Ze sklepów do muzeów. Jeden z koncernów tytoniowych chce skończyć z papierosami
Czy los papierosów jest przesądzony i w niektórych krajach już za kilkanaście będzie je można oglądać tylko w... muzeach? Być może jest na to szansa.
Reklama.
Czy los papierosów jest przesądzony i w niektórych krajach już za kilkanaście będzie je można oglądać tylko w... muzeach? Być może jest na to szansa.
Papieros to dzisiaj najczęstsza używka wśród Polaków. Każdego dnia sięgają po niego ponad 3 miliony kobiet i ponad 5 milionów mężczyzn. Sięgają zresztą coraz częściej, bo sprzedaż papierosów rośnie u nas od 8 lat. W ub. roku wypaliliśmy ponad 49,3 miliardy papierosów (źródło: PAP). Biznes zatem kwitnie.
– Miejsce papierosów jest w muzeach, a nie na półkach sklepowych – to słowa Jacka Olczaka, globalnego prezesa Philip Morris International, które padły podczas jednej z konferencji prasowych tej firmy. Blisko dekadę temu amerykański koncern tytoniowy obrał nowy kurs. Postawił na tzw. produkty bezdymne, wypuszczając w świat swoje flagowe urządzenie do podgrzewania tytoniu, czyli IQOS-a.
Ostatnio firma zaprezentowała zresztą u nas najnowszą generację swojego urządzenia o nazwie Iluma. Jako pierwsze na świecie otrzymało technologię indukcyjnego podgrzewania tytoniu od wewnątrz, bez ostrza grzewczego, bez dymu, bez popiołu i bez konieczności czyszczenia urządzenia. Koncern poinformował, że wyłoży też ponad miliard złotych na swoją nową inwestycję: już na początku przyszłego roku z taśmy produkcyjnej jego fabryki w Krakowie będą schodzić wkłady tytoniowe do podgrzewania, skierowane zarówno na rynek polski, jak i za granicę.
W kolejnych latach w ślad za Philipem Morrisem poszły pozostałe firmy tytoniowe. I choć nie wszystkie posługują się tak kategorycznymi sformułowaniami o zakończeniu produkcji i sprzedaży papierosów jak amerykański producent, to każdy liczący się dzisiaj na scenie tytoniowej koncern ma już w swoim portfolio jakiś produkt alternatywny dla papierosów.
Alternatywny czyli taki, który ma i wydziela zdecydowanie mniej szkodliwych substancji niż papieros. A takich alternatyw dla tradycyjnego dymka jest kilka: od podgrzewaczy tytoniu przez e-papierosy, kończąc na saszetkach ze sproszkowaną nikotyną. Według dotychczasowych badań palacz, który sięga zastępczo po któryś z produktów alternatywnych, zamiast palić papierosy, może w ten sposób obniżyć ryzyko i szkodliwe skutki związane z nikotynowym nałogiem.
Od ponad 10 lat polscy palacze mają jakąś alternatywę dla papierosa. Mimo to odsetek palaczy tradycyjnych papierosów u nas ciągle rośnie. Mało tego, wszystkie alternatywy dla papierosów stanowią u nas około 16 proc. rynku. Papierosy mają około 84 proc. polskiego rynku. Powody są trzy: dostępność, cena i informacja. Papierosy są tanie, wszędzie dostępne i każdy palacz wie o ich istnieniu. W przypadku alternatyw główną barierą jest najczęściej brak wiedzy, że takie produkty dla palaczy w ogóle istnieją. Ich niższa dostępność to druga wada.
Dlatego eksperci ds. zdrowia publicznego mówią wprost: palenie papierosów to epidemia. Na świecie mamy ponad miliard palaczy. U nas pali niemal jedna trzecia dorosłych (28,8 proc.). Na przestrzeni roku umiera około 81 tysięcy z nich. A polscy politycy nie mają żadnego pomysłu, jak ten problem rozwiązać.
