakie potrafi pozostawić ta choroba.
Decyzja z zaskoczenia
Dziwi więc "nagłość" tej decyzji i brak jakiegokolwiek okresu przejściowego, który pozwoliłby zrealizować tę formę rehabilitacji tym osobom, które już mają wystawione skierowanie. Rehabilitację pocovidową placówki mogą bowiem realizować do końca czerwca, a wiele osób mają zapisanych na lipiec, sierpień czy kolejne miesiące. Ci pacjenci mają więc pecha i z tej kolejki wypadną.
Dziwi też lekarzy to, że decyzja została ogłoszona bez wcześniejszych zapowiedzi.
"O godz. 14 dostałam komunikat z NFZ. (...) Komunikat dotyczący programów w zakresie rehabilitacji uzdrowiskowej oraz programu fizjoterapii ambulatoryjnej i domowej dla pacjentów po przebytym COVID-19. Skierowania na świadczenia mogą być wystawiane do dnia 4 kwietnia. W związku z poleceniem Ministerstwa Zdrowia" - poinformowała w poniedziałek (4 kwietnia) wieczorem na Twitterze Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz rodzinny z Białegostoku.
Skierowań nie można więc wystawiać od wtorku 5 kwietnia.
Taki nagły tryb zaskakuje tym bardziej, że jesienią ubiegłego roku minister zdrowia wydłużył okres kwalifikacji do rehabilitacji pocovidowej z 6 do 12 miesięcy po przechorowaniu. Ponadto rehabilitację po COVID-19 od połowy października ub. roku mogą prowadzić także ośrodki rehabilitacji dziennej.
Jak pisał wówczas minister na Twitterze, "z ćwiczeń i zabiegów fizjoterapeutycznych, które skutecznie pomagają w powrocie do pełni sił po #COVID-19, skorzysta jeszcze więcej pacjentów".
Także NFZ uzasadniał wówczas zmianę w zarządzeniu zwiększeniem dostępu do tej rehabilitacji. Według specjalistów - jak podawał NFZ - aż jedna trzecia pacjentów ma powikłania po chorobie wywołanej koronawirusem.
Najczęściej są to: problemy z oddychaniem, zmniejszona ogólna sprawność organizmu i tolerancja wysiłku fizycznego, bóle mięśniowo-stawowe,zaburzenia lękowe i depresyjne. W odzyskaniu dawnej kondycji pomagać miała właśnie rehabilitacja pocovidowa dla ozdrowieńców.
Słowa ministra i NFZ sprzed kilku miesięcy jednoznacznie mówią więc o istotnej roli takiej rehabilitacji i jej skuteczności.
A teraz ma nastąpić jej nagły koniec. Tu już uzasadnienia nie poznaliśmy.
Opłakane skutki takiej decyzji
Zaskoczenia nie kryją lekarze, bo jak mówią, mamy dużo osób, które przeszły COVID-19, a nie podeszły jeszcze do tej rehabilitacji, bowiem zasada była taka, że mają rok na zgłoszenie się na nią od przechorowania.
Pacjenci, którzy przeszli COVID-19 od marca 2021 mieli więc rok na zgłoszenie się na rehabilitację. Jednak mieliśmy jeszcze sporą liczbę zachorowań od jesieni 2021 do marca tego roku. Były w tym czasie dwie duże fale: Delty i Omikronu.
Te osoby zostaną więc bez pomocy. Nie dostaną się na rehabilitację pocovidową, bo już nie można wystawiać skierowań. Pozostawiono więc sporą grupę ludzi, być może liczącą nawet kilkaset tysięcy osób, która nie będzie mogła skorzystać z kompleksowej rehabilitacji.
Program rehabilitacji pocovidowej skrojony był konkretnie pod ozdrowieńców. Wypracowany był we współpracy z fizjoterapeutami, rehabilitantami, pulmonologami i był oceniony bardzo dobrze, bo był kompleksowy.
To jest ta różnica. NFZ mówi nam, że teraz można korzystać z rehabilitacji ogólnoustrojowej, ale ta nie jest dostosowana pod potrzeby pacjentów pocovidowych.
Pomysł kompletnie pomylony
Pomysł ten wydaje się nie mieć innego uzasadnienia, jak tylko finansowe. Niestety pacjenci zostaną bez kompleksowej pomocy. Po drugie - zmarnowany zostanie potencjał, który został specjalnie wypracowany, a po trzecie - część osób bez odpowiedniej i szybkiej rehabilitacji, nie wróci już do pełnej sprawności.
Jeżeli ktoś nie może przebiec kawałka drogi do autobusu, to gdy zostawimy go bez pomocy, nadal do tego autobusu nie będzie mógł pobiec. A jak pobiegnie, to np. dostanie zawału.
Produkt ten powinien być więc traktowany nie jako koszt, ale inwestycja. To usługa, która przynosiła w dalszej perspektywie czasowej oszczędności: ludzie szybciej wracają do sprawności, do zdrowia, i do pracy, a więc szybciej przestajemy płacić za zwolnienia i różnego rodzaju świadczenia z ZUS-u.
