Czas to powiedzieć: krytyka działań Izraela to nie antysemityzm!
Czas to powiedzieć: krytyka działań Izraela to nie antysemityzm! Shutterstock.com
Reklama.
Hiszpańscy artyści - podobnie jak setki tysięcy ludzi na całym świecie i wiele międzynarodowych organizacji, jak ONZ, Amnesty International czy Human Rights Watch -chcą, by UE potępiła bombardowanie palestyńskich cywilów przez Izrael, który wzywają do wstrzymania ognia oraz podniesienia blokady, z powodu którego Gaza cierpi od ponad dekady. Tak sformułowana krytyka działań Izraela, wskutek których zginęło ponad tysiąc cywilów w Strefie Gazy – w tym wiele dzieci – w oczach Voighta i wielu innych osób nosi znamiona antysemityzmu.
Każda krytyka Izraela jest z założenia antysemicka
W swoim liście Voight przypomniał, dość subiektywnie, historię Izraela od 1948 roku oraz kolejne konflikty. Kończy zaś słowami:

Z listu otwartego Jona Voighta

(...) moi koledzy, zamiast wspierać jedyny demokratyczny kraj w tym rejonie, napisali trujący list przeciw (Izraelowi). Zapomnieliście, jak ta wojna się zaczęła. Czy Hamas nie porwał i zabił trzech młodych nastolatków (...) i nie świętował po zabójstwie? Co za trawestacja sprawiedliwości. Zwracam się do wszystkich moich kolegów, którzy podpisali ten list, by przeanalizowali swoje motywy. Czy możecie cofnąć ogień antysemityzmu, który rozprzestrzenia się na świecie? Powinnyście zwiesić głowy ze wstydem. Powinniście żałować tego, co zrobiliście, i prosić o wybaczenie ze strony cierpiących ludzi w Izraelu.

Głos Jona Voighta wpisuje się w sposób myślenia, którego fundamentem jest przekonanie, że jakakolwiek krytyka działań Izraela jest tożsama z przejawianiem antysemickich poglądów.
Kwintesencją takiego toku rozumowania jest tekst, który dwa lata temu ukazał się na łamach "Jerusalem Post":

"Jerusalem Post"

Historyczne okoliczności, w których Izrael i Żydzi funkcjonują dziś w świecie sprawiają, że niemożliwa jest pozbawiona antysemityzmu krytyka Izraela. (...) Cała krytyka Izraela jest antysemicka z powodu okoliczności(...) ironią jest, że są to okoliczności, które wykreowali wrogowie Izraela.

Niedawno na tych samych stronach ukazał się artykuł, którego autor utrzymywał, że jedyne trwałe rozwiązanie wymaga "rozmontowania Gazy, humanitarne przesiedlenie nie biorącej udziału w walkach ludności arabskiej i rozszerzenie suwerenności Izraela w regionie." To retoryka dobrze znana z historii - i dlatego niepokoi.
- Sugestie „humanitarnego przesiedlenia nieuzbrojonych” mieszkańców i mieszkanek Gazy wysunięte przez Martina Shermana, dyrektora Israel Institute for Strategic Studies, opublikowane w konserwatywnym dzienniku, mają jawnie przemocową wymowę, są językiem politycznej agresji, akceptującej czystki etniczne - mówi dziennikarz Roman Kurkiewicz. Publicysta dodaje, że trzeba rozróżnić mowę nienawiści, którą posługują się niektóre izraelskie media i środowiska wspierające Izrael i nie utożsamiać ich z postawami wszystkich obywateli.
Nie cały Izrael mówi jednym głosem
- Oczywiście nie jest to głos całej żydowskiej społeczności Izraela, żeby przywołać takie postaci jak Gideon Levy, Amira Hass, Jeff Halper, Amos Oz, tysiące manifestujących w Tel Avivie Izraelczyków i Izraelek, społeczności żydowskich na całym świecie, pod hasłem „Nie w moim imieniu”, „Stop masakrze w Gazie”. Krytyka agresji militarnej na Gazę, która nosi ewidentne znamiona zbrodni wojennych, gdzie liczba ofiar śmiertelnych cywilów (w tym kilkuset dzieci) stanowi ponad 80 proc. zabitych, jest krytyką realnej polityki uprawianej przez rząd Benjamina Netanyahu - podkreśla Kurkiewicz.
Tragicznym efektem polityki premiera Izraela jest, jak szacuje Amnesty International, śmierć 1800 Palestyńczyków (w większości cywilów) i ponad 70 obywateli po stronie izraelskiej (w większości żołnierzy). Amnesty, której z pewnością zarzutu antysemityzmu postawić nie można, zajęła bardzo zdecydowane stanowisko w tej sprawie - organizacja stanowczo sprzeciwiła się atakowaniu cywilów przez obie strony konfliktu.
Często jednak nawet takiej krytyce natychmiast dorabia się gębę antysemityzmu, zaś tym, którzy się na nią odważą, oponenci zarzucają popieranie Hamasu. To nie to samo.
Draginja Nadaždin, Amnesty International Polska