Z kolei politycy w Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii czy w Stanach Zjednoczonych – tworzą takie prawo, które nie tyle mnoży przed palaczami kolejne zakazy i obostrzenia, ile otwiera im furtkę do alternatyw dla papierosa. Oczywiście, sama dostępność podgrzewaczy, e-papierosów czy saszetek nikotynowych nie jest tutaj lekiem na całe zło: żadna nikotynowa alternatywa nie jest wolna od ryzyka, ani obojętna dla zdrowia. Niemniej jednak znacząco redukuje ryzyko wystąpienia takich chorób, jak np. nowotwór płuc czy POChP.
Problem w tym, że palacze nie są tego świadomi. Globalnie liczba użytkowników alternatyw waha się na poziomie 0,1 mld przy 1,1 mld palaczy papierosów.
Są jednak kraje, w których aktywna promocja profilaktyki antypapierosowej daje spektakularne efekty. Wystarczy spojrzeć na Szwecję: niekwestionowanego lidera w dziedzinie walki z paleniem papierosów. Odsetek palaczy w tym skandynawskim kraju wynosi dzisiaj zaledwie 5,6 proc. i jest najniższy w całej Unii Europejskiej. Szwecja może uzyskać od WHO status „społeczeństwa wolnego od dymu papierosowego” jeszcze w tym roku. Na 17 lat przed Unią Europejską.
Wbrew pozorom, Szwedzi nie kultywowali bezdymnego stylu życia do zawsze, wręcz przeciwnie. Jeszcze dekadę temu, skala problemu była podobna do naszej, polskiej, a przedstawiciele służby zdrowia wydawali się podobnie bezradni.
Pomogła radykalna zmiana kursu: zamiast straszyć problemem i preparować coraz to makabryczniejsze plakaty z wizerunkami gnijących narządów wewnętrznych, szwedzcy politycy postanowi zaproponować rozwiązanie - kontrowersyjne, ale jak się okazało, skuteczne. Obok promocji zdrowego stylu życia i oferowania psychologicznego wsparcia w wychodzeniu z nałogu, palacze dostali mniej szkodliwy zamiennik – snus. W UE snus jest zresztą dzisiaj legalny tylko w Szwecji. Szwedzi wywalczyli sobie z Komisją Europejską prawo do traktowania tego wyrobu jako ich lokalnego produktu.
Snus, czyli tytoń zamknięty w bawełnianych woreczkach, wkładanych pod dziąsło, to używka znana w Szwecji od lat. Jak się jednak okazuje, w porównaniu z papierosami jest ona mniej szkodliwa. O ile mniej? Dość powiedzieć, że dzisiaj w Szwecji ryzyko zachorowania na nowotwory związane z paleniem jest aż o 41 proc. niższe, niż wynosi europejska średnia. Jednym z powodów tak dobrego wyniku jest to, że Szwedzi przestali palić papierosy, równolegle przechodząc na snus właśnie.
Nikotynowe alternatywy promuje również Wielka Brytania. Budżet programu “Switch to stop” (“Przestaw się i przestań”) to 45 mln funtów. W jego ramach rząd rozdaje palaczom nikotynowe zamienniki i wierzy, że taka strategia pozwoli ograniczyć daleko większe koszty ponoszone przez system ochrony zdrowia.
Walkę z papierosami podejmuje również rząd USA. Były szef FDA, czyli Federalnej Agencji ds. Żywności i Leków, dr. n. med. Scott Gottlieb, przyznał publicznie, iż "to nie nikotyna zabija, lecz wszystkie inne czynniki rakotwórcze występujące podczas spalania tytoniu".
Produkty bezdymne w wielu krajach mają dziś faktyczną szansę na to, żeby wyprzeć papierosy. Oczywiście one same nie są pozbawione wad: nadal zawierają uzależniającą nikotynę i nadal są szkodliwe dla zdrowia. Mogą jednak stanowić lepszą niż papieros alternatywę dla wielu milionów palaczy, którzy z nałogiem nie chcą się rozstawać.