Polacy chwalą elastyczny rynek pracy na Wyspach. Dlaczego nie ma go w Polsce?
Łukasz Grzesiczak
27 maja 2014, 12:15·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 27 maja 2014, 12:15
- Ja i żona czujemy, że mając silną motywację i pragnienie można znaleźć tutaj pracę, można się w niej rozwijać, coś osiągnąć. W Polsce odczuwaliśmy bezsilność, tutaj czujemy, że nasze życie zawodowe jest w naszych rękach - mówi mieszkający na Wyspach Marcin Kreczmer. Stopa bezrobocia w Wielkiej Brytanii spadła poniżej 7 procent. Specjaliści przyczynę sukcesu brytyjskiej gospodarki upatrują w deregulacji rynku pracy i popularności pracy tymczasowej. Zgadzają się z nimi nasi rozmówcy, Polacy pracujący na Wyspach.
Reklama.
Brytyjski Urząd Statystyczny poinformował, że stopa bezrobocia w kwietniu 2014 roku wynosi 6,9 proc. Bezrobocie na Wyspach spada - we wrześniu 2013 roku bez pracy pozostawało 7,1 proc. populacji, rok wcześniej 7,9 proc. Od grudnia 2013 do lutego 2014 roku zatrudnienie wyniosło 30 390 000 i było wyższe niż w przypadku okresu od września do listopada 2013 roku (o 239 000 ) i o 691 000 wyższe niż rok wcześniej. W perspektywy roku wzrosły także płace na Wyspach o 1,7 proc. Dla porównania w Polsce stopa bezrobocia w marcu 2014 wynosiła 13,5 proc.
Młodzi potrzebują wolności i elastyczności
- Wciąż pojawiają się nowe rozwiązania mające na celu poprawienie sytuacji na rynku pracy. Najczęściej dotyczą one stopy bezrobocia i różnego rodzaju form aktywizacji, aby bezrobocie zmniejszyć. Z pewnością rozwiązania brytyjskie mogą być dla nas inspirujące - uważa Ewa Iżykowska, specjalistka ds. rynku pracy z GoldenLine.
- Rynek pracy wymaga świeżego spojrzenia i zwrócenia uwagi na to, co się na nim aktualnie dzieje. Wciąż opieramy się na myśleniu sprzed 20 lat – etat jako najbardziej pożądana wartość. Świadczą o tym również w dalszym ciągu „wyśrubowane” regulacje państwa w zakresie polityki pracy - zauważa specjalistka. I przekonuje, że pracując w agencji pracy miała okazje niejednokrotnie rozmawiać z młodymi ludźmi na temat niestandardowych form zatrudnienia.
- Młodzi potrzebują wolności w wyborze, elastyczności i tzw. „kariery bez granic”, czyli częstej zmiany pracy i nieograniczonych możliwości, co dają im właśnie nietypowe formy zatrudnienia. Zamiast rozwijać pomysły, które się nie sprawdzają, postawmy na elastyczność pracy poprzez zmianę prawa opierając się na doświadczeniu państw, które skutecznie wprowadziły już takie rozwiązania. I nie chodzi o to, aby deregulować rynek pracy, ale aby uelastycznić regulacje i dostosować je do aktualnych potrzeb na rynku, biorąc przykład z Wielkiej Brytanii. Jeśli warunki pracy tymczasowej w Wielkiej Brytanii zachęcają do podejmowania pracy, warto wprowadzić podobne usprawnienia w Polsce, żeby praca elastyczna była atrakcyjna dla Polaków również w naszym kraju - przekonuje Ewa Iżykowska.
Brak elastyczności polskiego rynku pracy jest podnoszony od dawna
- Brytyjskie agencje pracy tymczasowej stanowią swego rodzaju poduszkę bezpieczeństwa, bufor niwelujący zagrożenie skokowego wzrostu stopy bezrobocia w Wielkiej Brytanii. Agencje poprzez swoją elastyczność podaży pracy w sposób płynny wycofywały pracowników z sektorów dotkniętych strukturalnym ograniczaniem kosztów, także tych osobowych, przesuwając ich do sektorów, w których istniało zapotrzebowanie na pracowników, a były do tej pory mniej atrakcyjne np. ze względu na niskie płace - tłumaczy Marcin Celiński, liberał, przedsiębiorca i publicysta "Liberte!".