W kilku rejonach Strefy Gazy bombardowane są domy rodzinne, miało też miejsce ostrzelanie przez Izrael szpitala, co wydłuża listę możliwych zbrodni wojennych, które wymagają pilnego niezależnego międzynarodowego śledztwa. Żadne państwo nie może posługiwać się podwójnymi standardami ani relatywizować praw człowieka. Dotyczy to zarówno Izraela jak i państw, które dostarczają mu broń, choć wiedzą, że zostanie ona wykorzystana w sposób naruszający prawa człowieka.

Trzeba odróżnić krytykę pod adresem konkretnego rządu i konkretnych rozwiązań, które prowadzą do śmierci cywilów, od antysemityzmu. Inną kwestią jest, kiedy pod przykrywką sprzeciwu wobec polityki władz Izraela próbuje się ożywiać resentymenty, jak miało to miejsce we Francji, gdzie doszło do ataków na synagogi, czy Niemczech, gdzie rzeczywiście pojawiły się, w kontekście protestów wobec polityki Netanjahu, antysemickie hasła.
Roman Kurkiewicz, publicysta

Obrońcy tej polityki, nie mając innych argumentów, wytaczają działa antysemityzmu (który jest realnym i wciąż obecnym zjawiskiem w wielu miejscach świata) przeciwko każdemu, kto mówi „nie” zbrodniom wojennym Izraela, stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, polityce apartheidu wobec Palestyńczyków. Ten zarzut próbuje zatuszować i co gorsza usprawiedliwić rzeczywistą odpowiedzialność władz Izraela za masakry ludności cywilnej, bombardowanie szpitali i szkół, w tym szkół ONZ, gdzie ginęły we śnie dzieci i ich rodzice, szukające schronienia.

Właśnie tym argumentem posługiwał się ambasador Izraela w USA Ron Dermer - gdzie Netanyahu traci dotychczasowe, bezwarunkowe poparcie - kiedy mówił, że narodziny państwa Izrael nie zakończyły nienawiści wobec Żydów, tylko "dały Żydom możliwość bronienia się przed tą nienawiścią". Zdaniem Dermera, właśnie to robi Izrael bombardując Gazę.
Ucieczka wzrokiem
Nie można udawać, że antysemityzm nie jest poważnym problemem, jednak, jak mówi dyrektorka Amnesty International Polska, oskarżenie o antysemityzm za krytykowanie działań Izraela wobec cywilów w Strefie Gazy jest często bezpodstawne. - To nie tylko próba uciszenia krytykujących, ale też uciekanie wzrokiem przed dostrzeżeniem zbrodni, które w tym momencie mogą być popełniane - uważa Draginja Nadaždin.
Roman Kurkiewicz dodaje, że wśród tych, którzy krytykują konkretne działania Izraela, jest wielu Źydów z Izraela. - Izrael nie musi mieć twarzy Netanyahu, polityka Izraela wobec Palestyny nie musi mówić głosem bomb i rakiet, a kolor współistnienia nie musi mieć koloru krwi. Zarzut antysemityzmu wobec zbrodniczej polityki izraelskiej jest oznaką całkowitej porażki intelektualnej tejże polityki - mówi publicysta.
A Draginja Nadaždin przytacza słowa dyrektora izraelskiego AI: "Naprawdę mam nadzieję, że więcej osób z całego świata podejmie działanie i wezwie wszystkie walczące strony do powstrzymania się przed atakami na cywilów. Oraz wezwie własne kraje do pamiętania o Międzynarodowym Trybunale Karnym i wprowadzenia embarga na broń, byśmy wszyscy byli bezpieczni".