
Reklama.
Artykuł może zawierać treści nieodpowiednie dla niektórych czytelników
Jeszcze niedawno powtarzano wszem i wobec, że "Warsaw shore" to ostateczny upadek mediów oraz widza, który czerpał przyjemność podziwiając seksualne podboje Trybsona i ekipy. Okazuje się, że nie istnieje coś takiego jak granice, chyba że geograficzne, bo nowy show "Born in the Wild" wyprodukują Amerykanie.
Skąd pomysł? Amerykańska stacja Lifetime, która wpadła na pomysł, aby wyprodukować show o porodach, zainspirowała się filmem zamieszczonym w serwisie YouTube. Widać na nim kobietę, która rodzi nie tylko poza szpitalem, ale dosłownie w naturalnym środowisku – nad rzeką.
Tego typu show produkuje się głównie po to, aby wzbudzało kontrowersje, a tym samym zainteresowanie widzów. Jak się wydaje, o to twórcy programu nie muszą się martwić. Problemem mogą być zaś protesty lekarzy. Wszystko przez to, że przy porodzie nie będą uczestniczyć położna czy ginekolog, co w naturalny sposób zwiększa niebezpieczeństwo matki i dziecka.
Co na to producenci? Ich zdaniem, zdrowiu kobiet i dzieci nic nie zagraża. W programie będą mogły wziąć udział tylko te panie, które miały już co najmniej jeden poród w swoim życiu. Mają nadzieję, że program pomoże popularyzować porody w domu.
Źródło: nsidetv.ew.com