Publicysta dostrzega atut tej formy zatrudnienia szczególnie dla młodych, najsilniej dotkniętych niebezpieczeństwem bezrobocia: - Problemem większości dzisiejszych gospodarek jest stosunkowo wysokie bezrobocie wśród młodych, których naturalny brak doświadczenia upośledza na rynku pracy - agencje pozwalają im rozpocząć karierę zawodową, uzyskać podstawową niezależność finansową a przede wszystkim chronią przed najgroźniejszym zjawiskiem sygnalizowanym przez socjologów, to jest trwałym, mentalnym usytuowaniem poza aktywnością zawodową. W zależności od indywidualnych predyspozycji i umiejętności podnoszenia własnych kwalifikacji, część młodych po okresie korzystania z agencji pracy tymczasowej znajdzie swoje samodzielne miejsce na rynku.
Czy warto brytyjskie rozwiązania aplikować na polski rynek pracy? - Problem braku elastyczności rynku pracy jest podnoszony w Polsce od dawna. Pracobiorcom wytykany jest brak mobilności, pracodawcom zachowawczość i niechęć do podejmowania ryzyka zwiększania zatrudnienia. Oba zjawiska są w pełni zrozumiałe i wynikają z naszych szeroko rozumianych uwarunkowań - stosunkowo duże koszty najmu mieszkań, sztywne prawo pracy nakładające na pracodawcę szereg zobowiązań.
Agencje pracy tymczasowej są rozwiązaniem ograniczającym te ryzyka dla obu stron, w dodatku sprawdzonym i gotowym do implementacji - uważa Marcin Celiński. I dodaje: - Wedle mojej wiedzy, działające obecnie w Polsce agencje obsługują dużych klientów typu sieci hipermarketów, prawdziwym przełomem byłaby ich współpraca z sektorem małych i średnich przedsiębiorstw (tak dzieje się na Wyspach) - bo w tej sferze, dla podtrzymania dynamiki jej wzrostu, elastyczność zatrudnienia skorelowana z okresami koniunktury i dekoniunktury przydałaby się najbardziej. Niestety pomysły legislacyjne w Polsce idą w przeciwnym kierunku, raczej zamykając formy zatrudnienia w kleszczach umów nakładających na pracodawców duże obciążenia zarówno finansowe jak i formalne. Żeby czerpać z modelu brytyjskiego należałoby ten trend odwrócić.
Sezonowa praca idzie za popytem
Troje z czworo moich rozmówców - Polaków mieszkających na Wyspach - przy znalezieniu pracy korzystało kiedyś lub nadal korzysta z pomocy agencji pracy tymczasowej. Wszyscy zgodnie chwalą elastyczny brytyjski rynek pracy i popularność tego rozwiązania.
Bartosz Dworski w Wielkiej Brytanii mieszka już 14 lat. Pochodzi z Bieszczad. - Moja dziewczyna była w ciąży. W Polsce nie widziałem perspektyw dla młodej pary z dzieckiem. Zdecydowałem się i nie żałuję - tak tłumaczy powody emigracji.
Bartosz kilkukrotnie podejmował pracę przez agencje, zwłaszcza na początku swojego pobytu na Wyspach. - Kiedyś było łatwiej, pamiętam wiszące ogłoszenia w oknach agencji pracy, z mnóstwem ofert pracy. Teraz jest już trudniej. Wydaje mi się, że za sprawa nowych członków UE i nowych fal migrantów szukających pracy. Choć z drugiej strony moja kuzynka pracuje w agencji pracy tymczasowej i twierdzi, że czasami mają problem ze znalezieniem chętnych do pracy. Zwłaszcza kiedy agencja podpisze nowy kontrakt z pracodawcą. Wówczas szukają nowych pracowników nawet na portalach społecznościowych - mówi Bartosz Dworski.
Polak przekonuje mnie, że sukces brytyjskiej gospodarki po części bierze się z elastyczności rynku pracy. - Wielu pracodawców korzysta z tymczasowych pracowników z agencji pracy, zwłaszcza w okresach przyjmowania większej ilości zamówień. Więcej zamówień (pracy) to więcej pracowników z agencji. Mniej zamówień to mniej pracowników. Wystarczy jeden telefon do agencji i agencyjni pracownicy już nie przyjeżdżają lub przyjeżdża ich mniej, a pracodawca nie ponosi żadnych kosztów za przestoje pracowników - wyjaśnia emigrant. Bartosz zwraca uwagę na fakt, że pracownicy sezonowi wypracowują sporą liczbę nadgodzin, a po zakończeniu sezonowej pracy zmieniają branżę na tę, w której aktualnie rozpoczyna się popyt.
