Liczą, że dzięki odchudzaniu Polaków przytyje ich własny portfel. Ewa Chodakowska i Konrad Gaca otwierają swoje kluby fitness w Warszawie. Kto z nich ma szansę pierwszy zarobić miliony?
Gdyby co czwarty z 683 tys. fanów na Facebooku Ewy Chodakowskiej kupił jej książkę albo zapłacił 150 zł za udział w treningu, najbardziej znana polska instruktorka fitness zarobiłaby „od strzału” 5-6 mln złotych. Do tej pory rozmieniała się na drobne, organizując improwizowane treningi w wynajętych salach. Wprawdzie książka „Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską” jest hitem, jednak sprzedaż ponad 100 tys. egzemplarzy nabiła kieszenie głównie wydawcy i dystrybutorom.
Teraz robi pierwszy krok w biznesie na własny rachunek. Wkrótce na warszawskim Mokotowie ruszy jej własny fitness klub, a potem być może kolejne w innych miastach. Cennik nie jest jeszcze znany, ale już można zakładać że w stronę Chodakowskiej popłynie rzeka pieniędzy. – Ewa otwiera własną siłownię, aby mieć bliższy kontakt ze swoimi fankami. Bo będzie tam pracować osobiście, jak również z wieloma współpracownikami – mówi Tomasz Choiński, trener i współpracownik trenerki. Ona sama pisze na Facebooku, że nie może się doczekać kiedy własnym klubie zacznie mobilizować swoje fanki do treningu.
Męska wersja Chodakowskiej?
Tymczasem niedaleko, również w Warszawie, otwiera swoje centrum odchudzania Konrad Gaca, który popularność zdobył jako prowadzący program „Zabójcy tłuszczu” w Polsacie. Prawie 900 tys. widzów śledziło jak jednego z uczestników, Marka, o wadze 248 kg odchudza o 112 kg. Do niedawna Gaca pracował tylko w Lublinie, gdzie mieszka, oraz udzielał porad dotyczących diety przez internet. Kiedy niedawno na spotkanie z nim przyszło 700 osób, zdecydował, że bez obaw wchodzi do Warszawy, na najbardziej zyskowny i liczny rynek.
- Mam nadzieję, że tak jak kiedyś powstawały szkoły tańca, tak teraz pojawi się moda na zdrowy styl życia - mówi w rozmowie z naTemat Konrad Gaca.
- Nie traktuję Ewy jako konkurencji. Wiele osób pyta mnie, co o niej sądzę. Próbuje wypytywać czy jej treningi są profesjonalne, ale nie znam się na napinaniu pośladków i muskułów. To świetnie, że mobilizuje rzesze młodych dziewczyn do ruchu. Bo ci którzy zasiedzą się na tapczanie z czipsami trafiają później do mnie – dodaje.
Miss kaloryfera, mistrz bicepsa
Skąd się wzięła dwójka najbardziej znanych w Polsce „odchudzaczy”? Pojawienie się Ewy Chodakowskiej w mediach zawdzięczamy jej mężowi, Lefterisowi Kavoukisowi – pracował jako trener interpersonalny w Grecji. Chodakowska ukończyła tam jego akademię pilates. Kiedy zostali parą i przeprowadzili się do Polski, to on pomagał wypromować ją w czasopismach o zdrowym stylu życia.
Zaczynała w sesjach foto jako „miss kaloryfera”, czyli świetnie wytrenowanego brzucha. Skutecznie promowała się w internecie, publikując filmy o treningach, diecie. Kiedy już zdobyła rzesze internetowych fanów zjawili się sponsorzy — producenci suplementów oraz koncern Adidas, który poprosił ją o poprowadzenie największego zbiorowego treningu fitness w Polsce z 3 tysiącami uczestników. Udało się jej wskoczyć do telewizji śniadaniowych TVP i TVN. Od listopada 2013 ma swój własny program w Dzień Dobry TVN.
Konrad Gaca zaczynał 10 lat temu od małej siłowni w Lublinie. Doradzał sportowcom w sprawach żywienia, pisał artykuły do gazet: "Dziennika Zachodniego", "Kuriera Lubelskiego" i wielu innych. - Kiedy kilka lat temu zaczęła się w Polsce epidemia otyłości, skupiłem się tylko na grupie osób z tym problemem. Żeby pomóc im w przełamaniu kompleksów zabroniłem wstępu do swojej siłowni co bardziej wysportowanym klubowiczom – opowiada. Dodaje, że wcale nie stracił na tym finansowo, zyskał rzesze polecających go klientów.
Głośno zrobiło się o nim dwa lata temu, kiedy poleciła go Iwona Pavlović – tancerka i jurorka programu „Taniec z gwiazdami”. Straciła 18 kg dzięki jego autorskiej diecie i programowi ćwiczeń. Podobny „zestaw odchudzający”, choć bez indywidualnego wsparcia mistrza, można w Warszawie wykupić za 399 zł miesięcznie. W tej cenie otrzymujemy zestaw ćwiczeń, plan żywieniowy, możliwość konsultację z lekarzem, trenerami udział w spotkaniach motywacyjnych, a nawet dobre słowo od samego Konrada Gacy.
- Nie chcę kreować się na asystenta gwiazd, być indywidualnym trenerem do wynajęcia za duże pieniądze. Chcę pomagać rzeszom otyłych ludzi, których w Polsce nie brakuje – mówi.
Milion wytopiony z tłuszczu
Z odchudzających programów Konrada Gacy korzysta obecnie 2,2 tys. osób. Choć jego warszawski ośrodek rusza dopiero w marcu miejsca w pierwszych miesiącach prawie wyprzedane. Przeliczając to przez cenniki wychodzi prawie 800 tys. przychodu miesięcznie. Może się okazać, że dietetyk już w pierwszym roku zgarnie milion złotych zysku. - To nie tylko biznes, ale też misja. Od lat walczę z epidemią otyłości – mówi skromnie, podkreślając w wypowiedziach słowa "pacjenci", a nie "klienci".
A jednak, fitness-biznes rośnie z każdym rokiem, tak jak i tusza Polaków. Lekarze, trenerzy i dietetycy biją na alarm bo 60 proc. z nas ma nadwagę, a co szósty otyłość liczoną 15, 20 i więcej kilogramów. Tak jak kiedyś w USA problemy jednych, zmieniły się w zysk innych. Problem otyłości wykreował nowych milionerów jak Gunnar Petersson, trener Kim Kardashian, Angeliny Jolie, Sylwestra Stallone i Bruce'a Willisa. Jego roczne przychody sięgają 10 mln dolarów.
W rankingach najlepiej zarabiających trenerów tuż za nim plasuje się Bob Green – który odchudzał, jak wiadomo wielokrotnie, gwiazdę amerykańskiej telewizji Oprah Winfrey. Modelowaniem hollywoodzkich ciał regularnie zajmuje się też Patrick Murphy, a część swojej rocznej gaży – 5 mln dolarów zawdzięcza m.in. Evie Longorii,której wytrenowane wdzięki oglądaliśmy w serialu „Gotowe na wszystko”. Czy również w Polsce gwiazdorzy fitnessu awansują do biznesowej ekstraklasy?