Książkowy łańcuszek na Facebooku. Przestańcie się lansować, czas na prawdziwe listy.
Książkowy łańcuszek na Facebooku. Przestańcie się lansować, czas na prawdziwe listy. Fot. Shutterstock
Reklama.
I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że przerodziła się w farsę. Ja wiem, że Facebook daje swoim użytkownikom możliwość kreowania wizerunku ich życia. Ale tym razem, mam wrażenie, że wiele osób ostro z lansem przesadziło.
Ze statystyk dotyczących czytelnictwa wśród Polaków wynika, że czytamy bardzo mało. W 2012 roku 61 proc. rodaków nie sięgnęło po żadną (!) książkę. Jeśli inni to robili, były to raczej sporadyczne pozycje. Zaledwie 11 proc. przeczytało więcej niż siedem tytułów. Ale spokojnie – jest nadzieja! Bo z tego, co widać na facebookowych tablicach wynika, że jak już sięgamy, to po pozycje z najwyższej półki.
Przejrzałem kilkanaście list, nie tylko wśród swoich znajomych. Nie miałem pojęcia, że - zwłaszcza w kontekście powyższych statystyk - Polacy to tak ambitni czytelnicy. Okazuje się, że na większość z nich największy wpływ wywarły co cięższe lektury szkolne i tytuły, które jeszcze kilka lat temu osobom w tym wieku raczej nie mogły przejść przez gardło. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć, by wtedy konieczność (tak, konieczność, nie możliwość) ich przeczytania wywoływały taki entuzjazm. Do tego dochodzi sporo tytułów ekonomiczno-gospodarczych.
Ale skoro się chwalimy, to przecież nie byle czym. No bo jak to: napisać wszystkim, że wpływ na nas miał Harry Potter, "Dzieci z Bullerbyn" i przygody Pana Samochodzika? Wstyd! I nie chodzi mi wcale o listę składającą się z hitów literatury popularnej, bo i to byłoby przesadą. Dziwi jednak fakt, że w tak wielu zestawieniach pojawia się jedynie literatura najwyższych lotów. Jeden przejazd metrem, autobusem i tramwajem szybko udowodni, że jeśli już czytamy, to raczej nie "Braci Karamazow".
A tak moim zdaniem wyglądałaby uczciwa lista polskich czytelników.

1. Harry Potter

Ostatnio od dwudziestoparoletniego studenta usłyszałem "ja ciągle czekam na list z Hogwartu". I sporo w tym prawdy, to książki, na których wychowało się pokolenie. Czego się tu wstydzić?

2. Władca Pierścieni

Dla wielu osób były to pierwsze "cegły", które przeczytali z przyjemnością.

3. Pan Samochodzik

Klasyka spod pióra Zbigniewa Nienackiego, choć po jego śmierci sporo tytułów było autorstwa innych pisarzy. Prawie każdy przeczytał chociaż jedną z nich.

4. Dzieci z Bullerbyn

Do tej pory pamiętam, jak z sąsiadem po lekturze zaczęliśmy budować tajne bazy i "telefony" połączone między oknami.

5. Akademia Pana Kleksa

Piegi są super! Pamiętaj, że w razie czego możesz je zdjąć.

6. Jack Reacher – Jednym strzałem

Jeden z ciekawszych pisarzy dzisiejszych czasów. Co tutaj robi? Otóż po lekturze można wyciągnąć jedną cenną radę. Jeśli atakuje cię grupa przeciwników, musisz wykończyć ich przywódcę. Odliczaj do trzech, zaatakuj na dwa. Tak, tak, ciężka szkoła życia, ale ile ułatwia!

7. Kajko i Kokosz

Rodzima wersja Asterixa i Obelixa. I wcale nie gorsza!

8. Komiks Gigant

Nie znam osoby, która nie kojarzyłaby komiksów-gigantów. Kilkaset stron genialnej zabawy. Do tej pory można kupić je na Allegro.

9. Kod Leonarda Da Vinci

Dan Brown "prześwietlił" początki Kościoła. Jedna z niewielu ksiażek, które czytelnicze masy przeczytały tuż po premierze. Oglądanie "Ostatniej wieczerzy" już nigdy nie będzie takie samo.

10. Zmierzch

Wampiry są super! Wilkołaki też! Że głupie? Zapytajcie rodziców, co sądzą o etyce seksualnej Edwarda i Belli.