Podgrzewanie to nie palenie. Jak bardzo istotna jest ta różnica?
redakcja naTemat.pl
17 listopada 2022, 08:02·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 listopada 2022, 08:02
Nikotyna uzależnia, to żadna nowość. To jednak nie ona zabija palaczy. Szkodliwe substancje podróżują do naszych płuc za pośrednictwem dymu, który uwalnia się w wyniku spalania tytoniu. Producentom nowoczesnych urządzeń bezdymnych udało się wyeliminować spalanie. Okazuje się bowiem, że tytoń podgrzewany również może dostarczać do organizmu nikotynę.
Reklama.
Reklama.
“Heat-not-burn”, czyli produkty bezdymne
Urządzenia typu “heat-not-burn” zwane również podgrzewaczami tytoniu stają się coraz popularniejsze wśród osób, które nie są w stanie rozstać się z nałogiem nikotynowym. Urządzenie ma nad tradycyjnymi papierosami tę przewagę, że nie wytwarza dymu, a jedynie aerozol. W jego składzie, owszem, znajdziemy nikotynę, jest on jednak wolny od szkodliwych substancji smolistych.
W podgrzewaczach,, podobnie jak w tradycyjnych papierosach, wykorzystywany jest tytoń. To on jest “źródłem” nikotyny. Jak jednak wykazały badania, substancja ta może zostać uwolniona w temperaturze znacznie niższej od temperatury spalania. Wystarczy bowiem podgrzać specjalny, dedykowany tego rodzaju urządzeniom wkład do temperatury ok. 250 stopni, aby aktywować produkcję specjalnego aerozolu, którym użytkownik może się zaciągnąć.
W składzie pary wydobywającej się z podgrzewacza, oprócz nikotyny, znajdziemy również glikol, który w wyniku podgrzewania zamienia się w parę. Producenci podgrzewaczy tytoniu zapewniają, że produkowany przez urządzenia aerozol ma mniej dokuczliwy dla otoczenia zapach, niż ten kojarzony z papierosami. Tego rodzaju odczucia to w pewnej mierze kwestia indywidualna, faktem jest jednak to, że osoby przebywające w otoczeniu użytkowników podgrzewaczy tytoniu nie są narażone na skutki biernego palenia.
Podgrzewanie redukuje ryzyko?
Naukowcy wciąż badają wpływ podgrzewaczy tytoniu na organizm. Dziś wiadomo, że ich stosowanie pomaga obniżyć ryzyko związane z przyjmowaniem nikotyny. Jak wykazują badania, całkowita rezygnacja z papierosów na rzecz podgrzewania tytoniu skutkuje obniżeniem szkodliwości korzystania z nikotyny nawet o 95 proc.
Podgrzewacze tytoniu są jednym kluczowych narzędzi strategii redukcji ryzyka: koncepcji, która zakłada, że obniżanie kosztów społecznych wynikających z palenia jest w tym momencie sprawą najistotniejszą.
Na choroby będące konsekwencją palenia papierosów umiera rocznie w Polsce nawet 80 tysięcy osób. Orędownicy wspomnianej strategii przekonują, że liczbę tę można zredukować: skoro bowiem mamy do dyspozycji mniej szkodliwe formy dostarczania nikotyny, powinno się z nich korzystać.
Takie założenie promowane jest na przykład w Wielkiej Brytanii, jak również w Czechach czy na Słowacji. Pierwsze kroki w kierunku promocji stawia też Parlament Europejski, który w tym roku przyjął sprawozdanie Komisji Specjalnej ds. Walki z Rakiem, która rekomendowała szerokie wdrożenie strategii redukcji szkód.
Warto jeszcze dodać, że w ostatnich tygodniach pojawiła się na naszym rynku kolejna nikotynowa alternatywa do podgrzewania, jaką są wkłady z mieszanki rooibosa z nikotyną. Dlaczego to istotne dla jej konsumentów? Nowe wkłady dostępne pod nazwą VEO są alternatywą beztytoniową, którą jednak można podgrzewać na sposób identyczny, jak wkłady tytoniowe. Ponadto, są one dostępne w szerokiej gamie aromatów i jak dowiodły dotychczasowe badania bahawioralne, to właśnie aromaty w alternatywnych produktach nikotynowych są tym argumentem, który przekonuje dotychczasowych użytkowników tradycyjnych papierosów do przerzucenia się na nikotynowe alternatywy.