Strategia redukcji ryzyka: świat zmienia podejście do nałogów
redakcja naTemat.pl
27 maja 2024, 13:09·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 maja 2024, 13:09
Badania Eurobarometru wskazują, że polscy palacze relatywnie rzadko deklarują chęć wyjścia z nałogu. W skali Unii Europejskiej jesteśmy w czołówce stawki krajów, w których przedwczesna umieralność z powodu palenia papierosów jest jedną z najwyższych. Czy wprowadzenie strategii znanej jako “harm reduction” pomogłoby zmienić te liczby?
Reklama.
Reklama.
Papierosy pali w naszym kraju około 20 proc. społeczeństwa. To odsetek bliski średniej unijnej. Jeśli jednak zapytamy palaczy, ilu z nich w najbliższym czasie zamierza próbować rozstać się z nałogiem, okaże się, że będzie to liczba stosunkowo niska. Taką gotowość deklaruje bowiem zaledwie 12 proc. osób uzależnionych od palenia papierosów. To trzeci najniższy wynik w skali Unii Europejskiej.
A papierosy zabijają rok rocznie zabijają ogromną liczbę osób. Z najnowszych danych wynika, że palenie może być przyczyną aż 80 tysięcy zgonów rocznie. Niektórzy specjaliści utrzymują, że nawet ⅕ osób, które co roku umierają w Polsce, paliła papierosy i to właśnie ten nałóg powinien być uznawany za główną przyczynę ich zgonów.
Podobnie jest na całym świecie. Fakt, że próby wyeliminowania dymu papierosowego z przestrzeni publicznej podejmowane są bezskutecznie od lat, skłania poszczególne organizacje zajmujące się profilaktyką zdrowotną do poszukiwania nowych metod walki z nałogiem. Popularne ostatnio podejście opiera się na strategii “harm reduction”, czyli redukcji szkód.
Redukcja szkód: na czym polega?
Harm reduction to nic nowego - od lat stosuje się to podejście w leczeniu uzależnień od narkotyków czy alkoholu. Jego celem jest odzyskanie kontroli nad nałogiem poprzez zastąpienie szkodliwej substancji taką, której działanie będzie podobne, ale skutki dla zdrowia - mniej dotkliwe.
W ten sposób udało się opanować na przykład falę uzależnień od heroiny w latach 80. Osobom uzależnionym podawano metadon, czyli substytut śmiertelnego narkotyku. Aby go otrzymać, chorzy musieli zgłosić się do kliniki, gdzie substancję podawano w kontrolowanych warunkach, co również nie było bez znaczenia - minimalizowało bowiem ryzyko zakażenia wirusem HIV poprzez współdzielenie igieł.
Redukcja szkód a palenie papierosów
Palenie to nałóg o wysokiej śmiertelności, więc redukowanie szkód również ma w tym przypadku mocne uzasadnienie, zwłaszcza że dym papierosowy szkodzi nie tylko palaczom, ale i osobom znajdującym się w ich otoczeniu.
Mniej szkodliwym zamiennikiem papierosa może być w tym przypadku na przykład e-papieros, podgrzewacz tytoniu lub saszetka z nikotyną. W trakcie korzystania z tych nikotynowych alternatyw nie dochodzi bowiem do procesu spalania tytoniu, najbardziej niebezpiecznego dla zdrowia.
W efekcie palacze, którzy zdecydują się na rezygnację z papierosów i stosowanie jedynie produktów bezdymnych, redukują ryzyko zachorowania na wiele chorób, między innymi nowotworów.
Harm reduction zyskuje coraz szerszą aprobatę społeczną. Wśród krajów, które zdecydowały się włączyć ją do swoich programów ochrony zdrowia publicznego, znajduje się min. Wielka Brytania, a także Słowacja czy Czechy. Redukcję szkód poparł też swego czasu Parlament Europejski, głosując za przyjęciem raportu końcowego Komisji Specjalnej ds. Zwalczania Raka (BECA).