Dwa lata po aferze Bernard Madoff był już po pierwszym roku z łącznej kary 150 lat więzienia, zlicytowano też jego majątek włączając skarpetki i jedwabne majtki od Armaniego. Z wyrwanych oszustom pieniędzy wypłacono wypłacano oszukanym 6 mld dolarów. A w Polsce?
Śledztwa w sprawie Amber Gold jeszcze nie ukończono, Marcin P., twórca piramidy finansowej „tylko” schudł w areszcie. Z majątku upadłej firmy odzyskano 32 mln. To zaledwie 5 groszy z każdej sprzeniewierzonej złotówki. Nawet i to nie trafi do oszukanych. W pierwszej kolejności swoją działkę otrzymają syndyk, pracownicy oszukańczej firmy, Urząd Skarbowy i ZUS.
Przy okazji drugiej rocznicy upadku Amber Gold warto porównać największą polską aferę finansową ze sprawą Bernarda Madoffa z USA. A dokładnie to, jak się sprząta brudy po takich skandalach. Scenarzyści Hollywood już piszą historię jak to przy okazji największego oszustwa na świecie sprawiedliwość zaczyna triumfować.
– Jesteście współwinni, bo uwiarygadnialiście transakcje Madoffa. Bez was nie mógłby osiągnąć takiego sukcesu – to słowa Irvinga Pickarda, prawnika i zarządcy upadłego funduszu Madoffa, który oskarżył amerykańskich bankierów o współpracę z oszustem. Niewiarygodne, ale przyniosło skutek. Oto JPMorgan Chase, jeden z największych banków inwestycyjnych świata, pokornie wpłaca na konto funduszu ofiar oszusta 1,7 mld dolarów.
Kim jest Bernard Madoff?
Amerykański finansista żydowskiego pochodzenia, który 11 grudnia 2008 został aresztowany przez FBI, a 29 czerwca 2009 skazany na 150 lat więzienia za stworzenie piramidy finansowej, w której poszkodowanych zostało ok. 13,5 tys. indywidualnych inwestorów i organizacji. Łączne straty oszukanych są różnie szacowane – początkowo sądzono, że to nawet ok. 65 miliardów dolarów, lecz z biegiem czasu te szacunki znacznie zmalały. Czytaj więcej
za Wikipedią
Dziś, dzięki sprawnej i drobiazgowej robocie bezwzględnych śledczych, ofiary Bernarda Madoffa mają szansę odzyskać około połowy utraconych pieniędzy. Fundusz Ofiar Madoffa zdołał gromadził przeszło 9,5 mld dolarów, z czego 6 mld już wypłacono. Wartość roszczeń byłych klientów sięga 40 mld - mniej niż przewidywano na początku afery. Jednak trwają dalsze poszukiwania majątku oraz dochodzenie odszkodowań od instytucji finansowych pośredniczących w sprzedaży usług finansowych.
Urzędy przed ofiarami
Tymczasem w Polsce Józef Dębiński, syndyk masy upadłościowej Amber Gold nie ma takich sukcesów. Ze sprzedaży majątku Amber Gold (samochody, nieruchomości i sprzęt biurowy) udało mu się uzyskać ledwie 32 mln zł. Ta kwota to niecałe 5 procent wartości strat, jakie ponieśli klienci oszukani przez Marcina P. - utracone lokaty i odsetki wyceniono na 660 mln zł. Dębiński szacuje, że wartość całego majątku Amber Gold jaki można odzyskać przekracza 110 mln. To m.in. 50 mln pożyczek, których udzieliła spółka i które wciąż są spłacane.
Ile z potencjalnie odzyskanego majątku dostaną pokrzywdzeni? Syndyk postawiony przed kamerami telewizji rozkłada ręce. Z tego, co odzyska najpierw sam otrzyma wynagrodzenie. W następnym kroku wypłaci zaległe pensje pracownikom upadłej firmy. I tu absurd, wśród nieopłaconych pracowników są też sami podejrzani: Marcin P. i jego żona. Wcześniej wypłacili sobie 18,8 mln zł. W śledztwie okazało się, że aferzysta nie płacił podatków i dodatkowo składek ubezpieczeniowych za zatrudnionych pracowników. O swoje upomną się więc ZUS i Urząd Skarbowy.
