nt_logo

Halber leczyła się w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Ile to kosztuje? Ceny zwalają z nóg

Beata Pieniążek-Osińska

31 maja 2022, 17:17 · 7 minut czytania
Polska opieka psychiatryczna jest w kryzysie, a osób z problemami przybywa. Ci, których stać, korzystają z pomocy prywatnie. Jednorazowe wizyty u psychologa, terapeuty, psychiatry lub cykliczna terapia, to niemałe pieniądze. Ale gdy potrzebna jest prywatna hospitalizacja psychiatryczna, to kwoty sięgają kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych. W państwowym szpitalu jeden psycholog na oddziale psychiatrycznym na 40 pacjentów to raczej fikcja, a nie realna pomoc. Dotychczasowe próby reformy niewiele zmieniły.


Halber leczyła się w prywatnym szpitalu psychiatrycznym. Ile to kosztuje? Ceny zwalają z nóg

Beata Pieniążek-Osińska
31 maja 2022, 17:17 • 1 minuta czytania
Polska opieka psychiatryczna jest w kryzysie, a osób z problemami przybywa. Ci, których stać, korzystają z pomocy prywatnie. Jednorazowe wizyty u psychologa, terapeuty, psychiatry lub cykliczna terapia, to niemałe pieniądze. Ale gdy potrzebna jest prywatna hospitalizacja psychiatryczna, to kwoty sięgają kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych. W państwowym szpitalu jeden psycholog na oddziale psychiatrycznym na 40 pacjentów to raczej fikcja, a nie realna pomoc. Dotychczasowe próby reformy niewiele zmieniły.

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • Rośnie liczba osób, które potrzebują wsparcia w kryzysie psychicznym. Niekiedy także na poziomie szpitala.
  • Ci, których na to stać, wybierają pobyt w prywatnych placówkach psychiatrycznych. Tam terapia w trakcie hospitalizacji jest intensywna, a psycholog czy psychiatra ma czas dla chorego.
  • Warunki pobytu i jakość opieki w publicznych szpitalach psychiatrycznych pozostawiają wiele do życzenia.

Swoimi doświadczeniami z prywatną i publiczną opieką podzieliła się Małgorzata Halber, przed laty gwiazda telewizji młodzieżowej, która otwarcie mówi o swoich problemach psychicznych. Opowiadała już o walce z alkoholizmem, uzależnieniem od narkotyków i depresją.

W najnowszym poście, w niedzielę, na facebookowym profilu napisała, że po raz kolejny trafiła do szpitala psychiatrycznego. Ostatecznie zdecydowała się na prywatną placówkę. Opisała powody tej decyzji, a zarazem wypunktowała, co jej zdaniem, źle działa w publicznym systemie ochrony zdrowia w Polsce.

"Po półtora miesiąca siłowania się z tym, czy jestem w stanie wstać, czy nie, leżeniu przy zasłoniętych zasłonach i absolutnym festiwalu nienawiści do samej siebie, położyłam się do szpitala psychiatrycznego. Prywatnego" - poinformowała Halber.

Jak napisała, miała wątpliwości i początkowo chciała się udać do państwowego szpitala. Jednak psychiatra, u której się leczy, poleciła jej aby - jeśli ma taką możliwość - wybrała placówkę prywatną.

"Posłuchałam jej wtedy, chociaż czułam się z tym źle. Czułam, że ja nie chcę kurde być lepsza. Nie tam, żeby jednoczyć się z ludem, (...) tylko dlatego, że to jest niesprawiedliwe" – podkreśliła Halber.

Opisała też, jak wygląda opieka w placówce, w której przebywa obecnie. "Chciałabym Wam powiedzieć, za co płacę horrendalne (nawet przy moich w sumie wyższych niż mediana zarobkach) pieniądze. Za to, że lekarz rozmawia ze mną codziennie co najmniej pół godziny. Sam na sam. Spisuje wszystkie objawy i natychmiast nanosi poprawki w karcie. Za to, że cztery razy w tygodniu mam rozmowę z psychologiem. Za to, że mam łazienkę w pokoju" - wymieniała.

Ile kosztuje i jak wygląda prywatna hospitalizacja psychiatryczna?

Postanowiliśmy więc sprawdzić to, jak wygląda oferta prywatnych szpitali i placówek psychiatrycznych. Takich ośrodków w Polsce nie brakuje, a większość - obok leczenia uzależnień czy anoreksji i bulimii - oferuje też leczenie depresji czy zaburzeń osobowości.

Np. w Specjalistycznym Centrum Terapii GedeonMedica w Zalesiu Dolnym lub Konstancinie pod Warszawą, które oferują leczenie depresji, zaburzeń odżywiania, zaburzeń lękowych i zaburzeń osobowości, tydzień pobytu to koszt 5,5 tys. zł, 2 tygodnie - 9,5 tys. zł, 3 tyg. - 13,2 tys. zł., a 4 tyg. - 14 tys. zł. Kwota ta może wzrosnąć, jeżeli potrzebne będą dodatkowe badania lub leki niezbędne w terapii.

