To podstępna i groźna choroba, która ma wiele twarzy. Zakrzepica w Polsce diagnozowana jest u kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie. Teraz będzie ich więcej, bo od niedawna lekarze mogą mówić o nowym obliczu tego schorzenia. To efekt przechorowania COVID-19, nawet lekko lub bezobjawowo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zakrzepica to podstępna choroba, która jest diagnozowana w Polsce u kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie
Zacząć może się od bólu i obrzęku kończyn, a skutki nieleczonej choroby mogą być tragiczne
Zakrzep, który powstaje w naczyniu żylnym, całkowicie lub częściowo zatyka je i utrudnia przepływ krwi
Przechorowanie COVID-19, nawet lekko, może zwiększyć ryzyko rozwinięcia się zakrzepicy
Lekarze ostrzegają, że pandemia COVID-19 może wpłynąć na wzrost liczby osób, u których rozwinie się zakrzepica.
Zakrzepica, czyli zmiany zakrzepowo-zatorowe w naczyniach krwionośnych, polega na tworzeniu się w naczyniach krwionośnych zakrzepów, które utrudniają lub całkiem uniemożliwiają przepływ krwi.
To podstępna choroba. Często nie daje żadnych objawów, rozwija się po cichu, a potem szybko zabija. Zdarzenie zakrzepowo-zatorowe, które zagraża życiu, może prowadzić do zatorowości płucnej, a także spowodować zawał serca i udar mózgu.
– Dwie najważniejsze manifestacje tzw. żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej to jest zakrzepica żył głębokich, głównie kończyn dolnych i zatorowość płucna lub zator tętnicy płucnej – wyjaśnia prof. Marcin Kurzyna, kierownik Katedry i Kliniki krążenia płucnego chorób zakrzepowo-zatorowych i kardiologii CMKP w Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku.
Jak uniknąć zakrzepicy?
– Należy pić dużo wody, co zapobiegnie zagęszczeniu się krwi, bo zbyt gęsta krew jest również czynnikiem prozakrzepowym. Osoby, które mają schorzenia sprzyjające powstawaniu zakrzepów, jak żylaki kończyn dolnych, lub mają tendencję do wytwarzania zakrzepów, powinny stosować leki przeciwzakrzepowe – mówi dr Piotr Ligocki, Kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy.
Dodaje, że mamy do dyspozycji całą grupę takich leków - od banalnej polopiryny poprzez heparyny, a na najnowszych doustnych antykoagulantach nowej generacji kończąc.
Aby nie mieć zakrzepicy, należy jednak unikać czynników prozakrzepowych, takich jak palenie papierosów, czy nadmierne picie alkoholu, bo to również wpływa negatywnie na obieg krwi w naszym organizmie.
Należy też dbać o kondycję fizyczną, wystrzegać się długotrwałego przebywania w wymuszonej pozycji ciała, co również może prowadzić do procesów prozakrzepowych. Taka sytuacja może mieć miejsce zarówno w pracy, jak i podczas podróży samolotem czy samochodem.
– Zakrzepom sprzyja też otyłość. Dlatego osoby otyłe przed lotem powinny profilaktycznie wstrzyknąć sobie dawkę heparyny – uważa dr Ligocki. Czynnikiem prozakrzepowym jest również dieta bogata w tłuszcze, zwłaszcza tłuszcze nasycone, bo krew staje się bardziej "gęsta".
Czynniki ryzyka to również doustna antykoncepcja, ciąża, poród, żylaki, duże zabiegi operacyjne, choroba nowotworowa.
Główne objawy zakrzepicy żylnej - jak wylicza prof. Marcin Kurzyna - to obrzęk i zaczerwienienie oraz bolesność kończyny. Jeżeli chodzi o zatorowość płucną to najczęstsze objawy to: duszność, ból w klatce piersiowej, kaszel, zasłabnięcie lub omdlenie. Pacjenci często je bagatelizują i tłumaczą zmęczeniem lub infekcją albo bólami kręgosłupa.
Nowe oblicze zakrzepicy
Najczęściej choroba rozwija się u osób starszych z tzw. czynnikami ryzyka, ale chorują również w pełni zdrowi, młodzi ludzie. W Polsce każdego roku rozpoznaje się ją u kilkudziesięciu tysięcy pacjentów.
Może ona pojawić się wówczas, gdy przez dłuższy czas nie poruszamy się, na przykład w czasie podróży samolotem, czy jazdy samochodem, a także u pacjentów unieruchomionych w łóżku, np. po zabiegu operacyjnym lub podczas rekonwalescencji. Nawet 60 proc. wszystkich przypadków żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej dotyczy chorych hospitalizowanych.
– Zakrzepica ma wiele twarzy, a niedawno poznaliśmy zupełnie nowe jej oblicze. Jest ono związane z infekcją SARS-CoV-2 i chorobą COVID-19. Nazywam je zakrzepicą covidową – mówi dr Piotr Ligocki. Lekarz kierował w swoim szpitalu oddziałem covidowym i widział, jakie zmiany wirus przynosi w organizmie.
