
Reklama.
Jesteś tym, co... ważysz
– W dzisiejszych czasach im wyższa klasa społeczna, tym mniej otyłych – mówi najnowszemu "Newsweekowi" Aneta Martynów, naczelna „Men’s Health” i „Women’s Health”. – Pani Zosia z warzywniaka czy pan Staszek z kiosku nie rozumieją, co to indeks glikemiczny czy tłuszcze trans – przekonuje aktorka Monika Jarosińska.
– W dzisiejszych czasach im wyższa klasa społeczna, tym mniej otyłych – mówi najnowszemu "Newsweekowi" Aneta Martynów, naczelna „Men’s Health” i „Women’s Health”. – Pani Zosia z warzywniaka czy pan Staszek z kiosku nie rozumieją, co to indeks glikemiczny czy tłuszcze trans – przekonuje aktorka Monika Jarosińska.
– Ludzie tacy jak my, pracujący fizycznie, nie zajmują się celebrytami, nie interesuje ich, kto ćwiczy albo sobie odessał tłuszcz. Dla nich nawet ekologiczna żywność to jest jakieś dziwadło. Jedzą normalnie: ziemniaki, schabowy, rosół itd. A problemem jest to, żeby starczyło pieniędzy na tego schabowego – odpowiada szybko inna rozmówczyni "Newsweeka".
Anna Majewska waży 130 kg i przymus bycia fit coraz mocniej ją dotyka. Na przyłączenie się do walki o zdrową sylwetkę jej nie stać. Najmodniejsze sposoby na skuteczną dietę kosztują krocie, podobnie jak wstęp do klubów fitness.
Jesteś biedny, więc tyjesz. Tyjesz, więc zarobisz mniej...
Kobieta żali się "Newsweekowi", iż z pozostających jej 700 zł miesięcznie najpierw trzeba opłacić rachunki i czynsz. Zostaje tyle, by kupić do jedzenia cokolwiek, a nie chodzić na zakupy do sklepów ze zdrową żywnością.
Kobieta żali się "Newsweekowi", iż z pozostających jej 700 zł miesięcznie najpierw trzeba opłacić rachunki i czynsz. Zostaje tyle, by kupić do jedzenia cokolwiek, a nie chodzić na zakupy do sklepów ze zdrową żywnością.
Większości zwykłych Polaków nikt nie rozdaje w pracy kart Multisport, które uprawniają do darmowych wstępów w najpopularniejszych siłowni nad Wisłą. To moda w korporacjach, których coraz lepiej wyglądający pracownicy na ulicach zwykle nie ukrywają, że dzięki fitness, bieganiu, czy grze w squasha należą już wręcz do innej kasty.
Trenerzy i eksperci od kreowania wizerunku, z którymi rozmawiają dziennikarki "Newsweeka" nie mają wątpliwości, że dobry wygląd to już nie jeden z czynników wspomagających sukces w pracy i życiu, a główny warunek, by o tym sukcesie w ogóle marzyć. Jak tłumaczy magazynowi psycholog i kulturoznawca Przemysław Staroń z SWPS, ludzie wyglądający atrakcyjnie dostają lepsze prace i więcej pieniędzy.
To jeden z czynników zjawiska, na które uwagę zwraca natomiast legendarny trener gwiazd Hollywood i bloger naTemat Witold Szmańda. Alarmuje on, że w Polsce powtarza się dramatyczny scenariusz z USA, gdzie wykształceni i zamożni o siebie dbają, a reszta społeczeństwa skazana jest na tzw. śmieciowe jedzenie. Czyli fast foody i najtańsze wysoko przetworzone jedzenie z dyskontów.
Dostałeś Multisport, więc trenować musisz!
Najbardziej na "terror fitnessu" narzekają jednak ci, których na zdrowy tryb życia stać. Dostają wspomniane karty Multisport, mają w pracy do dyspozycji mini siłownie i prysznice, by odświeżyć się zaraz po przyjeździe do pracy rowerem, ale w ten sposób nie otrzymują jedynie zachęty do zadbania o siebie. To nakaz i odmowa jego wykonania może oznaczać nie tylko stratę kondycji, ale i stanowiska.
Najbardziej na "terror fitnessu" narzekają jednak ci, których na zdrowy tryb życia stać. Dostają wspomniane karty Multisport, mają w pracy do dyspozycji mini siłownie i prysznice, by odświeżyć się zaraz po przyjeździe do pracy rowerem, ale w ten sposób nie otrzymują jedynie zachęty do zadbania o siebie. To nakaz i odmowa jego wykonania może oznaczać nie tylko stratę kondycji, ale i stanowiska.
– W firmie, w której pracuje moja znajoma, wszyscy startują w maratonach: szef, kierownicy, koledzy. Jak po raz tysięczny zapytali ją z uśmieszkiem, dlaczego ona nie biega, zaczęła latać na bieżnię. Próbuje teraz dobić do 5 km, bo takim wynikiem można się już pochwalić! No i co to jest, jak nie terror? – irytuje się w rozmowie z "Newsweekiem" dziennikarka Sylwia Jurgiel.