Tor łyżwiarski Stegny. Trening zawodników rugby. Trwają przygotowania do Mazovia Cup 2014. Wchodzę na salę gimnastyczną i czuje na sobie kilkanaście spojrzeń. Nie mam wątpliwości, że wchodzę na teren sportowców. Po drodze mijam dwa, może trzy bezpańsko stojące pod ścianą wózki inwalidzkie. Zapomniałem, na chwilę dosłownie, że to zawodnicy na wózkach. - W postrzeganiu osób z niepełnosprawnością powinniśmy zauważać to, że są przede wszystkim osobami - mówi mi Maciek. Dobrze o mnie świadczy to zapomnienie, pomyślałem.
Rugby na wózkach jest jednym z najbardziej widowiskowych sportów drużynowych na świecie. To niesamowita satysfakcja sportowa i przy okazji szansa na skuteczną rehailitację osób poruszających się na wózkach. Kręci mnie to. Z chłopakami z drużyny nieco się kolegujemy.
A ty…
...mam dwie role. Po pierwsze jestem wolontariuszem, częścią zespołu serwisowego. Tak po prawdzie to nie ma ze mnie dużego pożytku, ale drużyna najwyraźniej uznaje, że lepszy rydz niż nic. Rolą serwisu jest pomoc zawodnikom, gdy tego potrzebują. Wywrotka, przebite koło, podanie wody - takie sprawy. Sam zobaczysz na Mazovii Cup w Legionowie. Każda drużyna ma swoich serwisowych chodziaków. Po drugie - Fundacja "Polska Bez Barier" której jestem częścią, pomaga Warszawskiej Drużynie Rugby na Wózkach Four Kings w sprawach organizacyjnych i pozyskiwaniu sponsorów.
Chodziakiem?
Tak. Ty i ja jesteśmy chodziakami. Na boisku widzisz wózkowiczów, czy jak niektórzy mówią W-Skersów. Jak wsiąkniesz w klimat, jeszcze kilka slangowych określeń możesz usłyszeć. Osoby z niepełnosprawnością, bez względu na jej rodzaj, same określają się często mianem "kulawych“. Oczywiście nie ma reguły. Znam dziewczynę, którą to określenie doprowadza do pasji.
Kulawi? Serio?
Jasne. I nikt się nie obraża, mówię oczywiście o naszych znajomych. Tak się utarło. Osoby o niskim wzroście określają się niekiedy mianem "niskopiennych". Co nie znaczy, że można ich protekcjonalnie głaskać po głowie. Serio – to się zdarza.
Na niesłyszących…
Osoby niesłyszące to Głusi i pisane koniecznie z wielkiej litery, słabo słyszące - słabosłyszaki. Ale mocno podkreślam, to nie jest reguła, a raczej kod towarzyski wśród ludzi, którzy się znają i lubią.
Wesoło.
Pewnie. Natomiast pilnujemy, aby nie nazywać ludzi “niepełnosprawnymi”. Tak jak nie mówi się “upośledzeni”, kaleki, inwalidzi, bo to stare określenia, które dzisiaj mogą mieć wydźwięk pejoratywny, do bani.
Dlaczego?
W postrzeganiu osób z niepełnosprawnością starać się powinniśmy wyciągać to, że są przede wszystkim osobami. Oddzielić człowieka od niepełnosprawności.
A jak ich postrzegamy?
Na dwa sposoby. Albo są to, w oczach ludzi, pierdoły na wózku, które mogą ewentualnie karmić kaczki w parku, albo są to super bohaterowie, jak Jan Mela, którzy przełamują bariery, granice, są ikonami.
A przecież…
… mogą być najnormalniej w świecie niefajni. Mogą być roszczeniowcami, pajacami i gamoniami. Mogą też być nudni, mogą też być super.
?
Chodzi o to, żeby nie szufladkować. Żeby niepełnosprawność nie określała człowieka, bo skoro ktoś był dupkiem, na przykład przed wypadkiem, to jest też dupkiem będąc już na wózku. Niepełnosprawnosć nie może definiować człowieka.
Wróćmy do postrzegania. Głusi, Słabosłyszący, Niewidomi, Słabowidzący...
Niepełnosprawności sensoryczne. Np. Osoba niewidoma od urodzenia. Z Głuchymi zazwyczaj nie porozmawiasz używając fonicznego języka polskiego. To dla nich język obcy. Ich językiem naturalnym jest Polski Język Migowy – zupełnie inny język. Ze swoją składnią, gramatyką. Trochę głupio żyć u siebie, a jednak nikt Cię nie rozumie prawda? Głusi może nie znają języka polskiego, ale nie znaczy, ze są mniej inteligentni od słyszaków. Niezrozumienie powoduje, że niektórzy uważają Głuchych za głupich, co jest kompletną bzdurą. Wiesz, że Głusi często postrzegają się jako mniejszość kulturowa, a nie osoby z niepełnosprawnością? Polski Język Migowy jest pełnoprawnym językiem. A Kultura Głuchych nie jest gorsza od tej znanej większości.
