Wojtek ma 30 lat. Jest wysportowanym, aktywnym mężczyzną, który żył i nadal stara się żyć pełnią życia. Pewnie jak większość jego rówieśników do niedawna jeszcze myślał, że jest "nieśmiertelny”. Diagnoza przewlekłej choroby nerek spadła trochę na niego jak grom z jasnego nieba. Teraz mówi wszystkim "nieśmiertelnym”, żeby się badali i nie lekceważyli objawów, które są dość niespecyficzne dla chorych nerek. Natomiast specjaliści podkreślają, że chore nerki pogarszają nam pracę serca, a z kolei chore serce pogarsza funkcjonowanie nerek.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Jako dziecko miałem problemy z nerkami, ale zostałem wyleczony i funkcjonowałem jak każda zdrowa osoba. Robiłem badania kontrolne raz na rok, raz na dwa lata. W 2020 roku, na 40-te urodziny znajomej, na których byłem gościem, przyszła dziewczyna chora na COVID-19. Zaraziła wirusem prawie wszystkich gości. SARS-CoV-2 zaatakował oczywiście to, co miałem jednak najsłabsze, czyli nerki.
Dziwne zmęczenie i drżenie rąk
Po przechorowaniu COVID-19 zacząłem odczuwać dziwne zmęczenie - nieadekwatne do wysiłku jaki ponosiłem. Było to dla mnie coś niespotykanego, ponieważ wcześniej byłem bardzo aktywny fizycznie m.in. jeździłem dużo rowerem, na nartach. Tymczasem zaczęło mnie męczyć wejście na trzecie piętro. To było coś dziwnego. Drżały mi ręce, nie miałem apetytu, byłem blady, schudłem, miałem krwotoki z nosa – opowiada Wojtek.
Znajomi mówili mu, żeby koniecznie poszedł do lekarza. Poszedł do swojego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, opowiedział o swoich objawach. Lekarz skierował go na podstawowe badania krwi i moczu.
– Kiedy odebrałem wyniki okazało się, że mam bardzo dużą anemię. Lekarz rodzinny skierował mnie wtedy do szpitala na przetoczenie krwi. W szpitalu wykonano mi dokładniejsze badania. Okazało się, że stężenie kreatyniny w krwi było bardzo wysokie. Wykonano mi USG jamy brzusznej, które wykazało znaczne zwłóknienie nerek. Dowiedziałem się, że muszę przygotować się na dializy, ponieważ mam już schyłkową niewydolność nerek – mówi Wojtek.
Nerki nie bolą
Wojtek nie podejrzewał, że może mieć chore nerki.
– Po covidzie, pomagałem bratu w przeprowadzce oraz dodatkowo mało sypiałem. Zwyczajnie brałem to na karb przemęczenia. Kiedy zaczęło być coraz gorzej, poszedłem do lekarza. Diagnoza przewlekłej choroby nerek była dla mnie zaskoczeniem. Nerki nie bolą. Może to źle, bo pewnie wcześniej mógłbym zauważyć, że coś jest z nimi nie tak. Najbardziej odczuwałem spadek kondycji i drżenie rąk, które bardzo przeszkadzały mi w pracy - jestem jubilerem – podkreśla nasz rozmówca.
Wojtek tak naprawdę nie miał czasu na to, żeby oswoić się z tym, że będzie potrzebował dializ. Jak trafił do szpitala, to zwyczajnie trzeba było rozpocząć leczenie nerkozastępcze.
– O tym, że muszę być dializowany poinformował mnie bardzo kontaktowy nefrolog. Wytłumaczył mi, że nie będzie tak źle, że to nie koniec świata. Przekazał mi swoje bardzo pozytywne nastawienie. Choć na początku byłem przerażony tym wszystkim. Pamiętam pierwszą dializę. Bardzo się jej obawiałem.
Wojtek ma 3 razy w tygodniu dializy, które trwają dokładnie 4 godziny i 10 minut. Proponowano mu wykonywanie dializ otrzewnowych, które mógłby wykonywać sam w domu, codziennie przez 8 godzin. Jednak ze względu na swój tryb życia wybrał te klasyczne.
– Przez 3 dni w tygodniu moje życie rozpoczyna się po godzinie 12.00 i mam dwa dni bez dializ. Czasami odczuwam po dializach jeden ze skutków ubocznych, czyli zmęczenie. Muszę wtedy mieć krótką drzemkę. To zdarza się szczególnie po weekendzie, kiedy odstęp między dializami jest najdłuższy. Przez 4 godziny mam „wypompowane” tyle wody, że tracę po dializie nawet 4 kg – wyjaśnia Wojtek.
Czeka przygotowany i spakowany
Teraz Wojtek od półtora roku czeka na przeszczepienie nerki. To jedyny sposób w jego przypadku, który pozwoli na powrót do zdrowia i rezygnację z dializ.
