Na wykorzystanie pieniędzy z KPO będzie mało czasu – przyznaje wiceminister zdrowia Katarzyna Kacperczyk. Chodzi o ok. 20 mld zł, które będą mogły być wykorzystane m.in. na sprzęt i infrastrukturę w szpitalach oraz przychodniach specjalistycznych czy na uczelniach medycznych. Po zmianie rządu środki zostały odblokowane, ale plan wymaga rewizji, która właśnie się kończy. Zaraz potem zostaną ogłoszone konkursy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
System ochrony zdrowia w Polsce daleki jest od ideału i choć niektórzy mówią, że bez reformy można wlać w niego każde pieniądze, a niewiele to zmieni, to szpitale i przychodnie czekają na dodatkowe środki z KPO. Dla niektórych to jedyna szansa na niezbędne inwestycje w infrastrukturę i sprzęt.
A chodzi o ok. 20 mld zł. Jest tylko jeden problem. Czasu na wykorzystanie tych środków i realizację inwestycji Polska będzie mieć bardzo mało, bo do końca czerwca 2026 r., więc tym bardziej trzeba dobrze przemyśleć skalę projektów i możliwości ich realizacji.
Czy KPO wyjdzie nam na zdrowie? Nad tym zastanawiali się uczestnicy konferencji na Uczelni Łazarskiego. Wiceminister zdrowia Katarzyna Kacperczyk przypomniała, że KPO obejmuje wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej i został zainicjowany w 2020, aby odbudować gospodarkę, w tym ochronę zdrowia po pandemii oraz przygotować systemy na inne ewentualne zagrożenia i wyzwania.
Do końca funkcjonowania poprzedniego rządu finansowanie zostało zablokowane, większość terminów nie została dotrzymana, więc zastaliśmy niełatwą sytuację –przyznała.
– KPO składa się z pięciu komponentów, z których ten oznaczony literą "D" jest moim ulubionym, bo jest poświęcony ochronie zdrowia. Trzeba także dodać, że jest jednym z najtrudniejszych do realizacji. Ta trudność polega na tym, że okres obowiązywania, kwalifikowalności wydatków i realizowania zadań, które zostały zapisane w KPO, to jest 30 czerwca 2026 roku. Dla krajów, które realizują to od roku 2020, także to jest trudne, jak mówią nam koledzy z innych państw członkowskich, ale myślę, że nie aż tak bardzo jak u nas – mówiła wiceszefowa resortu.
Dodał, że obecnie jesteśmy na etapie rewizji KPO. – Oczekujemy, że do końca czerwca Komisja Europejska zatwierdzi naszą propozycję, ale cały czas trwają konsultacje. Jednocześnie przygotowujemy się do realizacji konkursów. Rewizja i jej zatwierdzenie wymaga nowej umowy i dopiero po niej możemy uruchomić środki – wyjaśniła.
Małe zmiany o dużym znaczeniu
Jak tłumaczyła, plan składa się z części dotyczącej reform oraz inwestycji. Największą trudnością w zakresie reform jest to, że w KPO wpisana była jedna ustawa, która miała zreformować wszystkie szpitale.
Jednak zebrała ona 3 tys. krytycznych uwag i była społecznie nieakceptowalna, dlatego nowy rząd z niej zrezygnował i w zamian zaproponował "pakiet legislacyjny", czyli propozycje zmian w różnych aktach prawnych.
– Pracujemy nad nim i w najbliższym czasie trafi do konsultacji. Niektóre zmiany wydają się pozorne ale będą miały duże znaczenie, bo przełożą się na większą elastyczność szpitali, możliwość przekształcania oddziałów, tworzenia konsorcjów szpitali. Liczymy, że pozytywnie wpłyną na cały system – mówiła wiceminister.
Jak zapowiedziała, resort zdrowia planuje szybko ogłosić konkurs dotyczący zamiany łóżek szpitalnych w łóżka opieki długoterminowej.
Inny obszar dotyczy zwiększenia kadr medycznych, w czym pomóc mają środki m.in. na stypendia na uczelniach medycznych, infrastrukturę na uczelniach oraz w szpitalach klinicznych służącą do dydaktyki, np. zakup symulatorów. Tu konkursy już ruszyły.
Kolejny to wsparcie polskiego potencjału naukowo-badawczego, biotechnologii. Konkursy będą ogłaszane we współpracy z Agencją Badań Medycznych.
Dodatkowym komponentem inwestycyjnym jest sektor IT. Środki będą przeznaczane na infrastrukturę badawczą, szkolnictwo i kwestię usług IT, w tym cyfryzację dokumentacji medycznej i systemy zabezpieczania danych. W planach jest m.in. konkurs na narzędzia analityczne zdrowia pacjentów, które pozwolą szybciej diagnozować pacjentów przy użyciu sztucznej inteligencji.