Zakrzepica covidowa
SARS-CoV-2 to super wirus, który oddziałuje na wiele narządów i układów, w tym również na układ sercowo-naczyniowy. Wirus łączy się m.in. z receptorami o charakterze kardiologicznym, co może powodować również jego ingerencję w cały proces krzepnięcia w organizmie.
Po przechorowaniu obciążeni zakrzepicą są zarówno pacjenci, którzy przeszli COVID-19 ciężko i wymagali hospitalizacji, ale też te osoby, które łagodnie przechorowały COVID-19 w domu.
– Na oddziale covidowym mieliśmy pacjentów, u których rozwinęła się zakrzepica, a którzy nie mieli żadnych czynników ryzyka tej choroby. Z kolei pacjenci, którzy mieli wcześniej zatorowość płucną albo epizody zatorowe kardiologiczne lub neurologiczne, byli silnie narażeni na powtórzenie się tych schorzeń – mówi dr Piotr Ligocki.
Przechodziłeś COVID-19, zrób badania
Lekarze zalecają więc osobom, które lekko przechodziły COVID-19, aby zrobiły podstawowe badania u lekarza POZ oraz wykonały rentgen płuc.
– Zdarzają się bowiem pacjenci, którzy mają spore zmiany w płucach, mimo że mieli lekki przebieg COVID-19 – mówi dr Piotr Ligocki.
Long-COVID a zakrzepica
Takie badania powinieneś wykonać także wtedy, gdy masz tzw. long-COVID lub zespół post-COVID, czyli gdy nawet kilka miesięcy po przechorowaniu występują u ciebie objawy neurologiczne. Chodzi np. o zaburzenia pamięci czy bóle głowy, odczuwanie wzmożonej męczliwości, kłopoty z wcześniej prawidłowym oddychaniem, ból w klatce piersiowej podczas wchodzenia po schodach czy narastające duszności.
– Osoby, które mają objawy typowe dla zespołu pocovidowego lub long-COVID, muszą wiedzieć, że może u nich wystąpić ostry proces zakrzepowy – mówi dr Piotr Ligocki.
Jak ocenia, COVID-19 jest obecnie jednym z najbardziej niebezpiecznych czynników doprowadzającym we wszystkich grupach chorych do procesów prozakrzepowych.
Profilaktyka przeciwzakrzepowa
Dr Piotr Ligocki, kierując oddziałem covidowym w swoim szpitalu, obserwował przypadki powikłań po COVID-19, ale też efekty prowadzonej profilaktyki zakrzepowej.
– Pracując na oddziale covidowym, zauważyłem pewną prawidłowość: pacjenci nawet w ciężkim stanie, którzy byli leczeni przeciwzakrzepowo, mieli zdecydowanie mniej epizodów prozakrzepowych w porównaniu z osobami, które przechodziły COVID-19 w domu, a miały czynniki ryzyka sprzyjające powstawaniu zakrzepów, ale leczenia przeciwzakrzepowego nie otrzymały. Dlatego ważne jest stosowanie profilaktyki przeciwzakrzepowej u pacjentów chorujących na COVID-19 – przekonuje ekspert.
Wyjaśnia, że chorzy ci powinni dostawać heparynę nie tylko podczas hospitalizacji, ale nawet do miesiąca po jej zakończeniu. Zalecenie to dotyczy zwłaszcza tych osób, które miały czynniki prozakrzepowe.
Z obserwacji dra Piotra Ligockiego wynika, że pacjenci z COVID-19 leczeni poza szpitalem z czynnikami ryzyka chorób zakrzepowo-zatorowych, którzy nie dostawali heparyny albo mimo zaleceń jej nie stosowali, dość często trafiali do szpitala z epizodami zatorowości płucnej, udaru mózgu lub zawału serca.
Heparyny
Jak przypomina dr Piotr Ligocki podczas np. drugiej fali COVID-19, były duże problemy z dostępem do heparyny. Obecnie nie ma takiego problemu, ale może się to zmienić, gdy znów wirus postanowi zaatakować w kolejnej fali.
Leki te w większości są produkowane w Chinach. Heparyny nie trafiały na rynek europejski, bo były zerwane łańcuchy dostaw. Dodatkowym problemem jest też afrykański pomór świń, który występuje na terenie Chin. Z powodu tej choroby Chińczycy wybijają całe stada zakażonych świń, a heparyny są produkowane z jelit wieprzowych.
Rozwiązaniem tego problemu mogą być pentasacharydy, zwane antykoagulantami syntetycznymi, które powstają w laboratorium.
Przed pandemią COVID-19 nie były tak często stosowane, jak w pandemii, więc obserwacji było mniej. Pandemia pokazała - jak wyjaśnia dr Piotr Ligocki – że są one bardziej bezpieczne od heparyn biologicznych, bo te u części pacjentów powodują działania niepożądane, takie jak zespół małopłytkowości poheparynowej oraz uczulenia.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.