– Jestem przygotowany, spakowany, zawsze mam naładowany telefon – mówi.
Wojtek jest bardzo pozytywną osobą, jednak jego życie jest teraz w dużej mierze podporządkowane rytmowi dializ, co wcale nie jest ani przyjemne, ani łatwe. Innym młodym, „nieśmiertelnym” radzi więc żeby zrobili wszystko, aby przewlekłą chorobę nerek można było wykryć u nich na takim etapie, który pozwala na życie bez dializ czy przeszczepienia nerek.
– Im wcześniej wykryje się chorobę, tym większa szansa na to, że nie będą potrzebne dializy. Kiedy choroba nie jest zaawansowana, to często wystarczy odpowiednia dieta, pilnowanie ilości wypijanych płynów. Jeśli zapali nam się czerwona lampka, zauważymy, że szybciej zaczynamy się męczyć to warto zajrzeć np. na stronę kampanii Otwórz Serce na Nerki i sprawdzić objawy, ewentualnie jakie badania warto zrobić. Oczywiście raz w roku należy wybrać się do lekarza rodzinnego i zrobić podstawowe badania krwi i moczu. To taka podstawa – apeluje Wojtek.
To nie jest choroba tylko starszych ludzi
Jeśli wydaje ci się drogi Czytelniku, że przewlekła choroba nerek to jakiś niszowy problem zdrowotny, który może dotyczyć osób starszych, to jesteś w błędzie.
Prof. Tomasz Stompór z Oddziału Klinicznego Nefrologicznego, Hipertensjologii i Chorób Wewnętrznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie oraz Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego w Olsztynie mówi wprost, że problem przewlekłej choroby nerek był dotychczas niedoceniany. Jednak pojawiły się istotne statystyki dotyczące epidemiologii tej choroby.
Przewlekła choroba nerek (PChN) jest drugim, po nadciśnieniu tętniczym, najczęstszym przewlekłym schorzeniem w naszym kraju. Szacuje się, iż choruje na nią ponad 4 miliony Polaków, czyli ok 11% z nas. W Polsce z powodu PChN co roku umiera przedwcześnie 80 tys. osób.
PChN wiąże się z wysoką zachorowalnością na choroby współistniejące i obniżoną jakością życia. Tymczasem Polacy niewiele wiedzą na temat chorób nerek. Pewnie dlatego 9 na 10 osób z
PChN nie wie o tej chorobie. Oczywiście wśród osób starszych jest więcej pacjentów, jednak PChN nie oszczędza też młodych ludzi.
– W Polsce co 10 osoba ma nieprawidłową czynność nerek. Natomiast wśród osób 75+ jest to już 3 na 5 osób. PChN nie da się wyleczyć, ale medycyna ma już narzędzia, które pozwalają na ograniczenie postępu choroby. Chronimy chorych przed koniecznością dializoterapii, ale także przed powikłaniami ze strony różnych innych układów, dla funkcjonowania których niezbędne są zdrowe nerki – podkreśla prof. T. Stompór.
Tłumaczy, że pacjenci często nie zauważają pogorszenia pracy swoich nerek z prostego powodu - filtracja nerkowa pogarsza się systematycznie, ale zazwyczaj dość wolno, dlatego organizm przystosowuje (lub adaptuje) się do choroby i nie wysyła nam niepokojących sygnałów.
Nadciśnienie może być objawem PChN
Są jednak osoby, które powinny szczególnie zwracać uwagę na swoje nerki. To pacjenci z cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym, chorobami sercowo-naczyniowymi i tacy, u których choroby nerek występowały w rodzinie.
– Nefrolodzy podkreślają, że nie ma osób z nadciśnieniem tętniczym, u których nie wpływałoby ono na pracę nerek. Każdy taki pacjent powinien być o to podejrzewany – wyjaśnia prof. T. Stompór. Jak dodaje, objawy przewlekłej choroby nerek, które są zauważalne dla pacjenta pojawiają się zwykle późno, kiedy praca nerek jest już bardzo upośledzona. Podkreśla, że w przebiegu PChN nerki najczęściej nie bolą.
– Objawy, które powinny skłonić pacjenta do jak najszybszej wizyty u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej to m.in. ogólne osłabienie, obrzęki podudzi i wokół kostek, pienienie się moczu, krwisty lub mętny mocz. Trzeba też pamiętać, że u osób młodych, poniżej 50. roku życia, bez obciążonego wywiadu rodzinnego, nadciśnienie tętnicze bywa jedynym objawem choroby nerek – wyjaśnia specjalista.
Dodaje, że zaawansowana przewlekła niewydolność nerek potrafi być przyczyną anemii, powodować świąd skóry i zmiany skórne, a także być przyczyną choroby kości zależnej od PChN, mogącej nawet skutkować złamaniami. Potrafi również doprowadzić do zaburzeń neurologicznych, a u osób starszych przyspieszyć postęp zmian otępiennych.