Szeryfowie od piramid
Gapowaty polski syndyk, kilkunastu policjantów i prokuratorów z zespołu prowadzącego śledztwo to dokładne przeciwieństwo dwóch głównych sprzątaczy po aferze Madoffa: Irvinga Picarda i Richarda Breeden’a. Polacy, aby zrozumieć sens i mechanizmy afery, musieli zamówić raport w firmie EY. Teraz mnożą wątki śledztwa, dokumentują drobiazgowo zarzuty, tonąc w papierach i potoku relacji 14 tys. klientów przesłuchanych z osobna.
Amerykanie mają płacone za efekt. Richard Breeden, szef Madoff Victim Fund wsławił się ściganiem szefów i lewego majątku z kilku innych piramid finansowych. Po upadku Bennett Funding Group odzyskał 60 centów z każdego ukradzionego dolara. Ten były pracownik nadzoru finansowego ujawnił osobiście 1200 naruszeń prawa. Dokumentował fałszerstwa danych firmy WorldCom, która oszukała tysiące amerykańskich inwestorów. Finansowe machlojki to dla niego chleb powszedni.
Prawnik Irving Picard, zarządca upadłego funduszu Madoffa dowodził specjalnym śledztwem, które miało ujawnić i zabezpieczyć majątek oszusta. W pół roku miał już na koncie ponad kilkaset milionów dolarów. Wytropił nawet 75 mln dol ukryte w banku na Gibraltarze. O lokacie na czarną godzinę wiedziała tylko matka oszusta. Picard to "szczególarz". Nawet małżonka syna Madoffa musiała zwrócić 165 tys. dolarów wynagrodzenia, kiedy okazało się, że pieniądze te pochodziły z lokat ofiar oszusta.
Puszczeni w skarpetkach
Prywatny majątek twórców Amber Gold jest wart 14 mln zł. To między innymi dwa mieszkania w Gdańsku, mieszkanie w Pruszczu Gdańskim oraz dworek w Rusocinie - na nieruchomościach ustanowiono hipotekę. Ewentualna licytacja nastąpi dopiero po prawomocnym wyroku sądu. Najpierw ukończone musi zostać śledztwo, co planuje się na koniec tego roku. Potem sąd zaznajamiać się będzie z ponad 15 tysiącami tomów ( tak, tomów, a nie stron akt) zgromadzonej dotąd dokumentacji, relacji, przesłuchań itd. Lekko licząc za kilka lat na rynek trafią podupadłe już nieruchomości państwa P.
Dla porównania Ruth Madoff, żona amerykańskiego oszusta, musiała opuścić luksusowy dom już kilka dni po skazującym wyroku sądu. A trzy miesiące później nowojorska nieruchomość została sprzedana. Podobnie jak apartament na Manhattanie, kilkanaście jachtów oraz kolekcja dzieł sztuki. Rok po aferze śledczy zajmowali się już drobniakami, jak licytacja skarpetek oraz 250 par luksusowych butów Madoffa. Hitem licytacji były jedwabne bokserki od Armaniego. Dwa lata po zamknięciu piramidy Madoff nie miał już nic poza zielonym więziennym drelichem.
Pomoc bankrutom
Trudno nie wspomnieć o tych, którym afera zrujnowała życie. Niedawno polskie media żyły sprawą 88-letniego Szymona Pileckiego, profesora Polskiej Akademii Nauk, który w kolejnych aferach finansowych stracił oszczędności życia. Zrozpaczony napisał dramatyczny list do prezydenta z pytaniem, gdzie było państwo, kiedy okradano obywateli. Na otarcie łez zaznajomiono go z aktualnym stanem śledztwa.
Amerykanie nie zapomnieli o takich desperatach. Gdy tylko na koncie śledczych pojawiły się pierwsze pieniądze, uruchomili fundusz dla osób, które przez działania Madoffa popadły w tarapaty finansowe. Zasiłki na opłacenie czynszu, leki dla seniorów itd. wyniosły 500 tys. dolarów.