– To zmiany z przystawionym pistoletem do głowy, bo mamy ograniczony czas. W przypadku tej rewizji wszystkie zmiany w zakresie reform i inwestycji może nie kończą reformy całego systemu i nie rozwiążą wszystkich bolączek, ale usprawnią funkcjonowanie placówek, dadzą trochę przestrzeni i elastyczności szpitalom, a przy okazji wesprzemy inwestycje – przyznała Katarzyna Kacperczyk.
Dodała, że równolegle i niezależnie od środków z KPO toczą się różne zmiany w systemie, jak np. reforma psychiatrii, czy przygotowania do wdrożenia centralnej e-rejestracji.
KPO w ochronie zdrowia, czyli mierz siły na zamiary
Dla tych, którzy liczą na środki z KPO na inwestycje, wiceminister ma dobrą radę. Jaką? Według niej chodzi o dobre określenie swoich potrzeb i możliwości wykonania projektu w ograniczonym czasie.
Dobrze jest też podzielić inwestycję na etapy tak, "aby niezrealizowanie jakiejś jednej części projektu, co zawsze się może zdarzyć, nie doprowadzało do fiaska całości".
Biorąc pod uwagę ograniczony czas na realizację inwestycji lepiej też podjąć nieco mniejszy projekt, ale go dokończyć, niż zbyt duży, który jeżeli nie zostanie ukończony w czasie, straci finansowanie z KPO.
Pieniądze z KPO to nie sposób prostą na reformę systemu
Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP ocenił, że środki z KPO w komponencie zdrowotnym to ok. 20 mld zł, podczas gdy roczne nakłady na ochronę zdrowia w Polsce to blisko 200 mld zł. Jego zdaniem środki z KPO nie będą więc "gamechangerem".
Jednak wskazał, że oprócz komponentu D są też inne, jak np. efektywność energetyczna czy informatyzacja i te źródła też mogą dobrze służyć systemowi ochrony zdrowia.
Jak podkreślał Kamil Sobolewski, KPO to jeden ze sposobów na finansowanie ochrony zdrowia, ale nie zastępuje programu rozwoju opieki zdrowotnej w Polsce, a taki powinien funkcjonować ponad źródłami finansowania.
To istotne zwłaszcza w kontekście zmian demograficznych i starzenia się społeczeństwa przekładających się na rosnące zapotrzebowanie na świadczenia medyczne. Według niego wyzwaniem będzie też kwestia ograniczonych zasobów kadrowych, bo już dziś brakuje pielęgniarek.
Dlatego - jak przekonywał - trzeba inwestować w profilaktykę, badania przesiewowe, edukację na temat zdrowego stylu życia czy nawet uzależnić ceny pewnych świadczeń od tego, jak zdrowy styl życia prowadzimy.
– Osoby, które są w złej formie fizycznej od młodości będą potrzebowały szybciej i więcej nakładów na ich leczenie. Trzeba więc myśleć o wydłużeniu czasu życia w zdrowiu. Nie chodzi o płacenie za procedury ratujące zdrowia i życie, ale za utrzymanie pacjenta w zdrowiu – zaznaczył.
Mniej "hotelowania"
Jakub Kraszewski, dyrektor naczelny gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego zwracał z kolei uwagę na niezbędną zmianę sposobu leczenia chorych i dążenie do ograniczenie "hotelowania" pacjentów w szpitalach, bo to jest największy koszt w naszym systemie ochrony zdrowia.
Wskazywał, że trzeba stawiać na jak najskuteczniejszą diagnostykę, aby móc krócej i efektywniej leczyć.
– Jeżeli nie mamy pielęgniarek, to nie mamy wyjścia i musimy szukać rozwiązań, aby dążyć do krótkich hospitalizacji – stwierdził Jakub Kraszewski.
Pacjentów zapewne ucieszą wszystkie rozwiązania, które przełożą się na większą dostępność do świadczeń, bo to ona pozostaje głównym problemem w publicznym systemie ochrony zdrowia.
Dziennikarka działu Zdrowie. Ta tematyka wciągnęła mnie bez reszty już kilka lat temu. Doświadczenie przez 10 lat zdobywałam w Polskiej Agencji Prasowej. Następnie poznawałam system ochrony zdrowia „od środka” pracując w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. Kolejnym przystankiem w pracy zawodowej był powrót do dziennikarstwa i portal branżowy Polityka Zdrowotna. Moja praca dziennikarska została doceniona przez Dziennikarza Medycznego Roku 2019 w kategorii Internet (przyznawaną przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia) oraz w 2020 r. II miejscem w tej kategorii.