
Niezależnie od podstaw decyzji o zwolnieniu pewne jest jedno – prezydent Warszawy ściągnie na siebie gromy środowisk katolickich. Pierwszy do ataku przystąpił na "Frondzie" ks. prof. Paweł Bortkiewicz. I to od razu z grubej rury. Jak stwierdził, Gronkiewicz-Waltz trzeba obłożyć ekskomuniką.
Sam przecież także na nią głosowałem. Wtedy przed kamerami naiwnie deklarowała, że do kandydowania na najwyższy urząd w państwie natchnął ją Duch Święty. Chciałoby się zapytać co się dzisiaj z tym Duchem stało? Ciągle jednak przyjaźniła się z niektórymi duchownymi bardzo wysokiego szczebla. A samego prof. Chazana jako lekarza i człowieka prywatnie bardzo ceniła. Ale to wszystko okazało się bez znaczenia, kiedy partia zażądała ofiar. Czytaj więcej
Anegdota z Duchem Świętym jest prawdziwa i dobrze obrazuje stosunek Gronkiewicz do wiary i Kościoła. Ówczesna szefowa NBP na sugestię współpracowników, że może powinna się wycofać z wyścigu o prezydenturę, bo ma niskie poparcie, odpowiedziała: "Nie mogę. On chce żebym kandydowała". "Kto, Wałęsa?" – pytano. "On, czyli Najwyższy. Podczas mszy w Skoczowie wyczytałam z ruchu warg Ojca Świętego: 'Hanno, będziesz prezydentem'" – stwierdziła.
Co dalej? Z rozmów z duchownymi wynika, że choć Gronkiewicz będzie atakowana przez katolickich publicystów i niektórych księży, nie powinno się to odbić na współpracy z Kościołem w stolicy. W ratuszu dowiedzieliśmy się, że dla prezydent najcenniejszy jest właśnie kontakt z kard. Nyczem. A ten w oświadczeniu napisał co prawda, że "wyraża zaniepokojenie" odwołaniem Chazana, ale nie uderzył bezpośrednio w HGW. Zwrócił tylko uwagę, że trzeba "skorygować zapis o klauzuli sumienia, by nie kolidował on z prawem wolności religii".
Co nie znaczy, że takie działanie katolika piastującego urząd państwowy jest usprawiedliwione. Wystarczy zacytować encyklikę "Evangelium vitae" Jana Pawła II, która mówi: " Kto powołuje się na sprzeciw sumienia, nie może być narażony nie tylko na sankcje karne, ale także na żadne inne ujemne konsekwencje prawne, dyscyplinarne, materialne czy zawodowe". Innymi słowy, mamy do czynienia z pewnego rodzaju dylematem, w obliczu którego stanął katolik - urzędnik państwowy, który ma podjąć decyzję o zwolnieniu lekarza powołującego się na klauzulę sumienia. Z punktu widzenia nauki Kościoła zostało wybrane złe, jeśli nie najgorsze rozwiązanie. Ale to nie znaczy, że podlega ekskomunice.