W tej cenie jest psychoterapia grupowa, psychoterapia indywidualna, psychorysunek, psychodrama, psychoedukacja, zajęcia ze społecznego poznania i neuropoznia, zajęcia body image, muzykoterapia, choreoterpia, artterapia. W ciągu 4 tygodni, czyli 28 dni, centrum zapewnia 126 godzin terapii.

Z kolei Klinika Terapii Allenort na warszawskim Tarchominie oferuje leczenie schizofrenii i innych zaburzeń psychotycznych, zaburzeń lękowych, choroby afektywnej dwubiegunowej, zaburzeń osobowości i depresji.

W tym szpitalu za dwutygodniowy pakiet leczniczy w pokoju jednoosobowym zapłacimy 16,7 tys. zł, a w pokoju dwuosobowym 11,6 tys. zł. Jeżeli potrzebna będzie kontynuacja pobytu, to za każdy kolejny tydzień zapłacimy odpowiednio 7,8 tys. zł lub 5,7 tys. zł.

Wyższe są koszty leczenia detoksykacyjnego od leków uspokajających. 4-tygodniowy pakiet to koszt 29,5 tys. zł w pokoju jednoosobowym i 19,7 tys. zł w pokoju dwuosobowym.

Z kolei za pakiet "psychiatryczny stan nagły" obejmujący 7-dniowy pobyt zapłacimy 10,2 tys. zł w jedynce lub 7,3 tys. zł w dwójce.

Poza Warszawą ceny za prywatne hospitalizacje psychiatryczne nie są wcale niższe. Np. w prywatnej klinice psychiatrycznej Inventiva w Tuszynie koło Łodzi za 28-dniowy pobyt w ramach leczenia psychiatrycznego w dwuosobowym pokoju zapłacimy od 9,9 do 12 tys. zł, a za każdą kolejną rozpoczętą dobę 700 zł.

Opłata zawiera niezbędne leki i badania laboratoryjne, tygodniowo 3 godziny psychoterapii indywidualnej oraz dwa razy w tygodniu spotkania grupowe. W placówce tej oferują leczenie schizofrenii, depresji czy nerwic, ale także uzależnień.

Jakie stawki w publicznym systemie?

Jeżeli chodzi o publiczny system ochrony zdrowia, to w psychiatrii, w opiece stacjonarnej, obowiązują zgoła inne stawki i metoda płacenia za dzień pacjenta w szpitalu. Oznacza to, że zarządzający szpitalem psychiatrycznym z 300 łóżkami, który ma kontrakt z NFZ, jest rozliczany z wykonania kontraktu, czyli obłożenia tych łóżek.

Ten sposób finansowania powoduje, że dyrektorom szpitali psychiatrycznych "opłaca" się niejako, gdy wszystkie łóżka są zajęte. Tracą zaś finansowo, gdy nie wszystkie łóżka pracują, bo wówczas nie realizują w pełni kontraktu, za co są finansowo "karani".

Ten system płacenia przez NFZ sprzyja więc przedłużaniu pobytu pacjenta w szpitalu, nie patrząc na to, że jest to zwykle niekorzystne dla zdrowia psychicznego takiej osoby.

Sam pobyt i jego sztuczne wydłużanie nie przekłada się też na jakość leczenia pacjenta, który trafi do takiej placówki.

Stawki za osobodzień są bowiem tak niskie, że pacjent nie może liczyć w nich na intensywną terapię. Normy dotyczące zatrudnienia personelu również nie gwarantują indywidualnej opieki pacjentom, którzy są w kryzysie psychicznym.

Błędne koło

Marek Balicki, lekarz, specjalista psychiatrii (II stopnia), polityk, były minister zdrowia i były pełnomocnik Ministra Zdrowia ds. reformy w psychiatrii, a także były kierownik biura ds. pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego mówi w rozmowie z naTemat.pl o tym, co działa nie tak oraz o niezbędnych zmianach w publicznym systemie opieki.

Jak podkreśla, problemem nie jest np. liczba łóżek ostroprzyjęciowych, bo tych jest więcej niż potrzeba. Faktycznie, wyszukiwarka wolnych terminów NFZ wskazuje, że w większości placówek miejsca na oddziale psychiatrycznym dostępne są praktycznie na już.

Problemem - według Balickiego - jest jednak system płacenia za zajęte łóżko, co prowadzi do błędnego koła.