– W przebiegu PChN dochodzi do gwałtownego uszkodzenia serca i naczyń krwionośnych. Bardzo wzrasta ryzyko niewydolności serca i miażdżycy – podkreśla profesor.
Ponieważ wczesne objawy przewlekłej choroby nerek nie są charakterystyczne, specjalista apeluje, żeby regularnie, raz w roku, wykonywać badania, które pomogą wykryć nieprawidłowe działanie naszych nerek. Większość z tych badań może nam zlecić lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. Warto o nie poprosić.
– Należy mierzyć ciśnienie tętnicze, wykonać USG jamy brzusznej, ze szczegółową oceną nerek, a nie tylko ich położenia, wielkości i kształtu. Trzeba również wykonać ogólne badanie moczu oraz badanie moczu na obecność białka, a w szczególności - albuminy. Konieczne jest także oznaczenie we krwi kreatyniny i eGFR, które pozwalają na ocenę filtracji kłębuszkowej nerek – mówi prof. T. Stompór.
Zdaniem profesora, nietypowym sprzymierzeńcem we wczesnym wykrywaniu przewlekłej choroby nerek są…. badania obrazowe wymagające podania kontrastu, ponieważ przed ich wykonaniem wymagane jest oznaczenie kreatyniny i eGFR. – Wiele osób właśnie w takich okolicznościach dowiaduje się, że ich nerki nie działają prawidłowo.
Chore serce to chore nerki. Chore nerki to chore serce
Badania, o których mówi prof. T. Stompór, są zupełnym „must have” u osób w podeszłym wieku, chorujących na cukrzycę, z wysokim ciśnieniem krwi, a także chorobami układu krążenia. Dlaczego?
– 30 proc. chorych na cukrzycę ma uszkodzone nerki. Głównie są to osoby z cukrzycą typu 2. Osoby z cukrzycą stanowią najliczniejszą grupę chorych dializowanych. Musimy też pamiętać o tzw. przewlekłym zespole sercowo-nerkowym. Nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa, miażdżyca - to procesy chorobowe uszkadzające nerki. Przecież miażdżyca jest chorobą naczyń krwionośnych i uszkadza wszystkie naczynia, również te w nerkach. Choroby sercowo-naczyniowe uszkadzają nerki, ale choroby nerek to także ogromny czynnik ryzyka uszkodzenia serca i naczyń. Mamy zamknięte koło – podkreśla specjalista.
Co zrobić, żeby dbać o nerki?
Profesor mówi wprost - zdrowa dieta, niepalenie papierosów, ograniczenie alkoholu, soli i cukrów prostych. Generalnie świetnie sprawdzi się tu dieta przeznaczona dla cukrzyków. Oczywiście ważne jest spożycie płynów (zupa to też płyny) od 1,5 do 2,5 l dziennie.
– Oczywiście w przypadku osób starszych, z nadciśnieniem, niewydolnością serca objętość płynów przyjmowanych w ciągu doby należy skonsultować z lekarzem prowadzącym – podkreśla nasz rozmówca.
Dodaje, że wypijanie odpowiedniej ilości płynów bywa zbawienne w profilaktyce, ale też w leczeniu niektórych problemów.
– Dość powszechne są wśród kobiet nawracające zapalenia pęcherza. Jeśli pytamy o to, ile taka pani pije, to okazuje się np., że przez 8 godzin w pracy wypija wyłącznie 3 filiżanki espresso, a wystarczy czasami pić systematycznie 1,5 - 2 l dziennie, żeby problemy z nawracającymi zakażeniami pęcherza odeszły w niepamięć.
Profilaktyką przewlekłej choroby nerek jest też leczenie przerostu prostaty u mężczyzn. Profesor zwraca uwagę, że przerost gruczołu krokowego może doprowadzić do takiego zniszczenia nerek, że konieczna jest dializoterapia - utrudnia bowiem odpływ moczu, a zwiększone ciśnienie w drogach moczowych jest dla nerek niebezpieczne.
Przewlekła choroba nerek ma swoje stadia, grunt to wykryć chorobę na tyle wcześnie, żeby nie była w 4 - 5 stadium, które oznacza konieczność dializoterapii lub przeszczepienia nerki. Na wcześniejszym etapie lekarze zrobią wszystko, żebyśmy obeszli się bez dializ. To ważne, bo na wczesnym etapie choroby można skutecznie opóźniać skutki PChN dzięki nowoczesnemu leczeniu. No i warto zapamiętać, że zdrowe nerki to zdrowe serce i odwrotnie zdrowe serce to zdrowe nerki. Dlatego prof. T. Stompór mówi, że nie byłoby przesady w tym gdybyśmy zamiast mówić: „kocham całym sercem”, mówili: „kocham całą nerką”.