
"Afera taśmowa" to kolejny powiew wiatru w żagle środowisk skrajnie prawicowych. W sobotę na ulicach Warszawy kolejny pokaz siły urządzili sympatycy Ruchu Narodowego, ONR i Unii Polityki Realnej, których w ostatnim czasie wyraźnie przybywa.
REKLAMA
Podczas sobotniego marszu zorganizowanego przez środowiska skrajnie prawicowe domagające się natychmiastowego ustąpienia rządu Donalda Tuska, według oficjalnych informacji miało zebrać się około 2 tys. osób. To i tak alarmująca liczba, potwierdzająca, że w Polsce rośnie poparcie dla faszyzujących i opowiadających się za autorytarnym modelem sprawowania władzy środowisk.
W rzeczywistości wydawało się jednak, że do sobotniego marszu w jego trakcie dołączyło co najmniej kilka razy więcej warszawiaków, którzy uznali, iż podpisują się pod głównym hasłem demonstracji: "Naród obudzimy, III RP obalimy". Do kilkutysięcznego tłumu przemawiał jeden z liderów Ruchu Narodowego Artur Zawisza, który domagał się natychmiastowego rozpisania wcześniejszych wyborów parlamentarnych.
- Chcemy prawdziwego polskiego rządu. Czołem wielkiej Polsce - grzmiał polityk oklaskiwany przez rzeszę zgromadzonych na ulicach stolicy zwolenników. - Ruch Narodowy jest po to, by chronić polskość przed rządami złych ludzi - podkreślał Zawisza. O wiele mniej dyplomatyczni byli jednak uczestnicy marszu, wykrzykujący hasła typu "Platforma śmiecie!" i nieco zapomniany już hit "prawilnych" "Donald matole, twój rząd obalą kibole".
Tym razem licznie zgromadzonym kibolom, którzy dotąd odgrażali się na stadionach towarzyszyło wielu seniorów i rodzin z dziećmi. To wyraźny znak, że narodowcy grają dziś już w zupełnie innej politycznej lidze niż jeszcze kilka lat temu. I świetna wiadomość dla Rosji, z którą nadwiślańscy nacjonaliści coraz częściej flirtują. Na przykład snując plany przyłączenia się Polski do rozbioru Ukrainy.
