Trwa kolejny tydzień wzmożonych działań militarnych w Strefie Gazy. Schemat jest dobrze znany: ostrzał za ostrzał. Sytuacja podobnie wygląda w internecie czy zwykłych dyskusjach: rozmówcy okopują się na swoich pozycjach, wiernie popierając jedną ze stron konfliktu i obrażając drugą. Jak to możliwe, że akurat ten konflikt wywołuje tak duże emocje?
Mało które dyskusje w internecie wymykają się tak szybko spod kontroli, jak te dotyczące sytuacji pomiędzy Izraelem a Palestyną. Nie brakuje w nich nienawiści, wyzwisk i wzajemnych oskarżeń. Pełno też historycznych odniesień do obozów śmierci i Holocaustu. Poniżej kilka bardziej cenzuralnych przykładów.
Konflikt na Bliskim Wschodzie dzieli opinię publiczną bardziej niż wojna w Syrii czy na wschodzie Ukrainy. Sprawa mocno polaryzuje także tych ludzi, którzy nie są związani bezpośrednio z Izraelem czy Palestyną. Skąd tyle emocji i agresji akurat w tym konflikcie?
Wojna na emocje
– Z kilku powodów – wyjaśnia dr nauk politycznych Patrycja Sasnal, ekspertka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Przekonuje, że dzieje się tak między innymi ze względu na jego przewlekłość. – W tym przypadku mamy większą polaryzację konfliktu. Obie strony mają coś do powiedzenia i nie są to bezzasadne żądania. To nie jest tak, że jedna strona ma rację, a druga nie. To daje ogromne spektrum do dyskusji – wyjaśnia ekspertka PISM.
Do podobnych wniosków dochodzi doktor Khalil Nazzal, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków Polskich. – Nie ma chyba drugiego takiego konfliktu, który ciągnąłby się prawie sto lat – wyjaśnia. Jak mówi, ten spór jest dziedziczony. – Palestyńczycy i Żydzi są rozproszeni po całym świecie, dlatego każdy jest poniekąd związany z tym co się tam dzieje.
Były ambasador Polski w Izraelu i szef protokołu dyplomatycznego MSZ Jan Piekarski zaznacza, że argumenty w dyskusjach o Palestynie i Izraelu wynikają z obrazu, jaki kreują media. – W telewizji często pojawiają się dramatyczne obrazy ostrzelanych miast i rannych wynoszonych z gruzów. To rodzi ogromne emocje. Tak samo jak swego czasu zdjęcie nagiej Wietnamki wstrząsnęło Ameryką – mówi dyplomata.
Patrycja Sasnal wyjaśnia, że czas trwania tego konfliktu sprawia, że ciężko podejść obok niego obojętnie. – Zawsze znajdują się argumenty dla jednej i drugiej stron – mówi wprost. W przypadku zajść na Ukrainie czy Syrii takiej możliwości nie było.
Gdzie przebiega podział?
– W internecie pełno jest "bliskowschodnich ekspertów" stosujących zasadę "nie znam się, to się wypowiem – tłumaczy Piotr Kadlčik, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. – Internauci bardzo często posługują się oklepanymi formułkami, które popierają wklejanymi linkami do różnych artykułów – dodaje.
W rozmowie z naTemat działacz społeczności żydowskiej wyjaśnia, że komentujący na forach zazwyczaj nie byli ani w Judei i Samarii, ani w Izraelu. – Dotyczy to 99,9 proc. zabierających głos w tej sprawie – zaznacza.
Polskie pojmowanie konfliktu na Bliskim Wschodzie jest nie mniej zawiłe niż sama wojna. – Z jednej strony to konflikt silnego z słabym z elementem narodowo-wyzwoleńczym, więc osoby lewicujące będą po stronie Palestyny. Z drugiej jednak pojawiają się też antysemici, którzy poprą wszystko, co anty-żydowskie. Ale nierzadko odwrotnie – część prawicy może popierać Izrael, aby zakamuflować swoje ksenofobiczne poglądy – wyjaśnia Sasnal.
Ekspertka PISM przypomina, że Polacy mogą silnie identyfikować się z obiema stronami konfliktu ze względu na własną historię. – W Polsce byliśmy pod zaborami 123 lata, więc rozumiemy uciśnionych Palestyńczyków, ale także, bardziej niż gdzie indziej, żywa jest pamięć o cierpieniach Żydów, którzy mają prawo do życia w poczuciu bezpieczeństwa.
Trochę pół żartem pół serio doktor Nazzal mówi, że Polacy mają tendencję do wyrażania opinii na każdy temat. – Bez względu na to czy to piłka nożna czy sprawy zagraniczne – zaznacza. Już całkiem na poważnie dodaje, że temat palestyńsko-izraelski powraca i to ludzi denerwuje, że przez tak długi czas nic nie da się w tej sprawie zrobić.
Bez wyjścia
Podejście na chłodno do tak palącej sprawy wydaje się niemożliwe. Nasi rozmówcy przekonują, że jest to trudne, bo konflikt pomiędzy Żydami i Arabami w Palestynie trwa tak długo, że przywykliśmy do niego. – Nie można obojętnie podejść do tego tematu. Jeśli ukształtowaliśmy w sobie pogląd 20 lat temu, to będziemy się go trzymać obecnie. Zawsze znajdują się argumenty dla jednej i drugiej strony – wyjaśnia Sasnal z PISM.
Były ambasador RP w Tel Awiwie argumentuje, że lepszy ostry język debaty niż żaden. –Bardzo by mnie martwiło gdyby ludzie na chłodno i obojętnie podchodzili do zabijania ludzi – mówi Jan Wojciech Piekarski.
Reklama.
Pisownia oryginalna
– Izrael po prostu urządza Palestynie holocaust.
– Kłamliwie sugerujesz, że obecna akcja jest odpowiedzią na morderstwo trzech nastolatków, co jest totalna bzdura. Jak można klepać takie bzdury? Stanąłeś w roli sędziego selektywnie manipulując faktami pociskając nonsens a'la "The Guardian. Zanim następnym razem zostaniesz sędzia zapoznaj się z argumentami drugiej strony
– Izrael to się od 50 lat cały czas zmienia w oprawce... A ci biedni Palestynerzy, za każdym razem jak im się uda zrobić jakiś zamach, albo kogoś porwać, albo postawić ludzkie tarcze wkoło wyrzutni rakiet Qassam, albo potem posłużyć się sfalszowanymi zdjęciami - to jak robią te swoje dzikie tance zwycięstwa po ulicach Gazy - no to to jest ale zupełnie w porządku, co nie? Tak się właśnie zachowują te niby ofiary - skoro Izrael jest oprawca...
– Co za szmatława manipulacja. Izrael unika ofiar tylko dzięki systemowi Iron Dome i schronom przeciwlotniczym dla ludności.
Kiedy nie było eskalacji konfliktu palestyńsko-izraelskiego, to mieliśmy sporo doniesień telewizyjnych i prasowych z Syrii. Jednak konflikt ten nie jest tak dramatyczny jak w Strefie Gazy, gdzie walki toczą od wielu, wielu lat. Wszyscy na przestrzeni tego czasu zdążyli sobie wyrobić opinię na jego temat.