Tego już jednak nikt nie liczy, ile finalnie kosztuje nas niezainwestowanie pieniędzy w zdrowie.
Decyzja może mieć podłoże finasowe, bo rehabilitacja pocovidowa wyceniona jest dwukrotnie wyżej niż np. pulmunologiczna. Wynika to stąd, że to kompleksowa opieka, w którą zaangażowani byli specjaliści z różnych dziedzin m.in. pulmonolog, kardiolog, neurolog ale też psycholog.
Uzdrowiska z kolejką pacjentów
Zaskoczenia decyzją ministerstwa i NFZ nie kryją też przedstawiciele uzdrowisk.
- Jesteśmy tym bardzo zaskoczeni i zaniepokojeni ze względu zapotrzebowania zdrowotnego pacjentów. W wielu ośrodkach jest już kolejka praktycznie do sierpnia i ci pacjenci się zgłosili, i czekają na tę rehabilitację - mówi w rozmowie z NaTemat Magdalena Miara-Kosewska, członek zarządu Unii Uzdrowisk Polskich.
Negatywne skutki tej decyzji przełożą się też wprost na placówki, które realizują ten rodzaj rehabilitacji.
Jak przekonuje przedstawicielka UUP, program taki powinien ulec naturalnie wygaszeniu, tzn. gdy będzie coraz mniej zachorowań, to stopniowo będzie też coraz mniejsze zapotrzebowanie na taką rehabilitację. Wygaszanie powinno być więc stopniowe, a nie nagłe.
Podkreśla, że pacjent poovidowy jest inny, bo to był pacjent złożony, nie tylko cierpiący na jedno określone schorzenie. Wiemy, że COVID-19 wywołuje różne skutki, stąd rehabilitacja musiała być kompleksowa.
Ponadto, rehabilitacja pocovidowa potrzebna jest tuż po chorobie.
- Wrzucenie tych pacjentów w kolejkę na typową rehabilitację pulmunologiczną czy inną, wiąże się z tym, że niekiedy pacjent będzie na nią czekał nawet do trzech lat, co mija się z celem rehabilitacji - mówi M. Miara-Kosewska.
Podkreśla, że celem rehabilitacji jest powrót do pełnego zdrowia, ale warunkiem jest, że rehabilitacja musi być zrealizowana w odpowienim momencie, a nie po trzech latach.
Co teraz z pacjentami pocovidowymi?
Pacjentom po przebytym COVID-19, których stan zdrowia będzie wskazywał na konieczność rehabilitacji, pozostanie korzystanie z rehabilitacji leczniczej finansowanej w ramach standardowych umów z NFZ.
Jak zapewnia zastępca rzecznika prasowego NFZ Paweł Florek, po 31 marca br. z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 nadal finansowane są szczepienia przeciwko COVID-19 oraz rehabilitacja pocovidowa.
Jednak rehabilitacja jedynie do końca czerwca.
- Zgodnie z poleceniami Ministra Zdrowia z 31 marca 2022 r. rehabilitacja po COVID-19 będzie wspierana z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 nieprzerwanie do 30 czerwca 2022 roku. Dlatego pacjenci, którzy mają wystawione skierowania na rehabilitację pocovidową lub są w jej trakcie, mogą zrealizować rehabilitację lub dokończyć program rehabilitacji po COVID-19 do końca czerwca 2022 roku - wyjaśnia P.Florek.
Mało któremu pacjentowi z wystawionym przed 5 kwietnia skierowaniem uda się jednak zapisać i zrealizować kilkutygodniową rehabilitację w ciągu trzech miesięcy.
Pozostaje też pytanie, co z pacjentami, którzy zapisali się już na lipiec lub późniejsze miesiące i czekają w kolejce.
Jak informuje naszą redakcję P.Florek, pacjenci po przebytej chorobie COVID-19, których stan zdrowia będzie wskazywał na konieczność rehabilitacji, nadal mogą korzystać z rehabilitacji leczniczej (finansowanej w ramach standardowych umów z NFZ). Chodzi m.in. o rehabilitację ogólnoustrojową, neurologiczną i pulmonologiczną.
To nie są już jednak świadczenia kompleksowe w takim stopniu, jak program rehabilitacji poovidowej. Pacjent stopniowo będzie więc przez wiele miesięcy - lub nawet lat - kolejno rehabilitował różne zakresy, jeżeli powikłania dotyczą u niego wielu obszarów.
Na tym wszystkim straci jak zawsze właśnie pacjent. Tym ozdrowieńcom, którzy będą chcieli jak najszybciej dojść do siebie po COVID-19, pozostaną komercyjne usługi. Na te jednak nie wszystkich stać.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.
Myśmy założyli pewne plany obłożenia. Z uruchomieniem programu wiązały się też pewne inwestycje w aparaturę, w kadrę medyczną. Robiliśmy pewne plany, bo długofalowo planujemy obłożenie naszych pokoi.