Także finansowanie za osobodzień jest poniżej kosztów. Wylicza, że liczba punktów za osobodzień na oddziale psychiatrii to 15, a np. w szpitalu, w Pruszkowie NFZ płaci za punkt 16,30 zł. W sumie za pacjenta szpital dostaje dziennie niecałe 250 zł. Biorąc pod uwagę wszystkie koszty, w tym kadrowe, stawka ta nie pozwala na zbyt wiele.

Dla porównania za godzinę konsultacji lub terapii w prywatnym gabinecie psychiatry, lub psychologa zapłacimy ok. 200-300 zł.

Zbyt mało kadry

Dr Balicki krytycznie odnosi się też do minimalnych warunków kadrowych na oddziałach psychiatrycznych. 

- Jeden psycholog na 40 pacjentów na oddziale ostroprzyjęciowym. Tu trudno wyobrazić sobie jakikolwiek kontakt z pacjentem - podkreśla Balicki.  Podobnie wygląda norma dla osoby prowadzącej terapię zajęciową.

- Te normy kadrowe dają substandard. Psycholog na 40 łóżek to fikcja, a nie pomoc - ocenia Balicki. 

Terapia w stołówce

Mówi też o warunkach leczenia w publicznych placówkach. Wiele z nich nie widziało ekipy remontowej od lat, a takie warunki nie sprzyjają zdrowieniu. Ponadto sale są wieloosobowe, a lekarze często nie mają wystarczającej liczby gabinetów, gdzie mogą porozmawiać spokojnie z pacjentem. Rozmowy odbywają się więc na korytarzach lub w stołówce. 

To właśnie złe warunki zniechęcają wielu psychiatrów do pracy w publicznych szpitalach.

Jeżeli chodzi o jakość opieki, to Balicki ma też zastrzeżenia do oddziałów ostroprzyjęciowych w szpitalach psychiatrycznych. Trafiają tam w dużej mierze pacjenci z problemami alkoholowymi czy schizofrenią, które dają też inne objawy somatyczne wymagające zajęcia się nimi.

Tymczasem brakuje sprzętu do diagnostyki i lekarzy innych specjalności. Dlatego, jak przekonuje ekspert od psychiatrii, takie oddziały, z ograniczoną liczbą łóżek, powinny funkcjonować przy szpitalach wielospecjalistycznych.

Opieka środowiskowa jako model docelowy

Docelowym modelem całej opieki psychiatrycznej powinien być zaś model opieki środowiskowej, którego skuteczność jest potwierdzona. Chodzi o tworzenie Centrów Zdrowia Psychicznego i zmniejszenie liczby łóżek psychiatrycznych, a także zamianę dużych szpitali i oddziałów psychiatrycznych na małe oddziały.

Reforma, którą miał zapoczątkować w 2018 r. pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego, niestety wyhamowała. Według Marka Balickiego, do wdrożenia tej reformy potrzebna jest jednoznaczna wola polityczna.

Nakłady na psychiatrię spadają

Niezbędne jest też większe finansowanie, bo opieka środowiskowa początkowo kosztuje więcej. Tymczasem udział nakładów na psychiatrię w ogólnym budżecie na leczenie systematycznie spada. 

- Obecnie wynosi w Polsce ok. 3,5 proc., podczas gdy średnia dla Unii Europejskiej to 6-8 proc., a w Niemczech jest to nawet 10 proc. - wylicza Balicki, dodając, że w przypadku naszych zachodnich sąsiadów nie dość, że jest to blisko trzykrotnie większy odsetek, to jeszcze od większego tortu, bo nakłady na ochronę zdrowia są tam znacznie wyższe niż w Polsce.

Jak przekonuje Balicki, w ramach finansowania reformy nie trzeba zaś skupiać się na wzroście stawek za osobodzień na oddziale psychiatrycznym i ścisłym ich wyliczaniu. Centra Zdrowia Psychicznego mają bowiem ryczałt na osobę i przypisaną populację pacjentów.

W ramach budżetu globalnego, który obejmuje oprócz leczenia ambulatoryjnego, także leczenie szpitalne, same powinny zarządzać tą pulą środków w zależności od lokalnych potrzeb. Hospitalizacje są najbardziej kosztowne, więc centra skupiłyby się na opiece na innych poziomach tak, aby jak najmniej pacjentów musiało trafiać na leczenie do szpitala. 

Jesteśmy więc w krytycznym momencie, który wymaga działań systemowych. Problemy ze zdrowiem psychicznym zaczynają już stanowić chorobę cywilizacyjną odbijającą się na produktywności społeczeństwa.

Reformę i większe nakłady na psychiatrię trzeba więc potraktować jako inwestycję, a nie koszt. Zamiatanie pod dywan i brak podstawowego wsparcia na początkowych etapach kłopotów ze zdrowiem psychicznym, skutkuje bowiem narastaniem problemu.

Czytaj także: https://natemat.pl/318567,malgorzata-halber-opisala-walke-z-nalogami-udzielila-szczerego-wywiadu