Mamy też dobre intencje, ale boimy się pomóc, zagadać…
I bardzo słusznie, jeśli nie pomagamy „na hurra“. Najpierw warto zapytać: "czy pomóc“, a jeżeli usłyszymy odpowiedź twierdzącą, to dopytać – „jak pomóc“. Chociażby przykład osoby poruszającej się na wózku. To właśnie właściciel wózka jest najlepszym ekspertem od tego, jak ten wózek obsługiwać. Nie my, i trzeba z tą osobą porozmawiać, dopytać. Najgorzej, jak samemu podejmiemy decyzję o sposobie pomocy. Wtedy może zdarzyć się tak, że złapiemy za wózkowe rączki, wózek jedzie, a rączki zostają z nami.
Głupota?
Muzeum Historii Żydów Polskich. Moim zdaniem ten budynek to kpina z dostępności. Piękna, nowoczesna bryła i kompletne niezrozumienie idei projektowania dla wszystkich. Niby nowe, ale myślimy po staremu. Wejście dla osób z niepełnosprawnością jest gdzieś wstydliwie z boku. Słabosłyszący nie mogą liczyć na pętle indukcyjną, czyli urządzenie do komunikacji bezpośrednio z aparatem słuchowym.Wiesz czemu? Ktoś wymyślił sobie fantazyjną siatkę, która uniemożliwia prace takiej pętli. Na sale konferencyjną wózkowicz też nie wejdzie ze wszystkimi. Jeśli chodziło o pokazanie getta i segregacje, to udało się na piątkę. Wstyd. Takich przykładów jest więcej. Nowy budynek, publiczne pięniądze i zamiast jakości jest jakoś. Słabo, nie? Drażni mnie to bardzo.
Myślisz czasami, kto ma gorzej?
Wózkowicze, czy chodziaki? Moim zdaniem każdy, gdyby miał do wyboru, to z pewnością wybrałby możliwość chodzenia o własnych siłach. Skakać, biegać. Ludzie na wózkach, ten temat zazwyczaj przepracowują, potem skupiają się na życiu. Myślę, że o tym najlepiej porozmawiać z praktykiem.
No właśnie, rozmawiacie o tym z chłopakami z drużyny?
Faceci to faceci. Czasem, przy piwie czy przy okazji innych spotkań. Zresztą w drużynie jest około trzydziestu osób. Ciężko śledzić wszystkie relacje. Ach.. chłopaki, a przecież to nie jest cały skład drużyny Four Kings. Gra z nami Iza Sopalska! Polecam bardzo jej bloga KulawaWarszawa.pl – ostatnio zgarnęła za niego nagrodę Miasta Stołecznego Warszawy.
Pytam, bo w Polsce nie potrafimy o tym mówić tak otwarcie. Nie umiemy pewnych rzeczy nazwać.
Mnie bardziej wkurwia fakt, jak bardzo nasz kraj jest niedostosowany do osób z niepełnosprawnością. Gdybyś przesiadł się na wózek, choć na chwilę i próbował na tym wózku przejechać kilkaset metrów, na przykład w Warszawie, dostałbyś piany, obijając się o każdy krawężnik czy wywracając się na nierównym czy dziurawym chodniku. Dostępna przestrzeń to żadna łaska. Robimy to także dla siebie. Osoby starsze, opiekunowie z dzieciakami w wózkach, podróżni z dużym bagażem, osoby na szpilkach – przestrzeń powinna być przyjazna dla każdego.
Wkurwiony robisz…
… Awanturę. Przechodząc obok komisariatu policji na Grenadierów w Warszawie, gdzie znajduje się podnosik dla osób z niepełnosprawnością. Oczywiście nie działa. I zaczyna się korespondencja, spotkania, rozmowy. Dodam, że zakończone sukcesem. Specjalistką od takich działań jest kulawawarszawa.pl. Miasto się zmienia, Polska się zmienia. Staje się coraz bardziej przyjazna, ale bez rewelacji, zbyt wolno. Co nie znaczy, że nie pamiętamy, iż kilkanaście lat temu było gorzej, ludzie na wózkach praktycznie nie wychodzili z domów. Podobnie zresztą jest z zawodami, czy turniejami, takimi jak nasza Mazovia Cup. Dziś zawody sportowe osób z niepełnosprawnością nie cieszą się wielką popularnością. Ale wszystko się zmienia i za kilka, kilkanaście lat, będą tak samo popularne jak mecze zawodników w pełni sprawnych. Bardzo w to wierzę i zamierzam się przyczynić do tego, by tak się stało! Może za jakiś czas nie będzie już olimpiady i paraolimpiady? Dwóch ceremonii otwarcia i zamknięcia? Czy jedna impreza z podziałem na różne kategorie nie byłaby fajniejsza?
Marzenie?
Pojadę górnolotnie: To nazwa naszej Fundacji: Polska Bez Barier. Chciałbym żeby art. 32 Konstytucji był traktowany poważnie.
[Art. 32. Zasada równości obywatela wobec prawa. 1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. 2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.]