Tymczasowy nie znaczy drugiej kategorii
Iwona Perry na Wyspy wyjechała z Warszawy. Osiem lat temu straciła pracę w Polsce, wyjechała trochę z ciekawości. Chciała podszkolić język i zdobyć doświadczenie w innym środowisku. Na początku pracowała w pubie, oczywiście dzięki agencji pracy tymczasowej. Nie narzeka - w tygodniu pracowała o wiele więcej niż wynosił pełen etat.
Dziś Iwona nie pracuje, wychowuje dziecko, a jej mąż jest wydawcą w dużej brytyjskiej firmie medialnej. - Obserwuję brytyjskie rozwiązania i jestem przekonana, że w Polsce powinniśmy mieć bardziej elastyczny rynek pracy: bez okresów wypowiedzenia, lewych zwolnień, ZUS-u. Wiem, że jako naród boimy się żyć bez stałej umowy o pracę, ale dziś to jest sposób na dobre zarabianie - przekonuje Iwona. Jednocześnie zwraca uwagę, że codzienność na Wyspach jest dostosowana do charakteru pracy pracowników tymczasowych: osoby o niestałych dochodach mogą liczyć na kartę kredytową, kredyt, umowę na telefon. Nie są traktowani - jak w Polsce - jako pracownicy drugiej kategorii.
Deregulacja w Polsce? Przechodzą mnie dreszcze...
Marcin Kreczmer też chwali sobie zajęcie znalezione przez agencję pracy tymczasowej, ale nie potrafi wyobrazić sobie podobną do brytyjskiej deregulację rynku pracy w Polsce, w której panuje dziki kapitalizm.
Marcin pochodzi z małej wioski na Żywiecczyźnie, jego żona jest z miasteczka w województwie zachodniopomorskim. Z Polski pierwszy raz wyjechali 15 lat temu. Mieszkali w Hiszpanii, Holandii, Danii, Irlandii. Ostatecznie wybrali Wyspy. - To miejsce wydaje nam się najbardziej „user friendly”, z przejrzystym systemem, dużymi możliwościami, kulturową, światopoglądową wolnością - przekonuje Marcin Kreczmer.
- Dziś oboje z żoną pracujemy jako teaching assistant w szkole dla młodzieży niepełnosprawnej. Jesteśmy zadowoleni ze swojej pracy. Na razie jesteśmy zatrudnieni przez agencję pracy tymczasowej, wygląda to jednak tak, że jeśli nasz college będzie z nas zadowolony, jest szansa zatrudnienia na stałe - mówi Marcin.
Polak nie wierzy jednak by regulacje, które sprawdzają się na Wyspach można było wprowadzić w Polsce. - To kwestia mentalności. Na Wyspach cieszę się z pracy dla agencji, cieszę się z elastyczności, łatwości zatrudnienia. Zarobki też są stosunkowo dobre, ostatnio dostałem niespodziewaną podwyżkę, o którą nawet nie zabiegałem. Kiedy wyobrażam sobie deregulację rynku pracy w Polsce to dreszcze mnie przechodzą. Przede wszystkim jestem pewny, że większa deregulacja otworzyłaby wiele nowych sposobów na wykorzystywanie pracowników. Dwa lata temu wróciliśmy z żoną do Polski na rok. Chcieliśmy zostać, znaleźć pracę, zasymilować się na nowo. To był czysty koszmar. Kombinatorstwo, złe traktowanie pracownika, nierealnie niska płaca. Po roku próbowania wyjechaliśmy znowu, tym razem raczej na dobre - tłumaczy Kreczmer.
Mój rozmówca uważa, że w Polsce dwie rzeczy powinny iść w parze: ułatwienia funkcjonowania małym przedsiębiorstwom, przez zmniejszenie podatków, odbiurokratyzowanie procedur oraz ochrona pracowników i wzmocnienie związków zawodowych.